Bydgoszczanki zbierają jedwab, bo nie chcą, by marnowała się tkanina powstająca w cierpieniu. Zaczęły szyć wyjątkową bieliznę. "Majtki się rozeszły"

2025-11-05 10:45

Bydgoszczanki szyją bieliznę z jedwabiu, jaki znalazły w lumpeksach. To z jednej strony wyraz troski o planetę, z drugiej - sprawa etyki. - Jedwab jest o tyle wdzięczną tkaniną, że ma właściwości bakteriobójcze. O jedwab dbamy tak, jak o naszą skórę czy włosy. Zachowuje przy takim traktowaniu swoją trwałość, jest ciągle wspaniały. To jest takie dobro, które należy wykorzystywać dalej. My same nie wiemy, ile lat mają te tkaniny, z których szyjemy. Mówiąc o jakości i właściwościach jedwabiu, warto wspomnieć o japońskich kimonach, które mają po kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt lat i są w ciągłym użyciu. Tamtejsza kultura opieki nad jedwabiem pozwala na to - mówi Katarzyna Gutowska.

Bydgoszczanki dają drugie życie tkaninom. Szyją majtki z jedwabiu znalezionego w lumpeksach 

Bydgoszczanki, Dominika Kiss-Orska i Katarzyna Gutowska mówią o sobie: jesteśmy z jednego plastra pomidora. 

- Bycie z jednego plastra pomidora charakteryzuje się m.in. wzajemnym zrozumieniem, przyjemnością ze spędzania razem czasu, wspólnym przelotem. Na przykład przecinamy tubkę z pastą czy kremem, zanim wyrzucimy, by wydłubać resztki, zeskrobujemy resztki masła z pazłotka, odzyskujemy folię aluminiową, by użyć jej więcej niż raz - wyjaśnia Dominika Kiss-Orska.

Kiedy prowadziła mnie do niewielkiej pracowni krawieckiej przy ul. Kościuszki w Bydgoszczy (na terenie dawnych zakładów Jutrzenka), rzuciła ze śmiechem, że majtki się rozeszły. Ale temat pozostał, bo wciąż powstają nowe. Razem z Katarzyną Gutowską wpadły na pomysł, by - szyjąc wyjątkową bieliznę - dać drugie życie szlachetnym tkaninom, jakie znajdują m.in. w lumpeksach. 

Co tu się wyprawia? - pytam, popijając kawę z kardamonem, siedząc w fotelu reprezentującego charakterystyczny design lat 50., 60., 70. Wśród skrawków, pudeł z tkaninami, z widokiem na maszyny do szycia ustawionymi wzdłuż okien.

- Tu się szyje. Tu się szyje, projektuje, rozmawia i jest ze sobą - mówi Dominika Kiss-Orska.

I tu powstają majtki z odzysku?

- Nie, nie, nie, nie "majtki z odzysku". Majtki są nowe z odzyskanego materiału - uściśla Katarzyna Gutowska. - Tak jak Dominika powiedziała, jest to miejsce rozmów i w wyniku tych rozmów i wszystkiego, co w nas siedzi, powstał pewien koncept, spójny z tym, co nam bliskie.

Kasia zaprojektowała damskie majtki w trzech rozmiarach z jedwabiu, który Dominika wyszperała w sklepach z odzieżą używaną.

- To są materiały, które od lat zbieram, kolekcjonuję i wyszukuję w sklepach z odzieżą używaną głównie. To są jakieś dary od koleżanek, które gdzieś tam trafiły materiałowo w mój gust, a niekoniecznie chciałabym w tym chodzić - wyjaśnia Dominika Kiss-Orska.

Majtusie czekają w kartonikach. Tu każdy skrawek jest z recyklingu i wszystkie ścinki są odkładane do kolejnych projektów 

Za sekcję szycia odpowiada Kasia (bierze się do pracy po odświeżeniu, oczyszczeniu i fachowym przygotowaniu tkaniny do dalszego użytkowania). Potem obie układają je w kartonikach opisanych "majtusie" i tam czekają na klientki. Nie czekają długo.

- Jedwab jest o tyle wdzięczną tkaniną, że ma właściwości bakteriobójcze. O jedwab dbamy tak, jak o naszą skórę czy włosy. Zachowuje przy takim traktowaniu swoją trwałość, jest ciągle wspaniały. To jest takie dobro, które należy wykorzystywać dalej. My same nie wiemy, ile lat mają te tkaniny, z których szyjemy. Mówiąc o jakości i właściwościach jedwabiu, warto wspomnieć o japońskich kimonach, które mają po kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt lat i są w ciągłym użyciu. Tamtejsza kultura opieki nad jedwabiem pozwala na to - mówi Katarzyna Gutowska.

Ekologia to raz, ale dwa - etyka. O to chyba chodzi w tym projekcie?

- Często pojawiają się między nami tematy obyczajowe, związane z naszym życiem codziennym i same, obserwując siebie, widzimy sytuacje, kiedy na przykład jedna wyskrobuje z pomadki resztki, a druga sobie myśli: "Mam tak samo!". I okazuje się, że mamy dużo zbieżnych zasad, które zostały nam wpojone właściwie jeszcze w domu rodzinnym. Ale te reguły są już nasze, przemyślane: nie chcemy marnować. Nić jedwabna powstaje z kokonów z żywymi jedwabnikami. Są wrzucane do wrzątku. To okrutne, dlatego żal mi strasznie tego materiału, to też o to chodzi - podkreśla Dominika Kiss-Orska. 

"Babcia zawsze mówiła, że tam na dole musi być przewiewnie"

Jedwabne majtki to też kwestia zdrowia. 

- Babcia zawsze mówiła, że "tam na dole" musi być przewiewnie i dlatego potrzebna jest naturalna tkanina. Też tak uważamy, że należy dbać o swoje ciało, należy mieć uważność, jakich kosmetyków używamy, jakie ubieramy, z jakiego materiału zakładamy - dodaje Dominika Kiss-Orska. 

Chodzi też o problem nadprodukcji, w branży tekstylnej widoczny wyraźnie.

- Ale rzeczywiście majtki są taką rzeczą, która się dosyć szybko zużywa, a nić jedwabna jest mocniejsza od stali, także mamy gwarancję tego, że te majtki będą nam długo służyły - mówi Katarzyna Gutowska.

Majtki nie mają metki ani instrukcji prania - pomysłodawczynie chętnie osobiście opowiadają klientkom, jak o nie dbać.

- Towarzyszy nam chęć działania i takie szerzenie pewnego rodzaju idei i skłanianie do myślenia. Przypomnijmy to zeskrobywanie masła z pazłotka. Kiedyś to się robiło po prostu z oszczędności, ale teraz z perspektywy czasu, jak patrzymy na tego typu zachowania, widzimy, że były bardzo mądre i bardzo przemyślane. To wyraz szacunku do wszystkiego, co mamy w życiu i do jedzenia, i właśnie do rzeczy codziennego użytku - podkresla Katarzyna Gutowska.

Pierwsze uszyte w pracowni majtki rozeszły się błyskawicznie.

- Bardzo duże zainteresowanie wzbudziły. Dziewczyny z całej Polski pisały, zamawiały. Okazuje się, że z tego jednego plastra pomidora jest nas całkiem sporo - osób uważnych na swoje zdrowie, przyrodę, środowisko. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona odbiorem. Bo to oznacza, że fajnie mamy w tym społeczeństwie - mówi Dominika Kiss-Orska.

Są majtki z jedwabiu z recyklingu dla kobiet, może będą i dla mężczyzn 

Pomysł narodził się podczas rozmów, naturalnie już rok temu.

- Nasze działanie nazywa się Morela, ma swoje logo. A na początku myślałam o tym, że może by to się nazywało Mała Słońca jak miejsce, które uwielbiam nad Wisłą.To w ogóle wszystko się tak łączy -  chęć bycia w naturze i żeby tę naturę też na sobie mieć. Morela wyrosła nie z potrzeby biznesu, tylko z tego, żeby po prostu o tym mówić, żeby ten jedwab puścić w świat i żeby paniom było miło w pupę - dodaje Dominika Kiss-Orska.

Twórczynie myślą o szyciu także modeli majtek dla mężczyzn. 

Quiz. RZ czy Ż, U czy Ó, CH czy H?
Pytanie 1 z 29
Jak zapiszesz to słowo?
Tu historia spotyka się z naturą. Jesienne uroki Kanału Bydgoskiego