Dziesięć lat temu teściowa Karoliny Walczak-Chabowskiej kupiła z ciekawości koszyczek dziwnych owoców. Przypominały kiwi, ale były o wiele mniejsze, nie miały włochatej skórki, a delikatną, gładką, zieloną. Były miękkie.
Mini kiwi to superfood. Jest jednym z dwóch najbardziej wartościowych owoców na świecie
- I słodkie jak miód, po prostu pyszne - wspomina Karolina Walczak-Chabowska. - Na opakowaniu wyczytaliśmy, że to mini kiwi. Zaczęliśmy szukać, gdzie moglibyśmy kupić więcej i okazało się, że takich miejsca, ale i samych plantacji w kraju jest niezwykle mało. Czytaliśmy dalej. Okazało się, że aktinidię ostrolistną (bo tak brzmi nazwa tej rośliny) można z powodzeniem uprawiać w Polsce. Jest wymagająca, ale dostosowana do naszych warunków klimatycznych. Jestem dietetyczką, więc zainteresowało mnie też to, jaki wpływ na nasze zdrowie mogą mieć te owoce. To superfood. Naukowcy już doliczyli się, że zawierają 20 substancji odżywczych, a badania wciąż trwają. Są bogatym źródłem antyoksydantów, które mają działanie przeciwnowotworowe. W skórce jest ich nawet 15 razy więcej niż w miąższu, a te owoce je się właśnie ze skórką (jest delikatna, gładka, cienka). Także witamin i składników mineralnych jest w nich cała masa: witaminy C, A, E, z gruby B, luteina, kwas foliowy, potas, wapń, żelazo, magnez. Można byłoby wymieniać bardzo długo. A do tego smak - niektóre odmiany są słodkie jak miód, inne - nieco kwaskowate. Z powodzeniem zastąpią cukierki w plecaku dziecka, a zmrożone smakują jak żelki. Bardzo wspierają układ odpornościowy, co ważne zwłaszcza w kontekście tego, że zbiory trwają w Polsce we wrześniu i w październiku, kiedy taki zastrzyk bardzo się nam przydaje. Dodatkowo wspierają układ krążenia, regulują pracę jelit, nerek. Mimo że słodkie, to owoce jagodowe o niskim indeksie glikemicznym, dlatego idealnie wpasują się w dietę osób chorujących na cukrzycę. Obniżają też cholesterol - dodaje.
Mini kiwi pochodzi z Chin, ale dobrze się ma w europejskich warunkach klimatycznych
Państwo Chabowscy postanowili spróbować swoich sił. Na powierzchni ok. hektara posadzili ok. 200 drzewek dwóch odmian - wczesnej i późnej. Kupili je w polskiej szkółce. Aktinidia to pnącza pochodzące z Azji wschodniej i południowej, rosną od Japonii po Indonezję, najwięcej gatunków występuje w Chinach. To nie są rośliny modyfikowane genetycznie - jak niektórzy podejrzewają. Nie lubią pestycydów. Dobrze się mają także w Europie - są uprawiane m.in. w Niemczech, Portugalii, Francji, coraz chętniej w Polsce. Ale praca przy nich jest wymagająca i właściwie nieustająca.
Na przedwiośniu sad mini kiwi w Strzelcach Dolnych skuwa lód. Tylko tak można uchronić młode pędy
- Drzewka owocują dopiero po 5-6 latach od posadzenia, ale praca zaczęła się od samego początku - mówi pani Karolina. - Nasze rosną już 10 lat na specjalnie przygotowanej konstrukcji ze zbrojonych słupów i drutów (pną się po nich). Potrzebują bardzo żyznej gleby i dużo wody. By mini kiwi były najlepszej jakości, od momentu zawiązania się owoców każde drzewko potrzebuje 100 l wody w ciągu doby. Trzeba było też stworzyć system antyprzymrozkowy, bo wiosenne spadki temperatury poniżej zera są dla nich po prostu zabójcze. Niemal bez przerwy analizujemy na przedwiośniu prognozy. Kiedy zbliżają się przymrozki, zraszamy drzewka wodą, pozwalamy jej zamarznąć, w tym czasie wytwarza się ciepło, tyle wystarczy, by móc mieć nadzieję, że uda się ocalić młode pędy. Ludzie zatrzymują się w drodze do pracy, robią sobie zdjęcia zachwycającego sadu skutego lodem, a my przeżywamy horror. Uda się, czy wszystko stracimy w jedną noc i żadnych owoców nie będzie? - dodaje.
Ważne jest też zimowe cięcie. Każde drzewko trzeba przyciąć ręcznie, zajmuje to godzinę. Cały proces trwa dwa miesiące. Od tego zależy jakość i ilość owoców w kolejnym sezonie. Także latem przycinanie jest ważne, bo reguluje się w ten sposób ilość słońca, jakie dociera do owoców: za mało - źle, ale za dużo - też źle. Wczesną jesienią nadchodzi pora zbiorów. Trzeba to robić ręcznie. Każdy owoc trzeba wziąć w dłoń (trzeba się spieszyć, bo delikatne mini kiwi nie lubią tego!), przyjrzeć mu się, sprawdzić, czy nie ma skazy i ułożyć w opakowaniu.
Sadownicy ze Strzelec Dolnych od pięciu lat sprzedają owoce w tej samej cenie. Za koszyczek mini kiwi - 5 zł
- Bardzo zależy nam na promocji tych wspaniałych owoców - mówi Karolina Walczak-Chabowska. - Jeździmy z nimi na frymarki, kiermasze, festyny, sprzedajemy na targowiskach, współpracujemy z okolicznymi sklepikarzami. Bardzo zależy nam na tym, by działać lokalnie. Zapraszamy też klientów do naszego sadu, robimy degustacje. I tłumaczymy, długo opowiadamy, czym są mini kiwi. Niektórzy nie dowierzają, mówią lekceważąco, że to jakiś dziwny wynalazek, agrest. A potem próbują i zawsze wracają po więcej, przesyłają zdjęcia przetworów z mini kiwi - dżemów, nalewek, ale i wypieków: tart ciast, pizz oraz deserów: galaretek, koktajli. Od pięciu lat nie zmieniliśmy ceny - za 140 g opakowanie płaci się u nas 5 zł, za kg - od 25 do 30 zł - dodaje.
Gdzie kupić mini kiwi z Doliny Dolnej Wisły?
Sad państwa Chabowskich rośnie w Dolinie Dolnej Wisły, w Strzelcach Dolnych pod Bydgoszczą, ale owoce można też kupić na targowiskach i frymarku w Bydgoszczy. Można się z nimi skontaktować za pośrednictwem facebookowego profilu. Owoce można nawet przesyłać kurierem. Kolejną ich właściwością jest to, że dojrzewają po zerwaniu (żeby delektować się słodkim owocem, trzeba poczekać aż zmięknie; trwa to od kilku do kilkunastu dni), a dojrzałe można przechowywać bez żadnej szkody w lodówce nawet trzy tygodnie.