- Zmumifikowane pochówki 22 osób, głównie małych dzieci i noworodków, odnalazł polsko-peruwiański zespół naukowców miejscowości Barranca w Peru.
- Oprócz tkanin, którymi owinięto ciała zmarłych, odnaleziono także ceramikę, narzędzia oraz pozostałości pożywienia.
Dzieci pogrzebano z jedzeniem. Miało starczyć im na rok
- To ciała zawinięte w tkaniny i materiał roślinny, które nazywamy w archeologii tobołem grzebalnym. Pomiędzy warstwami tych tkanin znajdujemy zabytki - ceramiczne, i narzędzia oraz przedmioty kultu - mówi bioarcheolog Łukasz Majchrzak, który w ramach projektu zajmuje się m.in. badaniem szczątków ludzkich.
Sześć spośród odkrytych tobołów grzebalnych należało do dorosłych, a 16 pozostałych - położonych w pewnym oddaleniu - do dzieci, najprawdopodobniej w różnym wieku.
- Jeszcze do niedawna wysoka śmiertelność dzieci była standardem, zwłaszcza w momencie odstawienia dziecka od piersi - komentuje Łukasz Majchrzak. - Nie zawsze znajduje to odzwierciedlenie w materiale archeologicznym, gdyż nie zawsze dzieci były chowane na równych zasadach z dorosłymi, niemniej, niejednokrotnie jest ich więcej niż dorosłych. W przypadku Cerro Colorado zastanawia nas zatem nie ilość, a sposób wykonania i depozycji dziecięcych tobołów - dodaje.
Ciała dorosłych są ułożone pionowo, wyglądają, jakby siedzieli. Ktoś oplótł je sznurem
Jak opisuje, znajdują się one na podobnej głębokości, na wysokości głów dorosłych zmarłych. Wszystkie one ułożone są w pozycji horyzontalnej, podczas gdy ciała dorosłych w pozycji embrionalnej z kończynami górnymi i dolnymi podwiniętymi pod klatkę piersiową. Ciała dorosłych ułożone są pionowo, co sprawia, że wyglądają, jakby siedzieli. Wszystkie mają podobny wygląd zewnętrzny, są owinięte w grubą tkaniną i oplecione sznurem.
- Trudno jest na ten moment podać jedną interpretację tego znaleziska - zastrzega Łukasz Majchrzak. - Możliwe, że w tym miejscu po prostu dzieci grzebała cała społeczność. Zastanawia nadal fakt, że są to najwyraźniej dzieci nie starsze niż 2 lata (sądząc po długości tobołów), w części na pewno noworodki lub niemowlęta. Możliwe, że z jakiegoś powodu starsze dzieci grzebano w innych częściach cmentarzyska - obecnie przebadaliśmy raptem 20 m2 - dodaje.
W grobie była 15-latka. Nigdy nie rodziła, co dziwne jak na tamte czasy i tamtą kulturę
Na razie naukowcy rozwinęli jeden tobół dziecięcy, w którym pochowano noworodka. Dwa kolejne toboły poddali tomografii, stąd wiedzą, że jedno z tych dzieci było nieco starsze, drugie to również noworodek. Kolejny z rozwiniętych już tobołów stanowią szczątki około 15-letniej dziewczyny, która - jak podkreśla Majchrzak - jeszcze nie była matką, na co wskazuje brak typowych dla kobiet rodzących zmian na powierzchni spojenia łonowego. Okazuje się, że w Andach kobiety wcześnie wydawano za mąż, więc nawet 13-14-latki miały dzieci. Ta została zmumifikowana intencjonalnie. Tak samo jak dziecko z drugiego rozwiniętego tobołu.
Tkanina jednego z rozwiniętych już tobołów zdobiona jest wzorami geometrycznymi. W pozostałych tobołach mogą znajdować się przedstawienia zwierząt i bogów. Materiały, w które zawinięto zmarłych, miały przydać się im w zaświatach.
- W andyjskiej wizji pośmiertnej człowiek podróżuje rok, aż dostanie się do docelowego miejsca. Potrzebuje więc pożywienia. Przy kilku tobołach znaleźliśmy nawet kolby kukurydzy i jeszcze inne niezidentyfikowane materiały roślinne. Jak na groby andyjskie, naczyń było jednak niewiele, bo 4-5 przy każdym tobole - opisuje Łukasz Majchrzak.
Naukowcy sprawdzą, czy szczątki należą do ludzi, którzy tam żyli
Przed badaczami analizy kolejnych tobołów grzebalnych, które naukowcy datują na 1000 - 1100 rok naszej ery. Te wstępne ustalenia zostaną potwierdzone datowaniem radiowęglowym. Do zbadania kompletnie zachowanych tobołów grzebalnych, na których nie zauważono uszkodzeń, naukowcy wykorzystają tomografię komputerową. Pozwoli ona na nieinwazyjną analizę antropologiczną. W dalszych etapach planują przeprowadzenie analiz chemicznych i analizę izotopów, w tym izotopu strontu, który wyjaśni, czy mamy do czynienia z ludnością lokalną.
Skąd polscy naukowcy wzięli się w projekcie archeologów z Peru?
W 2022 r. do badań stanowiska na obrzeżach miasta Barranca, na wzgórzu Cerro Colorado, przystąpił zespół archeologów z Peru i z Polski. Jego kierownikiem został peruwiański archeolog Plinio Guillen Alarcón, a współtwórcą i członkiem krakowski bioarcheolog Łukasz Majchrzak. Do zespołu Los valles de Barranca dołączył także miejscowy archeolog Carlos Escobar. Już w ubiegłym roku naukowcy ustalili, że początki kompleksu sięgają drugiej połowy III tysiąclecia p.n.e. Na szczycie najwyższego kopca odkryli zniszczone pochówki. Tegoroczne prace, w czasie których odkryto 22 nienaruszone pochówki, prowadzono w ramach projektu badawczego, finansowanego przez Narodową Agencję Wymiany Akademickiej. Pracami zespołu kieruje dr Justyna Marchewka - Długońska z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W projekcie Wpływ ekstremalnych zjawisk klimatycznych na stan zachowania stanowisk archeologicznych w Peru uczestniczą m.in. dr Paweł Ćwiąkała oraz dr Edyta Puniach z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, którzy wykonali skany fotogrametryczne cmentarzysk zagrożonych zniszczeniem. Z kolei dr Michał Wasilewski z Uniwersytetu Jagiellońskiego rozpoznał obszary najbardziej narażone na gwałtowne procesy erozyjne, towarzyszące pogodowemu zjawisku ENSO (jego dwie fazy to El Niño i La Niña). W pracach uczestniczą także studentki Róża Dziubińska z UJ i Karina Woźniak z Uniwersytetu Łódzkiego.