1% wszystkich rezerwistów (którzy przecież mogą już nie wrócić do domu), to tak jakby wyjąć jedną frytkę z fastfoodowego pudełka – starają się przekonać internautów opłaceni influencerzy. Rosyjska propaganda, szczególnie w dobie wojny, przybiera na sile. Rządzący, jak widać starają się uspokoić zaniepokojone społeczeństwo za wszelką cenę.
Powszechna mobilizacja wojskowa – to temat, którym od kilku dni żyje rosyjskie społeczeństwo. Po wielu miesiącach walki na Ukrainie, siły Federacji Rosyjskiej słabną. Władimir Putin nie zamierza jednak odpuścić, dlatego odważył się na kolejne, radykalne posunięcie.
300 tys. rezerwistów – bez względu na to, czy przeżyją, czy zginą – ich obowiązkiem jest teraz wyjazd na Ukrainę. Po ogłoszeniu mobilizacji wojskowej, w Rosji rozpoczęły się masowe ucieczki z kraju. Wystraszone społeczeństwo wyjeżdża głównie do Gruzji, by zachować życie. To kolejny cios dla rosyjskich władz, które postanowiły uspokoić obywateli.
Do akcji (na prośbę rządzących) wkroczyli influencerzy. W internecie ruszyła propagandowa akcja pod nazwą „nie panikuj”. O co w tym wszystkim chodzi?
Influencerzy nagrywają w mediach społecznościowych filmiki i publikują zdjęcia. Pod wszystkim znajduje się hasztag „nie panikuj”. Na przykładzie różnych rekwizytów starają się pokazać, że 1% rezerwistów to bardzo mało. Hitem stał się już filmik, na którym widać Rosjankę wyjmującą z pudełka z fastfoodem jedną frytkę – czyli tytułowy 1%. Kobieta stara się pokazać, że po ubyciu jednej frytki, nic się nie zmieniło. 1% to prawie tyle, co nic.
Propagandowa akcja nie przyniosła jednak oczekiwanych efektów. Internauci z Rosji nie ukryją swojego zażenowania i nazywają cały projekt absurdem. Zwracają również uwagę na to, że w głównej mierze na filmikach pojawiają się kobiety, które nie zostały zmuszone przez rząd do wyjechania na wojnę.
To nie pierwszy raz, gdy rosyjscy influencerzy „popierają” działania Kremla. Tuż po nałożeniu pierwszych sankcji na Rosję, w internecie można było zobaczyć filmiki, w których m.in. influencerzy wyrzucają do śmietnika ubrania ze znanych sieciówek, które wycofały swoją działalność w kraju, a także na oczach internautów niszczyli swoje iPhony.