Spis treści
- Historia Tomasza Deseckiego z kujawsko-pomorskiego
- Biała świeczka i rozsypana sól
- Rok 2001. Tak zaczęła się tajemnicza historia Tomasza Deseckiego
- Wrzesień 2001. Tomasz Desecki zaginął po raz pierwszy
- Mężczyzna twierdził, że został porwany
- Styczeń 2002. Rodzina zgłasza zaginięcie Tomasza
- Czy Tomasz Desecki był widziany we Włocławku?
- Życie zakonnika. Rodzina bada ciekawy wątek
- Odpowiedzi na pytania wzajemnie się wykluczają
Historia Tomasza Deseckiego z kujawsko-pomorskiego
Tomasz Desecki urodził się w październiku 1983 roku w Lubrańcu. Mieszkał wraz z rodzicami i czworgiem braci w niewielkiej miejscowości Rabinowo tuż obok Włocławka. Był pilnym uczniem. Miał wielki talent plastyczny, dlatego też rodzice posłali go do prywatnej szkoły plastycznej, a w 2001 roku niespełna 19-latek otrzymał stypendium Ministra Kultury I Dziedzictwa Narodowego.
15 stycznia 2002 roku, w środku nocy, pani Ryszarda, matka Tomasza przebudziła się. Obudził ją płacz najmłodszego z synów. Postanowiła zajrzeć do pokoju starszych dzieci. Tomasz leżał na łóżku, jako jedyny nie spał. Miał oczy szeroko otwarte. Spojrzał na matkę, lecz nie odezwał się ani słowem.
Biała świeczka i rozsypana sól
Rano domowników obudził straszny chłód. Drzwi do domu były otwarte. Po chwili rodzina zauważyła, że Tomasz zniknął. W jego pokoju paliła się świeca, a na podłodze znajdowała się rozsypana sól. Leżał także jego szkolny plecak z książkami.
W szafie natomiast były wszystkie ciepłe ubrania, co sugerowało, że chłopak wyszedł bez kurtki i ubrań z długim rękawem. Zniknęły natomiast letnie rzeczy, które w styczniu były zupełnie nieodpowiednie do noszenia.
W łazience rodzina odkryła resztki jasnej farby do włosów, której pani Ryszarda nie używała. Najprawdopodobniej to Tomasz jej użył, lecz w jakim celu - tego nikt nie wiedział. Niedługo potem okazało się, że chłopak nie pojawił się w szkole.
Tak zaczęła się tragedia rodziny Deseckich, a tajemnica zaginięcia pozostaje nierozwiązana do dziś. Okoliczności tej sprawy są jednak bardzo zagadkowe, a parę miesięcy wcześniej doszło do bardzo dziwnego zdarzenia, którego po dziś dzień nikt nie potrafi wyjaśnić.
Rok 2001. Tak zaczęła się tajemnicza historia Tomasza Deseckiego
Tomasz, choć był uczniem pilnym, spędzał raczej czas w swoim własnym towarzystwie. Interesował się filozofią i sensem istnienia. Pewnego razu zakupił nawet specjalną szatę do medytacji. Rozmowy o religii i filozofii często odbywał ze swoją kuzynką, Agnieszką. Ta pożyczyła mu książkę o podróżach astralnych, czyli zjawisku, podczas którego – według wierzeń – człowiek opuszcza swoje ciało fizyczne i przemieszcza się w innych, niematerialnych wymiarach lub sferach.
Książka stała się niebawem ulubioną lekturą Tomasza. Wielokrotnie analizował jej poszczególne fragmenty. To wywołało u niego fascynację parapsychologią i zjawiskami paranormalnymi. Mężczyzna zmienił także swój wizerunek. Obciął swoje charakterystyczne długie włosy. Zmianę wprowadził także w swoim autoportrecie. Bujne włosy zostały zamalowane.
Wrzesień 2001. Tomasz Desecki zaginął po raz pierwszy
Punkt kulminacyjny tajemniczej historii Tomasza Deseckiego nastąpił we wrześniu 2001 roku. Wówczas 18-latek nie wrócił ze szkoły. Rodzice byli przerażeni. Rozpoczęli poszukiwania syna. Po skontaktowaniu się ze znajomymi z klasy i nauczycielami, okazało się, że Tomasz tego dnia w ogóle do szkoły nie dotarł.
Kiedy rodzina Deseckich była gotowa zgłosić zaginięcie na policję, otrzymali niespodziewany telefon od krewnego z Koszalina. Mężczyzna przekazał państwu Deseckim, że mężczyzna tego dnia go odwiedził.
Mężczyzna twierdził, że został porwany
Desecki rzeczywiście został odnaleziony w Koszalinie, jednak na pytania, w jaki sposób i dlaczego znalazł się w tym mieście, reagował bardzo nerwowo. Wkrótce jednak przyznał się, że został – rzekomo – wciągnięty do auta i porwany przez dwóch mężczyzn, a następnie wywieziony do Unieścia. Stamtąd chłopakowi miało udać się uciec i złapać pierwszy lepszy pociąg – akurat do Koszalina.
Nikt nie uwierzył w tę historię, jednak rodzina zaważyła, że zachowanie Tomasza od czasu powrotu z Koszalina uległo zmianie. Chłopak zamknął się w sobie, wydawał się być przestraszony. Rodzice chcieli zwrócić się o pomoc do psychologa. Od tego pomysłu kategorycznie odwiódł ich dyrektor szkoły plastycznej, który stwierdził, że to tylko ich złudne wrażenie, a z Tomaszem wszystko jest w porządku.
Zachowanie Tomasza nie uległo jednak zmianie, a niebawem wyszło na jaw, że chłopak zerwał kontakt ze swoją kuzynką, Agnieszką, która do tamtej pory była jego najlepszą przyjaciółką. Kobieta po dziś dzień nie wie, co było powodem tego, że kuzyn odciął się od niej. Dodatkowo 18-latek zerwał ze swoją dziewczyną.
Styczeń 2002. Rodzina zgłasza zaginięcie Tomasza
Nastał 15 stycznia 2002 roku, a Tomasz Desecki zniknął z domu pozostawiając za sobą otwarte drzwi, ukochaną książkę o podróżach astralnych, rozsypaną sól, świeczkę, zimową odzież oraz kurtkę. W łazience oraz na śniegu przez domem znajdowały się pozostałości do farbie do włosów, koloru blond, a parę metrów dalej rozrzucone ubranie, które miał na sobie dzień wcześniej.
Żaden z jego bliskich kolegów nie wiedział, gdzie jest Tomek ani dlaczego wyszedł z domu tak wcześnie. Jego rodzice niezwłocznie powiadomili policję. Funkcjonariusze dotarli do dwóch świadków, którzy rzekomo widzieli 18-latka w dniu jego zaginięcia.
Jednym z nich był sąsiad, który zauważył Tomka około 5:00 nad ranem. Z jego relacji wynikało, że nastolatek wsiadł do tego samego autobusu, którym mężczyzna jechał do pracy. Niestety, sąsiad nie potrafił wskazać, gdzie chłopak wysiadł.
Dodatkowo pojawia się niezgodność w jednym szczególe – chłopak najprawdopodobniej powinien mieć już włosy w kolorze blond. Chyba, że jednak nie pofarbował ich, a użył farby w innym celu lub dla zmyłki.
Czy Tomasz Desecki był widziany we Włocławku?
Z kolei drugi ze świadków, koleżanka, twierdziła, że widziała Tomka na dworcu we Włocławku, gdzie czytał rozkład pociągów. Jego zachowanie wydawało się jej jednak dziwne. Z tego powodu nie podeszła do niego bliżej, a później nie była pewna, czy rzeczywiście to był Desecki.
Niebawem śledczy znaleźli na przystanku PKS w Żydowie zdjęcie z legitymacji szkolnej chłopaka. Fotografia byłą oderwana od dokumentu. Dodatkowo, pani Ryszarda przypomniała sobie, że Tomasz na krótko przed zaginięciem pytał ją, jak zareagowałaby na wieść, gdyby wstąpił do zakonu.
Życie zakonnika. Rodzina bada ciekawy wątek
Ponadto 15 styczna, w dzień zniknięcia przypada wspomnienie Świętego Pawła Pustelnika. Czy to możliwe, że 18-latek porzucił dotychczasowe życie, zmienił tożsamość i wstąpił do zakonu? Ten wątek był już sprawdzany przez rodzinę i bliskich. Nie jest jednak możliwe, by do zakonu przyjęta została osoba bez okazania dokumentów tożsamości. Tomasz Desecki, mimo że od trzech miesięcy był pełnoletni, nie zdążył wyrobić sobie dowodu osobistego. Nie posiadał też paszportu.
Wkrótce pojawiły się spekulacje, że Tomek mógł zostać wciągnięty do niebezpiecznej sekty. Pierwszy kontakt ze „wspólnotą” mógł nawiązać w momencie zaginięcia we wrześniu 2001 roku, gdy odnalazł się w Koszalinie. To by znaczyło, że sekta funkcjonuje na tym terenie, co udało się wykluczyć śledczym. Mimo ogromnych wysiłków policji i rodziny, przez ostatnie 20 lat ta hipoteza nie została potwierdzona.
Odpowiedzi na pytania wzajemnie się wykluczają
Niestety w tej sprawie nic do siebie nie pasuje. Jeśli Tomasz został porwany – jakim cudem nikt z domowników nie obudził się, skoro tej samej nocy pani Ryszarda wstała z powodu lekkiego płaczu jednego z synów? Jeśli wstąpił do sekty i rzeczywiście uciekł – dlaczego nie wziął kurtki, ubrań i zostawił otwarte na oścież drzwi?
Jeśli Tomasz chciał zmienić tożsamość, dlaczego pozostawił po sobie farbę do włosów, która zdradzała, że od teraz jest blondynem. Jeśli jednak, ktoś go porwał – dlaczego miałby farbować mu włosy z jego własnym domu ryzykując, że ktoś z domowników się obudzi? Jak przez lata udałoby mu się funkcjonować bez dokumentów?
Dlaczego pozostawił na podłodze zapaloną świeczkę i rozsypaną sól? Tego również nikomu nie udało się wyjaśnić.
Źródło: zaginieni.pl, Piąte nie Zabijaj