Ryba po grecku

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe/pixabay

Historia

Skąd się wzięła ryba po grecku? Dlaczego taka nazwa? Tego przysmaku z PRL w Grecji nie znają

2023-12-28 14:51

To danie, którego na wigilijnym stole nie może zabraknąć. Choć nazwa wskazuje, że pochodzi z terenów śródziemnomorskich, ryba po grecku jest potrawą typowo polską, a swoją sławę zawdzięcza PRL-owi. Po propagandzie Minca i komunistycznych hasłach "Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce”, karpie zasiadły przy świątecznych ławach na dobre. Niedługo potem pojawiła się imitacja greckiego psari plaki, czyli ryba z warzywami o nieco egzotycznej nazwie. Szczegóły poniżej.

Dlaczego ryba po grecku a nie ryba z warzywami?

Nazwa ryby po grecku wzięła się z połączenia typowych dla kuchni śródziemnomorskiej składników: ryby i duszonych na oliwie (w polskich warunkach oleju) warzyw. Danie przypomina nieco przysmak, który serwowany jest m.in. w kuchni greckiej, o nazwie psari plaki. Jest to ryba duszona z warzywami na blasze.

Różnica pomiędzy psari plaki a rybą po grecku jest jednak diametralna. My rybę smażymy na patelni, a nie dusimy na blasze. Psari plaki musi być podana wyłącznie na ciepło. W Polsce serwujemy ją w dwóch wersjach: na zimno i na ciepło. Do dań używamy też zupełnie innych warzyw – głównie włoszczyzny, która z pewnością nie trafiłaby na grecki talerz. Tam dominują pomidory, bakłażany, cukinia, dodatkowo – podlane czerwonym winem.

Imitacja greckiego psari plaki swoje początki zawdzięcza kryzysowi na rynku

Wiemy już, że ryba po grecku może przypominać sposobem przyrządzenia przysmaki z kuchni śródziemnomorskiej. Skąd jednak pomysł, by nazwa polskiego dania odnosiła się do innego kraju? Podobna sytuacja występuje w przypadku śledzia po Japońsku czy fasolki po bretońsku.

Ryba po grecku swoją popularność zawdzięcza Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Co ciekawe, gdy potrawa po raz pierwszy pojawiła się w polskiej kuchni, nie miała nazwy. Mówiono na nią ryba w jarzynach czy ryba z warzywami. Powstała już po 1947 roku, gdy na tapecie pojawił się karp wigilijny.

Ryba po grecku wymysłem PRL. Wcześniej pomogła propaganda Minca

Karp na wigilijnym stole króluje po dziś dzień, lecz wszystko zaczęło się od komunistycznej propagandy, która nadała temu gatunkowi ryby typowo świątecznego klimatu. W trakcie niemałego kryzysu, przed świętami Bożego Narodzenia w 1947 roku w sklepach brakowało większości produktów. Polacy mogli przeżyć brak wielu asortymentów, lecz ryba była i będzie najważniejszą potrawą na wigilijnym stole i zarazem symbolem Chrześcijaństwa. Tu pojawił się problem.

Wówczas urząd ministra przemysłu i wicepremiera ds. gospodarczych w PRL sprawował Hilary Minc, który w historii zapisał się m.in. jako twórca karpia wigilijnego. Minc wykorzystał fakt, że niskiej jakości, tani gatunek ryby można łatwo i szybko wyhodować, a następnie dostarczyć na rynek. Produkcja karpia ruszyła, lecz trzeba było jednak go odpowiednio wyreklamować.

Ryba ta wcześniej nie kojarzyła się wcale ze świętami, lecz z "mulastym" posmakiem i ostatecznością, gdy już w sklepie nie otrzymaliśmy innego, lepszego gatunku. Propagandowa kampania pod hasłem "Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce” zadziałała i chwilę później ryba była już typowo świątecznym gatunkiem, którego w Boże Narodzenie nie może zabraknąć.

Karpie „waliły mułem na kilometr”. Pomóc miał farsz z marchwi i selera

Problem tkwił jednak w tym, że nie każdy karp był smaczny. Niektóre sztuki pozyskane z wątpliwego źródła, mówiąc potocznie i metaforycznie „waliły mułem na kilometr”. Płukanie w occie czy marynowanie mięsa w wodzie z solą potrafiły zamaskować charakterystyczny posmak, lecz nie były w stanie go zlikwidować.

I tu na tapecie pojawia się ryba po grecku. Polskie gospodynie zauważyły, że potrawka z dostępnych na sklepowych pułkach warzyw: marchwi, poru, selera i cebuli ma tak wyrazisty smak, że przejmuje kontrolę i dominuje w każdej potrawie. Nie dość, że mieszanka zamaskowała mulasty posmak karpia, dodatkowo sprawiała, że ryba z patelni nie była sucha.

Skąd pomysł na „egzotyczną” nazwę dania?

W czasach, gdy na pułkach sklepowych brakowało podstawowych produktów, niezwykłą popularnością cieszyły się towary, sprzęty czy dania zza granicy. Ryba po grecku, czy śledź po japońsku aż pachniały pewexem, gdzie za amerykańskie dolary można było nakupować sobie wiele ekskluzywnych rzeczy. Egzotyczne nazwy jak widać się sprawdziły! Ryba po grecku króluje na święta po dziś dzień i – co ważne – pod tą samą nazwą.

Mieć znów 20 LAT. Spotkać PANIĄ! Polacy SZCZERZE życzą Polakom MIŁOŚCI - Komentery