Johnson Hayden mieszka wraz ze swoją mamą Lisą w Wielkiej Brytanii. Jako siedmioletni chłopiec miał już za sobą 325 wizyt lekarskich. Przeszedł również dziewięć operacji chirurgicznych. Chłopiec miał chorować na wiele chorób m.in. cukrzycę i mukowiscydozę. To nie wszystko!
Jak tłumaczyła lekarzom matka chłopca – miał on również miewać zaburzenia metaboliczne, nietolerancję na światło słoneczne, a także cierpieć na porażenie mózgowe. Przez cały czas poruszał się na wózku inwalidzkim.
Lisa przekonała lekarzy, że Johnsona trzeba karmić sondą. Badania moczu potwierdzały, że chłopiec ma cukrzycę. Jak się jednak okazało… kobieta cały czas dodawała do moczu chłopca glukozę – wszystko, by zafałszować wyniki.
Lisa Hayden przez lata oszukiwała lekarzy, wymyślała coraz to nowe objawy chorób. Chłopiec natomiast przyjmował leki i był poddawany kolejnym operacjom. Medycy natomiast cały czas szukali przyczyn choroby dziecka.
Kobieta umiała oszukać wszystkich wokół. Pomagały jej różnego typu organizacje charytatywne. Kobieta wystąpiła w telewizji, udzielała wywiadów w magazynach. Została nazwana przez ludzi bohaterką, która walczy ze wszystkich sił, by jej syn odzyskał zdrowie.
Wzorowa mama spotkała się nawet z rodziną królewską, odebrała również z rąk ówczesnego premiera Tony'ego Blaira Child of Courage Award. Wszystko do czasu…
Kiedy okazało się, że dziecko jest (i cały czas było) zdrowe – kobietę skazano na trzy i pół roku więzienia. Oskarżyciel przekonał sąd, że Lisa skazała swojego syna na liczne tortury, a swoim działaniem znęcała się nad nim na płaszczyźnie medycznej, fizjologicznej i psychologicznej. Dziecko było podtruwane lekami (które były mu zupełnie niepotrzebne) codziennie.
Wyrok, z jakim przyszło się zmierzyć Lisie była znacznie łagodniejszy niż mógł zapaść. Wszystko przez to, że u kobiety zdiagnozowano Przeniesiony Zespół Münchhausena. Jest to groźne zaburzenie psychiczne, w przebiegu którego opiekun (w tym przypadku matka dziecka) symuluje objawy chorób u pacjenta lub świadomie i z premedytacją je wywołuje.
Wszystkie fabrykowane objawy nie dotyczą osoby, która cierpi na dane zaburzenie, lecz osoby od nej zależnej. Starają się one sprawiać wrażenie opiekuna idealnego. W rzeczywistości są jednak nieczuli.
Wszystko po to, by otrzymać zainteresowanie ze strony otoczenia, być podziwianym, otoczonym opieką i współczuciem. Dodatkowo dochodzi do tego zaspokojenie potrzeby poczucia władzy i dominacji. Zaburzenie najczęściej dotyka ludzi, którzy w dzieciństwie stracili jednego lub oboje rodziców.
Przyczyny zaburzenia nadal nie są jednak znane medykom. Jedną z hipotez tego typu zachowań są zaburzenia emocjonalne, takie jak: brak miłości, akceptacji ze strony otoczenia, poczucia bezpieczeństwa lub też traumy w przeszłości.
Pierwszy przypadek Przeniesionego Zespołu Münchhausena został opisany w 1977 roku. Obecnie w Stanach Zjedonocznych wykrywa się około 1 200 przypadków zaburzenia rocznie.
Źródło: medionet