Na protesty nie zgodzili się samorządowcy z Bydgoszczy i okolic. Rolnicy poszli do sądu. Chodzi o protesty w Bydgoszczy, Białych Błotach i Nowej Wsi Wielkiej. 20 marca dziewięć spośród blisko 30 zaplanowanych zgromadzeń jednak się nie odbędzie. Sąd we wszystkich przypadkach zgodził się z decyzją samorządów.
- Do tej pory przez dwa miesiące strajkowania, oprócz historii z karetką, która rzekomo nie została przepuszczona w Koszalinie, nie słyszymy o większych kłopotach z tworzeniem korytarzy życia dla służb ratunkowych, a do tego się w większości włodarze odnoszą - mówi Radiu Eska Kamil Marunowski z Ruchu Młodych Farmerów. - Jedyne, co możemy zrobić, to odwołać się do sądu. I możemy poinformować panów wójtów i burmistrzów o tym, że zapamiętamy ich decyzję. Zdajemy sobie sprawę, że za chwilę będą wybory samorządowe – dodaje.
„To nie ulice są miejscem zapadania decyzji”
Wojewoda wydał oświadczenie w sprawie protestów. Zwrócił się do rolników i zadeklarował, że pozostaje do ich dyspozycji.
- Miejscem zapadania najważniejszych ustaleń nie są ulice, czy węzły drogowe – mówi Michał Sztybel, wojewoda kujawsko-pomorski. - Podtrzymuję poparcie dla waszych postulatów, szanuję prawo zgromadzeń, ale proszę o uszanowanie praw pozostałych obywateli. Proszę, walcząc o słuszną sprawę, nie doprowadzajcie do tego, by chcący pracować mieszkańcy, byli zakładnikami zaistniałych sytuacji. Deklaruję, że niezależnie od tego ile protestów ostatecznie odbędzie się 20 marca, jestem do Waszej dyspozycji w dowolnym miejscu i godzinie – dodaje.
Prezydent Bydgoszczy zakazał organizacji protestu między innymi przed urzędem wojewódzkim. Rolnicy zgłosili swoje zgromadzenia aż do 19 kwietnia. Właśnie to spowodowało negatywną decyzję samorządów.