Dopiero dwa dni po tym, jak ktoś przypadkiem zauważył rakietę leżąca w lesie pod Bydgoszczą, zainteresowały się nią służby. Żołnierze, policjanci i strażacy dwa dni przeczesywali teren i nie dopuszczali do niego osób z zewnątrz.
Niebawem wejście do lasu zostało z powrotem udostępnione. Choć sprawą już zajmowała się prokuratura, Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych miał już wstępne ustalenia, a na koniec szef gabinetu prezydenta, Paweł Szrot informował, że głowica rakiety została odnaleziona – okoliczni mieszkańcy, a także przejezdni wchodzili do lasu, by „odwiedzić” słynne już na całą Polskę miejsce i zabrać sobie na pamiątkę jeden z wielu szczątków obiektu, które znajdywano jeszcze na długo po zabraniu rakiety przez służby.
Już wcześniej media informowały o znaleziskach z terenów, które wcześniej pilnowały wojsko i policja. Dla przykładu - mieszkaniec Białych Błot odnalazł tam m.in. aluminiową tabliczkę znamionową o wymiarach 40 na 15 mm. Widniały na niej oznaczenia zapisane cyrylicą, częściowo czytelne.
Odnajdywanie elementów rakiety zaczęło przypominać grę w podchody. Ci, którzy wrócili stamtąd ze znaleziskiem zaznaczali na drzewach trasę, by następni odwiedzający łatwiej trafili w miejsce, gdzie spadła rakieta i mogli wrócić stamtąd z „fantem”.
Jak wygląda sytuacja obecnie? Postanowiliśmy to sprawdzić i pojechać do Zamościa. Jak się okazuje – temat rakiety przestał już być „na topie” wśród mieszkańców. W lesie natomiast niełatwo już znaleźć jakikolwiek fragment rosyjskiego obiektu.
Domowej roboty „znaczniki” zniknęły z drzew. Nie wiadomo, czy zdjęli je sami, czy zajęły się tym służby. W okolicy miejsca, w którym spadła rakieta pojawił się natomiast szałas zbudowany z gałęzi. Zobacz zdjęcie (u góry). Poza tym – wszystko ucichło.
Przypomnijmy, że rakietę najpewniej wystrzelono 16 grudnia, a jej lot w pewnym momencie śledziły radary Centrum Operacji Powietrznej. Później niestety ją zgubiły (mniej więcej 2 km od miejsca znaleziska). Tuż po tym zdarzeniu prowadzone były działania poszukiwawcze, jednakże zostały szybko zakończone m.in. przez trudne warunki atmosferyczne.
Jak zaznaczył w rozmowie z RMF FM szef gabinetu prezydenta, Paweł Szrot, do prezydenta nie trafiły wnioski o dymisje generałów, czy ministra obrony narodowej. Podkreślił, że nie spodziewa się takich wniosków. Z tej sprawy zostaną jednak wyciągnięte wnioski, zaś procedury poprawione.
Dodał również, że w odnalezionej po czasie głowicy nie znaleziono materiału wybuchowego.