Jak podała strona gov.pl – w listopadzie 2022 roku Polska znalazła się wśród trzech europejskich państw z najniższym bezrobociem, bo na poziomie – zaledwie 3 procent. W grudniu wzrosło one do 5 procent – tak wynikało z danych GUS.
To nadal niewiele. Obecnie mało kto chce zgłosić się do pracy w… sklepie osiedlowym. Potwierdza to sytuacja w Bydgoszczy. Jak zwróciła uwagę właścicielka dwóch lokali w rozmowie z Expressem Bydgoskim – znalezienie pracownika to obecnie nie lada wyczyn.
Kobieta pracuje w handlu od 50 lat i jeszcze nigdy nie spotkała się z taką sytuacją.
- Gdyby ludzie chcieli pracować, nie szukałabym od pół roku pracownika – powiedziała.
Bydgoszczanka prowadzi dwa osiedlowe sklepy. Jeden z nich został wyremontowany w wakacje. Sklep działa, lecz tylko częściowo. Obsada jest bowiem niepełna, mimo że za ladą do godz. 15.00 staje również sama właścicielka.
Dwie godziny później – nie ma już kto obsługiwać klientów. Reszta pracowników, ze względów prawnych (prawo pracy) nie może brać tylu nadgodzin. Chcąc nie chcąc, lokal musi zostać zamknięty o godz. 17.00. I to w tygodniu.
Brakuje jednego sprzedawcy. Właścicielka szukała go już wszędzie. Na drzwiach lokalu wisi kartka „szukam pracownika”. Bydgoszczanka umieszczała również ogłoszenia w internetowych serwisach dotyczących pracy. Sprzedawcy szukała również pocztą pantoflową, a także w social mediach.
Pensja sprzedawcy w osiedlowym sklepie ma wynieść najniższą krajową. Czyli obecnie, po 1 stycznia 2023 3490 zł brutto. Właścicielka proponuje umowę na stałe (po okresie próbnym), a także ubezpieczenie. Jednak – nadal nic.
- Niektórzy narzekają na biedę, ale do roboty wziąć się nie chcą – podsumowała bydgoszczanka w rozmowie z Expressem.