Punkt pomocy uchodźcom przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy będzie działał do lutego. To tam, codziennie od rana ustawiają się kolejki – głównie po żywność. Co będzie dalej – pytamy wolontariuszy.
W tym miejscu przestanie istnieć. Mamy podpisaną umowę z właścicielem, to niesamowite, jak bardzo mogliśmy na niego liczyć. Pracujemy nad kolejnym punktem, gdzie będziemy mogli się przenieść, ale o tym będziemy informować nieco później - mówi Joanna Czerska–Thomas, która współtworzy punkt pomocy uchodźcom.
Do kogo szczególnie jest kierowana pomoc?
Pomoc jest udzielana przede wszystkim tym, którzy do Bydgoszczy przyjechali w ostatnim czasie. Co, jeśli od dawna przychodzą te same osoby?
Pytamy, dlaczego ta osoba jeszcze nie znalazła pracy. Czasami przekierowujemy, a czasami są to po prostu różne formalności związane z pobytem tutaj i mówimy, gdzie można daną formalność załatwić. Dajemy wędkę, czyli pomagamy na początku pobytu i to pomagamy matkom z małymi dziećmi. Potem staramy się, by te kobiety stały się samodzielne. Współpracujemy z firmami, które oferują im zatrudnienie. Oczywiście nie każda matka, zwłaszcza ta z malutkimi dziećmi, jest w stanie iść do pracy. Czasami towarzyszą im traumy, czy niepełnosprawności. Staramy się im pomóc. Jednak koncentrujemy się na pomaganiu matkom z małymi dziećmi, szczególnie tym, które dopiero przyjechały - dodaje Czerska-Thomas.
W Bydgoszczy działają też inne punkty pomocy uchodźcom - przy ul. Kleeberga 3 i przy ul. Grunwaldzkiej 32.