„Dzwonek jest dla nauczyciela, a nie dla ucznia”. Zgodnie z przepisami – nie do końca
To słynne zdanie zna każdy – zarówno ten, kto ukończył już swoją edukację, jak i ci, którzy chodzą do szkoły obecnie. „Dzwonek jest dla nauczyciela”. W ten sposób prowadzący zajęcia daje do zrozumienia, że to jeszcze nie koniec lekcji, a uczniowie muszą zostać dodatkowe parę minut po zajęciach w czasie przerwy, by nauczyciel mógł dokończyć omawianie tematu. Co na to przepisy?
Zgodnie z prawem, uczeń ma prawo do odpoczynku w czasie przerw, przerw świątecznych i ferii. Co za tym idzie – nauczyciel nie może zatrzymać ucznia na przerwie, gdyż będzie to odebraniem prawa do odpoczynku na przydzielonej przerwie międzylekcyjnej.
Nauczyciel żąda od ucznia zwolnienia lekarskiego? W tym przypadku łamie prawo!
Podobnie jest w przypadku usprawiedliwień. Wielokrotnie młodzież słyszy od nauczycieli, że usprawiedliwią oni nieobecność na zajęciach tylko wtedy, gdy przyniosą zwolnienie od lekarza jako dowód, że rzeczywiście chorowali. Zwolnienia od rodziców (lub w przypadku pełnoletnich osób – wypisanych przez samego ucznia) się nie liczą. Co na to prawo?
Jak wskazała dr hab. Marlena Sakowska-Baryła, radca prawny, partner w Sakowska-Baryła, Czaplińska Kancelaria Radców Prawnych Sp.p w rozmowie z portalem Prawo – podanie przyczyny nieobecności wkracza w zakres danych wrażliwych lub w prywatność osoby małoletniej (bądź dorosłej) i jej rodziny.
Zwolnienie lekarskie jest traktowanie jako dane wrażliwe. Nikt nie ma obowiązku przekazywać ich osobie trzeciej
Nauczyciel nie ma prawa zażądać zwolnienia lekarskiego, zważywszy na to, że taki dokument będzie już traktowany jako dane wrażliwe. Lekarz Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego w rozmowie z portalem dodatkowo zaznacza, że w Polsce nie ma żadnych podstaw ustawowych do wymagania od ucznia takiej formy usprawiedliwienia.
Medyk tłumaczy, że w systemie teleinformatycznym nie ma nawet możliwości wystawienia L4 dla ucznia. Takie zwolnienie ma wpływ na świadczenia finansowe z ubezpieczenia społecznego w razie choroby. Może je otrzymać wyłącznie uczeń, który w ramach nauki w szkole ma praktyki w zakładzie pracy i otrzymuje za to wynagrodzenie.
L4 dla ucznia nie istnieje! „Zwolnienie”, które uczeń przekazuje nauczycielowi to tylko opinia lekarska
Samo „zwolnienie lekarskie”, które lekarz wypisuje na prośbę rodzica lub samego ucznia, bo wymaga tego nauczyciel, w rzeczywistości nie jest zwolnieniem, lecz opinią lekarską. To tylko dokument wypisany przez medyka z potwierdzeniem autentyczności (pieczątką), że uczeń chorował.
Zgodnie z Prawem Oświatowym (art. 99 pkt 2) forma i termin usprawiedliwienia nieobecności ucznia na lekcjach powinny być opisane w statucie danej szkoły. Jeśli znajduje się w nim obowiązek przestawienia zwolnienia lekarskiego w celu usprawiedliwienia nieobecności – placówka łamie w tym momencie prawo, ponieważ – jak dodaje Sakowska-Baryła – statut, jako akt prawny niższego rzędu - nie może być ku temu samodzielną podstawą.
Choroba czy pogrzeb. Nauczyciel nie powinien żądać od rodzica podania powodu nieobecności
Również samo podanie powodu nieobecności ucznia (np. choroba, pogrzeb, ważne sprawy rodzinne) w zwolnieniu wypisanym przez rodzica jest już kwestią sporną, ponieważ – jak zwracają uwagę prawnicy – te informacje wchodzą już prywatność ucznia, a nawet jego rodziny, a także w zakres danych wrażliwych.
Nauczyciel nie ma prawa zabrać uczniowi telefonu na lekcji! To wynika z konstytucji
Czego jeszcze nie ma prawa zażądać nauczyciel, a w praktyce wiemy, że od uczniów żąda? Otóż - przekazania nieodpłatnie rzeczy prywatnej na czas określony. Chodzi tu o słynne skonfiskowanie telefonu komórkowego na lekcji, jako kary za to, że uczeń korzystał ze sprzętu podczas zajęć.
Zgodnie z art. 64 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej z 2 kwietnia 1997 roku, takie działanie to naruszenie konstytucyjnego prawa własności. Własność – w tym przypadku telefon - może być ograniczona tylko w drodze ustawy i tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona istoty prawa własności. Jeśli chodzi o komórkę na zajęciach – wiadomo, że działanie to je narusza.
Gdy uczeń przeszkadza na lekcji poprzez używanie w trakcie zajęć smartfona - prowadzący zobowiązany jest do upomnienia osoby uczęszczającej na zajęciach, a w przypadku, gdy ta nie posłucha – może wyciągnąć względem niej konsekwencje – zgodnie ze statutem szkoły (np. nagana, uwaga, obniżenie zachowania etc.). Konsekwencją tą nie może być jednak konfiskata telefonu, gdyż jest to łamanie prawa, a rodzice ucznia mogliby w tym momencie skierować sprawę do sądu.