W tych krajach nie zostawia się napiwków w restauracjach. Powodów jest kilka

W tych krajach zostawienie napiwku jest nie tylko niegrzeczne, a wręcz oburzające. W ten sposób sugerujemy kelnerowi, że ma niską pensję i trzeba mu się „dorzucić” do życia.

We Włoszech napiwek jest doliczany do rachunku i wynosi 10%. Zostawienie dodatkowego napiwku w płatniku będzie wykroczeniem i grozi za to kara. Jest to bowiem darowizna nieopodatkowana.

Tu napiwek uznawany jest społecznie za łapówkę dla kelnera, który będzie nas traktował bardziej wyjątkowo niż innych gości. Wyjątkiem są turyści, od których nawet oczekuje się napiwku.

W tych krajach napiwek także uznawany jest za obrazę dla kelnera, który w końcu za swoje obowiązki otrzymuje wypłatę i nie żąda od nikogo jałmużny.

We Francji napiwek doliczany jest do rachunku. Nie wynosi on 10% a 15%. Dlatego też miejscowi nie dają osobnych napiwków do płatnika, bo zwyczajnie już go opłacili i to w niemałej kwocie.

Tu o zostawienie napiwku może pokusić się tylko turysta. W innym przypadku będzie to uznane za niegrzeczne i obraźliwe w stosunku do kelnera.

W Chinach przyjęto, że napiwki zostawia się w branżach turystycznych przede wszystkim miejscowym przewoźnikom czy kierowcom autobusów. Pod żadnym pozorem nie wypada jednak turyście pozostawić napiwku w restauracji, bo jest to niegrzeczne. W niektórych barach czy restauracjach napiwek jest doliczony do rachunku i wynosi ok. 10-15%. Kwota jest jednak traktowana jako zapłata za obsługę. Samodzielne pozostawienie pieniędzy w płatniku będzie już jałmużną, na co nie pozwolą sobie miejscowi.

Tu trzeba uważać! Dawanie napiwku w Londynie nie zawsze będzie właściwe. W przypadku baru szybkiej obsługi czy baru z kanapkami uznane to będzie jako podziękowanie za miłą obsługę. Jednak w restauracjach na wysokim poziomie może to obrazić kelnera, który prawdopodobnie zdał wiele kursów i jest po szkole hotelarskiej. Ich pensje są znacznie wyższe niż kelnerów w pospolitych knajpach.