Pożar hali w bydgoskim parku przemysłowym
Dobę po wybuchu pożaru, kiedy ratownicy wciąż walczyli z zarzewiami ognia, zawalił się dach hali. Strażacy, wspierani przez operatorów ciężkiego sprzętu m.in. spychaczy, koparek i ładowarek, usuwali zniszczone elementy konstrukcji hali, rozgarniali pogorzelisko i wydobywali na zewnątrz pozostałości, likwidując pojawiające się zarzewia ognia.
Przy dogaszaniu gigantycznego pożaru hali w Bydgoszczy strażacy wykorzystują ciężki sprzęt
Do samej akcji gaśniczej także został użyty ciężki sprzęt. Trwa ona nieprzerwanie od chwili pojawienia się ognia.
- Do późnego wieczora, 6 stycznia, pracowały tam - oprócz strażaków - maszyny, ciężki sprzęt, który ułatwiał im dogaszanie - mówi st. bryg. Małgorzata Jarocka-Krzemkowska, rzeczniczka KW PSP w Toruniu.
Te działania rankiem, 7 stycznia 2025, zostały wznowione.
- Strażacy przez cały czas tam są, pracują, trwa dogaszanie, dozorowanie pogorzeliska - mówi Małgorzata Jarocka-Krzemkowska.
Do pożaru w Bydgoszczy ruszyło 57 zastępów strażaków
Dogaszanie potrwa jeszcze wiele godzin. W najtrudniejszym okresie akcji w gaszeniu pożaru brało udział 57 zastępów straży pożarnej - 199 strażaków PSP i OSP z Bydgoszczy i ościennych powiatów. W nocy z niedzieli na poniedziałek i przez cały poniedziałek pracowało około 20 zastępów strażaków.
- Jak informowaliśmy już kilkadziesiąt minut po pojawieniu się ognia, sześciu pracowników ewakuowało się na czas z hali. Zostali już przesłuchani w charakterze świadków.
- W czasie akcji gaśniczej zasłabł jeden ze strażaków OSP i został przewieziony na badania do szpitala, a inny strażak się skaleczył, po opatrzeniu powrócił do pracy.
- Na miejscu działali też policjanci. Kierowali ruchem, zabezpieczali teren.
Przyczyny pożaru wciąż nie są znane. Oględziny z udziałem biegłego odbędą się po zakończeniu akcji. Jest też za wcześnie na to, by oszacować straty.
Spłonęła hala firmy MMP Neupack Polska Bydgoszcz
Spłonęła hala firmy MMP Neupack Polska Bydgoszcz. Jej przedstawiciele od razu po wybuch pożaru zapewnili, że żaden pracownik nie ucierpiał. Zarząd ustalił też ze związkami zawodowymi system pracy po pożarze, obu stronom zależy na zachowaniu dotychczasowego zatrudnienia. Od początku przedstawiciele firmy współpracują ze służbami.
- Od pierwszego momentu po zgłoszeniu pożaru, firma MMP Neupack współpracuje ze wszystkimi służbami, przede wszystkim ze strażakami, którzy nieustannie walczą z żywiołem. Jesteśmy ogromnie wdzięczni za ich wielogodzinną, niestrudzoną akcję ratowniczą – to już prawie 24 godziny od zgłoszenia pożaru. Aby wesprzeć ich w tym niezwykle trudnym zadaniu, zapewniamy przekąski, napoje oraz miejsce, w którym mogą choć na chwilę odpocząć i nabrać sił do dalszej pracy. Nasze myśli są z tymi, którzy każdego dnia narażają swoje życie, aby chronić innych - czytamy w mediach społecznościowych.
Pożar w parku przemysłowym dwie doby po wybuchu ognia gasi jeszcze 9 zastępów strażaków z Bydgoszczy
W drugiej dobie po wybuchu pożaru trwa rozbiórka spalonej hali z udziałem ciężkiego sprzętu. Konstrukcja częściowo się zawaliła.
- Musimy działać z dużą ostrożnością - zastrzega st. kpt. Karol Smarz, rzecznik KM PSP w Bydgoszczy. - Częściowe zawalenie się konstrukcji wpłynęło na słupy nośne, które skręciły się pod wpływem temperatury. Wydobycie takiego elementu musi odbywać się kawałek po kawałku, by nie spowodować większego niebezpieczeństwa m.in. dla strażaków, którzy dogaszają pogorzelisko, ale też - by nie uszkodzić tych elementów konstrukcji budynku, które nie były objęte pożarem. Prace postępują, ale powoli. Strażacy dogaszają elementy konstrukcyjne i wyposażenie, głównie baloty papieru, znajdujące się w magazynie objętym pożarem - dodaje.
Strażacy co kilka godzin się zmieniają. Zarzewi ognia jest coraz mniej, ale pracy wciąż bardzo dużo. Ok. godz. 13 7 stycznia na miejscu wciąż było 9 pojazdów straży pożarnej, to bydgoskie jednostki. Strażacy zakładają, że żmudna praca potrwa jeszcze co najmniej kilkanaście godzin. Pracują w dużym zadymieniu, w aparatach ochrony układu oddechowego, co wiąże się z większym wysiłkiem fizycznym.
- Pogorzelisko przeczesujemy metr po metrze, wszystkie niebezpieczne elementy, m.in. blachy z zawalonego dachu, musimy wydostać, sprawdzić, zobaczyć, co jest pod nimi, dogasić - wyjąsnia st. kpt. Karol Smarz, rzecznik KM PSP w Bydgoszczy.