33-letnia pani Dorota trafiła do szpitala w Nowym Targu w piątym miesiącu ciąży po tym, jak odpłynęły jej wody płodowe. Zmarła z powodu sepsy. Rodzina mówi, że lekarze zataili przed nią, że praktycznie nie ma szans na uratowanie płodu, a życie kobiety jest zagrożone.
Po tej tragedii zaplanowano protesty w wielu miastach Polski, by uczcić pamięć kobiety i wyrazić sprzeciw wobec restrykcyjnego prawa antyaborcyjnego.
Bydgoski protest odbędzie się na Placu Praw Kobiet, a więc tuż pod siedzibą partii PiS.
- Spotkajmy się w środę, 14 czerwca o godzinie 17 na, by wykrzyczeć: Ani Jednej Więcej! Przestańcie Nas Zabijać! Zapalmy znicz dla kolejnej ofiary - namawiają organizatorki akcji w Bydgoszczy.
Organizatorki protestu wyliczają:
- Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo nie rozważano przerwania ciąży żeby zapobiec sepsie, której objawy zlekceważono.
- Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo przy bezwodziu leżała trzy doby z nogami w górze, bo powiedziano jej, że tak może wody powrócą.
- Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo ją okłamano. Ją i jej rodzinę. Bo nikt im nie powiedział, że w 20 tygodniu ciąży bezwodzie to praktycznie żadne szanse na żywe urodzenie i duże ryzyko dla jej życia i zdrowia.
- Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo polskie prawo antyaborcyjne zabija, a z lekarzy czyni politycznych sługasów zamiast ekspertów od ochrony zdrowa. Dorota nie żyje, bo lekarze się nie buntują.
- Tam gdzie nie ma legalnej aborcji, tam kobiety umierają w szpitalach, bo personel medyczny zamiast ratować nasze życie i zdrowie czeka aż wojewódzki konsultant przyjdzie do pracy i łaskawie zezwoli na zabieg. Żeby potem można było na kogoś zrzucić.
- Ile razy napiszemy na kartonach „nie jestem inkubatorem!”?
- Ile razy będziemy musiały jeszcze pisać „żądamy lekarzy, nie misjonarzy!”?
- Ile jeszcze osób umrze z powodu płodocentryzmu w medycynie, prawie i polityce?
- Ile jeszcze matek straci córki?
- Ile jeszcze dzieci straci matki?
- Ile jeszcze mężów i partnerów straci żony i partnerki?
- Jeszcze za mało nas umarło?
- Przestańcie nas zabijać!
W proteście wezmą udział także bydgoszczanki, które zaangażowały się w nagłośnienie sprawy pani Roksany. Zwróciła się o pomoc do mediów, bo bała się o swoje życie. Jak mówiła, przez 21 dni po odejściu wód płodowych lekarze nie decydowali się na aborcję, choć nie było szans na to, że 24-tygodniowy płód z wadami genetycznymi przeżyje. 8 czerwca zabieg wykonano, a bydgoszczanka fizycznie ma się dobrze.
12 czerwca na konferencji prasowej w Warszawie minister zdrowia Adam Niedzielski i rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec odnieśli się do śmierci 33-letniej kobiety.
Chmielowiec powiedział, że doszło do naruszenia praw pacjentki, doszło do naruszenia prawa do udzielania świadczeń zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, doszło do naruszenia praw pacjenta do udzielania świadczeń zdrowotnych z należytą starannością, ale również w zakresie naruszenia prawa pacjenta do uzyskania rzetelnej klarownej informacji o stanie zdrowia i tego, jaki jest plan terapeutyczny wobec tego pacjenta, a również stwierdziliśmy naruszenie praw pacjenta do dokumentacji medycznej w postaci nierzetelnego jej wypełniania i braków w dokumentacji.
Niedzielski z kolei mówił, że tragedia jest wynikiem błędu medycznego. Ogłosił, że powoła ekspercki zespół, który dopracuje wytyczne ws. aborcji wydane w roku 2021. Połowę jego składu mają stanowić kobiety.
Przypomnijmy: 22 października 2020 r. Trybunał Konstytucyjny ogłosił wyrok ws. aborcji, na mocy którego uznano, że przerywanie ciąży z powodu ciężkich wad płodu jest niekonstytucyjne.