We wtorek, 9 kwietnia, na ulicy Akademickiej w Bydgoszczy, około godziny 11, doszło do kolizji dwóch tramwajów. O godzinie 12:30 akcja policji, straży pożarnej i ratowników medycznych nadal trwała, a ruch tramwajów w obie strony został wstrzymany.
Z wstępnych ustaleń policji na miejscu wynikało, że tramwaj linii nr 5 zderzył się z tyłem tramwaju linii nr 11. W wyniku tego zdarzenia 16 osób skarżyło się na dolegliwości i zostało przewiezionych do szpitala.
Dokładne przyczyny i okoliczności tego zdarzenia wyjaśni policyjne postępowanie. Sprawę bada prokuratura.
- Prowadzone jest postępowanie odnośnie spowodowania zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym. Przesłuchane są wstępnie osoby. Ustaleni są pokrzywdzeni. Było to 12 osób, które skorzystały z pomocy medycznej w szpitalu. Prowadzone jest śledztwo w tym zakresie. Czynności wykonuje Wydział Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. Na tym etapie gromadzony jest materiał dowodowy. Jest to wstępny etap postępowania, nie ma jeszcze zarzutów. Są osoby przesłuchane: motorniczy obu tramwajów, na razie w charakterze świadków. Materiał będzie dalej gromadzony, oceniany i niewykluczone, że będzie powołany biegły- mówi prok. Adam Lis, z-ca Prokuratora Rejonowego Bydgoszcz-Północ.
Przypomnijmy, że zgodnie z art. 174 Kodeksu Karnego, osoba, która powoduje bezpośrednie zagrożenie w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, może być skazana na karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.
Jeśli jednak sprawca działał nieumyślnie, może trafić do więzienia maksymalnie na 3 lata. Kto i kiedy może usłyszeć ewentualny zarzut spowodowania zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym w związku z wypadkiem na ul. Akademickiej?
- Na to jest jeszcze ze wcześnie. Być może prokurator zasięgnie opinii biegłych z dziedziny ruchu lądowego i w zależności od tego, jakie nasuną wnioski i od tego, co pokażą pozostałe materiały dowodowe, podejmie decyzję, czy stawiać zarzut czy nie. Rozstrzygnięcie w tej kwestii będziemy mieli nie wcześniej niż za dwa miesiące. Być może wtedy zapadnie jakaś decyzja, ale na razie trwa wstępny etap postępowania i trudno przesądzać, jak się zakończy. Zlecimy badania obydwu motorniczych, którzy prowadzili tramwaje: zarówno tego, który jechał pierwszy i zwolnił, jak i tego, który jechał jako drugi. Obaj na razie występują w charakterze świadków – dodaje Adam Lis.
Do sprawy wrócimy.