Profiler kryminalny bada zdarzenia, które zwykłemu człowiekowi nie mieszczą się w głowie
Na co dzień zanurza się pani naukowo w zbrodniach.
Dr Ewa Stępka-Tykwińska: - Prowadzę zajęcia z szeroko pojętej psychologii głównie na kierunku kryminologia na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Analizujemy ze studentami i seryjnych zabójców, i przypadki zachowań samobójczych, zeznania, przesłuchania. To są najczęściej najcięższe przypadki, rzeczy, które nam się bardzo często nie mieszczą w głowie. Właśnie nad nimi się pochylamy, żeby zrozumieć dlaczego coś się wydarzyło.
Kiedy słyszymy o kolejnej strasznej historii: o ataku na lekarza, na pracownicę uniwersytetu, na ratownika medycznego, młodą dziewczynę w parku, o tym, że mąż najpierw zastrzelił żonę, a potem siebie, to od razu pytamy: dlaczego?
- Normalnie funkcjonujący, zdrowy człowiek nie jest najczęściej sobie w stanie wyobrazić, jak drugi człowiek może coś takiego zrobić, posunąć się do takich zachowań, żeby zabić, skrzywdzić albo odebrać sobie życie. Stad te pytania: dlaczego, jak do tego doszło, co się dzieje w głowie takiej osoby, że decyduje się na taki ruch.
Miejsce zdarzenia dużo mówi o osobowości sprawcy
A kiedy już specjaliści odpowiedzą na te pytania, zbudują profil sprawcy, pomoże to w jakimś stopniu przeciwdziałać kolejnym tragediom?
- Jeżeli znajdziemy jakąś prawidłowość, to będziemy w stanie stworzyć być może jakieś sposoby, żeby takim tragediom zapobiegać, żeby być może szybciej zauważać niektóre rzeczy, żeby uwrażliwić siebie i społeczeństwo na przejawy pewnych zachowań czy problemów. Bo czasem je dostrzegamy, ale tak naprawdę nie widzimy, nie rozumiemy, nie wiemy, co mogą oznaczać albo wydają nam się bez znaczenia. Ktoś powiedział coś niepokojącego, ktoś się w jakiś specyficzny sposób zachował. Dziwimy się, ale myślimy: e, pewnie ma gorszy dzień, to nic, nie będę się wtrącać, nie będę się w to angażować. A może jednak czasami warto? Wystarczy zapytać, czy wszystko w porządku, czy potrzebuje pomocy. Może nie umie się po nią zgłosić, a zapytany coś nam powie i być może w ten sposób takiej tragedii zapobiegniemy.
Dlaczego ludzie nagrywają zdarzenie, zamiast wezwać pomoc? To efekt widza
Moment napaści na Uniwersytecie Warszawskim obserwowało wiele osób. Nie reagowały.
- Może myśleli, że ktoś inny już to zrobił. Mamy w psychologii coś takiego jak efekt widza, czy też inaczej efekt dyfuzji odpowiedzialności, rozproszenia odpowiedzialności. To jest taka sytuacja, w której jeżeli zdarzeniu przygląda się więcej osób, to każda z tych osób myśli, że ktoś inny powinien zareagować. Dlaczego ja mam się angażować? Dlaczego mam siebie obarczać, obciążać odpowiedzialnością, skoro jest tutaj tyle ludzi? To niech ktoś inny pomoże. Dlaczego ja?
Umywam ręce...
- Ale co ważne już sama świadomość tego, że taki efekt jest, zmniejsza częstotliwość jego występowania, bo skoro wiem, że każda z tych osób myśli dokładnie tak samo jak ja i ostatecznie nikt nie pomoże, to może właśnie ja powinnam wyjść z pomocą jako pierwsza. A gdy już jedna osoba to zrobi, to dołączają do niej kolejne.
Żyjemy w czasach, kiedy bez przerwy mamy telefon w dłoni, dla wielu osób priorytetem jest właśnie zrobienie zdjęcia, nagranie filmiku, by mieć co rzucić w social media. To się okazuje silniejsze niż udzielenie pomocy. A poza tym, czasem nie do końca wiemy, co jest prawdziwe, a co jest ustawione. Ktoś jest w niebezpieczeństwie, czy odgrywa scenkę na potrzeby jakiegoś postu czy kampanii? A dodatkowo mamy jeszcze tak taki mechanizm jak społeczny dowód słuszności. Rozglądamy się dookoła i widzimy, że inni też nagrywają, inni też nie reagują. Więc może rzeczywiście nie trzeba nic robić? Na co dzień też bardzo często rozglądamy się i patrzymy, jak inni się zachowują. Bo nie chcemy się zbłaźnić. Co, jak się okaże, że wszyscy wiedzieli, że to jest ustawione, tylko ja nie? Co, jak wyrwę się bez sensu z pomocą i się ośmieszę?
Czy to ważne, skąd pochodzi sprawca? Boimy się cudzoziemców
Ostatnio jedną z ważniejszych informacji w relacjach z takich brutalnych ataków jest ta o pochodzeniu sprawcy. A jeśli jest obcokrajowcem, otwiera się cała szuflada strachów.
- Na pewno trzeba społeczeństwo informować o tego typu wydarzeniach właśnie po to, żeby uwrażliwiać i żeby pokazać, że nie żyjemy w symulacji, nie żyjemy w tym idealnym świecie social mediów, tylko w rzeczywistości, w której takie tragedie się zdarzają, ale nie szukać sensacji i nie nakręcać właśnie tej spirali paniki, spirali strachu czy spirali nienawiści, bo tego typu przestępstwa będą popełniane tak samo przez cudzoziemców, jak i przez Polaków.
Kiedy profiler zna tylko miejsce przestępstwa, wie, jakie obrażenia ma ofiara, co może powiedzieć o sprawcy, by pomóc policji go złapać?
- Przede wszystkim w procesie profilowania przyglądamy się i śladom kryminalistycznym, które są zbierane przez techników kryminalistyki i śladom behawioralnym, one świadczą o pewnych cechach sprawcy. O jego tak zwanym poziomie zorganizowania.
- Sprawca zorganizowany to osoba, która planuje swoją zbrodnię dużo wcześniej, ma ułożony każdy szczegół, jest przygotowana na każdą ewentualność, wybiera ofiarę, przygląda się jej, uczy się jej planu dnia, jej rutyny. Wie dokładnie, kiedy zaatakować, żeby mieć najwięcej czasu, na przykład, na popełnienie tej zbrodni.
- Jeśli planuje zabójstwo, najczęściej wybiera taki sposób, który będzie dla niego najbardziej satysfakcjonujący, czyli raczej nie broń palna, raczej uduszenie albo atak z użyciem ostrego narzędzia, który doprowadzi do powolnego wykrwawienia się ofiary. Śledzi doniesienia mediów na temat swojej zbrodni, może kontaktować się z policją, jest przeciętnie bądź nawet ponadprzeciętnie inteligentny, może mieć własną rodzinę, jest wysoko wykwalifikowany zawodowo.
- Sprawca niezorganizowany to ten, który czuje nagły przymus, nagły impuls popełnienia zbrodni, nie przygotowuje się do niej, nie planuje jej, wybiera też ofiarę bardzo często przypadkowo. Nie śledzi później doniesień mediów na temat swojej zbrodni. Najczęściej też nie zabiera nic z miejsca zdarzenia, żeby później wspominać sobie to, co się stało (sprawca zorganizowany zabiera pamiątki, dla niego to są nośniki emocji, nośniki wspomnień). Sprawca niezorganizowany popełnia zbrodnię, wraca do domu, jest roztrzęsiony, potrzebuje czasu, żeby dojść do siebie. Może później popełnić kolejne zbrodnie, ale to nie przynosi mu takiej emocjonalnej satysfakcji, jak sprawcy zorganizowanemu. Jego inteligencję określa się najczęściej jako poniżej przeciętnej, raczej nie ma partnerki, dzieci, zwykle posiada niskie kwalifikacje zawodowe, jest typem "dziwaka" zwracającego uwagę sąsiadów swoim zachowaniem i izolowaniem się.
- Kiedy wchodzimy na miejsce zdarzenia, możemy zobaczyć, czy ono jest poukładane, zorganizowane, czy jest chaotyczne. Co stało się z ofiarą - czy została na miejscu zdarzenia, czy została przemieszczona. Czy sprawca dokonywał jakichś manipulacji na ofierze już po odebraniu jej życia, czy zabrał jakieś rzeczy z miejsca zdarzenia, czy wykorzystał narzędzia, przedmioty należące do ofiary do popełnienia zbrodni, czy przyniósł je ze sobą. To wszystko mówi o pewnych cechach osobowości sprawcy.
- Profilowanie wykorzystuje się najczęściej w przypadku seryjnych sprawców. Kiedy wchodzimy na kolejne miejsca zdarzenia, widzimy też przejawy pewnych zachowań, które podlegają tak zwanej perseweratywności, czyli powtarzalności. I dzięki nim też jesteśmy w stanie określić modus operandi sprawcy, czyli jego sposób działania: jak się przygotowuje do tych zbrodni, jak działa: metodycznie czy chaotycznie.
- Ważny jest też wywiad wiktymologiczny, czyli nie tylko patrzymy, jakie rany zostały zadane ofierze, ale też kim w ogóle była ofiara, jakim była człowiekiem. Powinno się rozmawiać ze znajomymi, z rodziną, zobaczyć, jaką wykonywała pracę, jak wyglądała jej rutyna dnia codziennego, bo to nam też dużo mówi o sprawcy.
To umożliwia określenie rysu osobowościowego, pomaga określić motywację. Najważniejsze pytanie w procesie profilowania brzmi: kto? Zaraz po nim stawiamy pytanie o to dlaczego.
Dlaczego sprawca to zrobił? Takie są motywacje
Dlaczego?
- W przypadku sprawców seryjnych najczęściej jest to motywacja seksualna. Tylko nam się zawsze ta motywacja seksualna kojarzy ze stosunkiem seksualnym czy z jakimiś zachowaniami mającymi na celu zaspokojenie seksualne sprawcy, ale na przykład niektórzy sprawcy w ogóle nie gwałcą swoich ofiar, nie dokonują żadnych czynności seksualnych podczas popełnienia zbrodni, a mimo wszystko motywację określamy jako seksualną, bo poczucie kontroli, które sprawca czuje na miejscu zdarzenia, kontroli nad życiem ofiary, daje mu spełnienie, które jest właśnie bliskie temu seksualnemu.
Inny rodzaj motywacji to motywacja urojeniowa, mamy z nią do czynienia najczęściej w przypadku sprawców niezorganizowanych. Może dochodzić do pewnych objawów psychotycznych, takich jak urojenia czy omamy, które skłaniają sprawcę do popełnienia zbrodni.
Kolejnym rodzajem motywacji jest motywacja emocjonalna. Ona najczęściej wynika z chęci zemsty bądź z chęci poczucia sprawiedliwości.
Przy zabójstwach masowych, wielokrotnych, różnego rodzaju atakach właśnie tak jak na Uniwersytecie Warszawskim, w przypadku strzelanin np. w szkołach w grę zwykle wchodzi motywacja emocjonalna. Chęć poczucia sprawiedliwości: ktoś mnie skrzywdził, ktoś mnie ośmieszył, ktoś sprawił, że zwątpiłem w siebie, że znienawidziłem siebie, to ja mu teraz pokażę.
I ostatnim rodzajem motywacji jest motywacja ekonomiczna, czyli typowo rabunkowa, gdzie sprawcy dokonują zbrodni, żeby się po prostu wzbogacić.
Oczywiście zdarza się, że sprawca ma różne motywacje jednocześnie.
Czy polscy policjanci korzystają z pomocy profilerów?
Jak wygląda współpraca profilera z policją?
- W Polsce profilerów nie ma tak wielu jak np. w Stanach Zjednoczonych, ale zdarza się taka współpraca, policjanci przekonują się, że to może pomóc w rozwiązaniu sprawy.
Niektórzy wychodzą z założenia, że profilowanie to trochę wróżenie ze szklanej kuli, że profiler sobie usiądzie, przeczyta akta, wejdzie na miejsce zdarzenia, położy się w miejscu odnalezienia zwłok, wejdzie w umysł zabójcy i wskaże dokładnie tę osobę, która stoi za atakiem. To tak nie działa.
Profiler nie ma za zadanie wskazać konkretnej osoby z imienia i nazwiska, to jest po prostu niemożliwe. Profiler ma zawęzić grupę, w której policjanci będą szukać potencjalnego sprawcy. Analizujemy to, co mamy: miejsce zdarzenia, akta i wyciągamy z nich wnioski. Oczywiście te wnioski mogą być błędne. Możemy mieć do czynienia z osobą, która wychodzi poza schemat, która wychodzi poza to, co wiemy i jak nas nauczono wnioskować. Ale jednak istnieje szansa, że profil policji pomoże.
Dlaczego tyle się mówi o brutalnych atakach? Psycholożka: jesteśmy przeinformowani
W ostatnim czasie wydaje się, że brutalnych ataków jest więcej.
- Tego typu zdarzenia były, są i będą zawsze. Teraz być może bardziej zwracamy na nie uwagę, bo też dużo się tego typu zdarzeń nagromadziło w krótkim czasie. Gdzie się nie obrócimy, tam słyszymy, że coś złego się wydarzyło. Być może więcej się o tym mówi, a być może tego typu zdarzeń rzeczywiście jest więcej z uwagi na ogólnie stan funkcjonowania psychicznego społeczeństwa.
Jesteśmy przeciążeni, jesteśmy też przeinformowani, jesteśmy przemęczeni, zestresowani, pracujemy cały dzień, a potem jak jedziemy na zakupy, okazuje się, że nawet masło podrożało. To wszystko sprawia, że ludzie mogą gorzej radzić sobie z trudnymi sytuacjami i wybierać te ostateczne drogi. Natomiast nie uważam, że powinniśmy się do tego typu wydarzeń "przyzwyczajać". Bo jeżeli zaczniemy się do nich przyzwyczajać, to przestaniemy je zauważać i przestaniemy pytać, dlaczego tak się dzieje. A jeżeli przestaniemy pytać o przyczynę, to przestaniemy szukać możliwości, żeby takim zdarzeniom zapobiegać.
Nie sądzę, że jest to czas, żeby panikować, że takich ataków będzie tylko coraz więcej. Myślę, że przez jakiś czas jeszcze będziemy słyszeć o kolejnych zdarzeniach, to efekt domina. Jedna tragedia wzbudziła zainteresowanie, to powiedzmy o drugiej, trzeciej, czwartej. Jak to zainteresowanie zacznie spadać, bo kolejne tragedie nie będą społeczeństwa już interesowały, to znowu będziemy zauważać pewne wyciszenie w informowaniu o tych sytuacjach. To nie znaczy, że one znikną, tak jak gorączka nie znika, gdy zbije się termometr. Po prostu już nie będą budziły takiego zainteresowania. To na czym warto się teraz pochylić, to zdrowie psychiczne.
Czas oczekiwania na wizytę u psychiatry dziecięcego: 900 dni. Ale to się poprawia
Co nam to da?
- Świadomość tego, że zdrowie psychiczne jest tak samo ważne jak to fizyczne, pozwala na podjęcie decyzji w sytuacji kryzysu. Jeżeli zauważam, że coś złego zaczyna się dziać, że zaczynam funkcjonować inaczej niż do tej pory i zaczyna mi to przeszkadzać, to może warto udać się do specjalisty? Do psychiatry w Polsce nie jest potrzebne skierowanie! Oczywiście inną kwestią jest to, ile się na takiego specjalistę czeka. Stan opieki zdrowia psychicznego w Polsce jest dramatyczny. Kiedyś z ciekawości sprawdzałam, jaka jest kolejka do psychiatry dziecięcego. Najdłuższy czas oczekiwania wynosił prawie 900 dni. To jest absurd, którego nawet nie nie trzeba komentować. Choć teraz jest już lepiej, co wskazuje, że powoli coś się zmienia w kwestii dostępu do specjalistycznej opieki zdrowia psychicznego
Ale właśnie potrzebne nam pochylenie się nad własnym i ogólnie nad tym zdrowiem psychicznym, rozmawianie o nim głośno, nieukrywanie problemów, nieudawanie, że to błahostki, nauka radzenia sobie ze stresem, z trudnymi sytuacjami. Uczymy nasze dzieci w szkołach bardzo wielu rzeczy, sławetnej budowy pantofelka i tego, jakie mamy gleby w konkretnych rejonach Polski, ale nie uczymy najmłodszych, jak radzić sobie z trudnymi sytuacjami, jak radzić sobie ze stresem, z frustracją, z poczuciem bezsilności, z kompleksami.Dorośli sami tego czasem nie potrafią, więc tym bardziej nie są w stanie nauczyć tego swoich dzieci. I w efekcie mamy sytuację, w której znajdujemy się obecnie: dramatyczny stan zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.
Statystyki, chociażby zamachów samobójczych, są druzgocące. W ciągu ostatnich pięciu lat grupą wiekową, w której notujemy najwyższy wzrost zamachów samobójczych ogółem (próby samobójcze i samobójstwa łącznie) są osoby od 7 do 18 roku życia! W 2020 roku mieliśmy 843 zamachów samobójczych w tej grupie wiekowej, a w 2021 już 1496. I te statystyki cały czas rosną. Możemy o tym przeczytać w raporcie UNAWEZA, fundacji Martyny Wojciechowskiej: nasza młodzież jest samotna, nie potrafi radzić sobie ze stresem, z problemami, nie czuje wsparcia w dorosłych. Sprawcy, którzy teraz popełniają zbrodnie, przeprowadzają ataki, też kiedyś byli dziećmi, byli nastolatkami. I być może też ich nie nauczono, jak prosić o pomoc, jak radzić sobie ze stresem, z problemami, z bezsilnością. To ważne, żeby reagować i próbować zapobiegać atakom, ale też, by zwrócić uwagę na tę młodszą część naszego społeczeństwa i pomóc już teraz, a nie, gdy będzie za późno.