Bydgoszczanka bardzo chce żyć. Trwa zbiórka na nierefunodwane w Polsce leczenie

i

Autor: Archiwum prywatne

pomoc

Bydgoszczanka potrzebuje nierefundowanego w Polsce leczenia. „Tak bardzo chcę żyć”

- Mam 56 lat, kochaną córkę, wspaniałego męża i złośliwego raka trzonu macicy, który nie chce się ode mnie odczepić - mówi bydgoszczanka, Małgorzata Cieśniewska. Nie wygra z chorobą bez pieniędzy na nierefundowane w Polsce leczenie. Potrzeba 300 tys. zł.

Małgorzata Cieśniewska od 30 lat uczy dzieci z niepełnosprawnościami w Bydgoszczy. Uwielbia to, co robi, a jej podopieczni tęsknią za regularnymi zajęciami z nią. Nie mogą się doczekać, aż na dobre wróci do pracy. Wróci, musi jednak wcześniej uporać się z chorobą.

Bydgoszczanka wspomina, że pierwsze objawy wykrył u niej dwa lata temu ginekolog. Od razu skierował ją do szpitala. Na USG lekarze zaobserwowali małe zmiany w macicy, ale podczas operacji okazało się, że są o wiele większe. Po zabiegu kobieta przeszła radioterapię i brachyterapię.

- Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, tym bardziej że usunięte podczas operacji węzły chłonne były całkowicie czyste - wspomina Małgorzata Cieśniewska z Bydgoszczy. - Uspokoiłam się, oddech zwolnił i wróciłam do codzienności. Byłam wstrząśnięta, gdy okazało się, że nowotwór powrócił - dodaje.

W kwietniu 2023 roku po kolejnym rutynowym zdjęciu klatki piersiowej okazało się, że są przerzuty do płuc, a guzy mierzą aż 3 i 5 cm. Lekarze nie wiedzą jeszcze, czy będą w stanie usunąć je operacyjnie. Bydgoszczankę czeka dalsza diagnostyka i chemioterapia.

- Rak nie odpuszcza, więc szukam wszelkich sposobów, żeby przedłużyć swoje życie - mówi pani Małgorzata. - Tak bardzo chcę znaleźć odpowiednie leczenie - dodaje.

24 maja bydgoszczanka rozpoczęła intensywne leczenie. Szanse na powodzenie znacznie wzrosną, jeśli skorzysta także z nierefundowanej w Polsce terapii, ale jej rodzina nie udźwignie kosztów sama.

- Do tej pory starałam się nikogo nie martwić swoimi problemami, ale teraz już po prostu nie dam rady sama - mówi pani Małgorzata. - 24 maja zaczęłam refundowaną część leczenia, chemioterapię. Jednak potrzebuję również wdrożyć drugi tor, którym jest immunoterapia. W przeciwieństwie do tego, jak jest w innych krajach, w Polsce opieka zdrowotna nie refunduje tego leczenia. Ceny są abstrakcyjne. Jedna dawka leku kosztuje kilkanaście tysięcy złotych, a wlewy trzeba robić co trzy tygodnie - dodaje.

Potrzeba ponad 300 tys. zł, dlatego ruszyła internetowa zbiórka na stronie siepomaga.pl. Liczy się każda, nawet najmniejsza pomoc.

Odkąd ruszyła zbiórka, pani Małgosia dostaje mnóstwo gestów i wiadomość od osób, które jej kibicują. Mówi, że daje jej to wielkiego, motywacyjnego kopa do działania.