Bydgoszczanie dali w sieci ogłoszenie, bo potrzebowali kumpli. „Szukaliśmy bardziej ludzkich ludzi”

i

Autor: Facebook, zrzut ekranu

ludzie z pasją

Bydgoszczanie dali w sieci ogłoszenie, bo potrzebowali kumpli. „Szukaliśmy bardziej ludzkich ludzi”

Ona, niech będzie M. i on, powiedzmy: K., napisali w sieci wprost, że szukają ludzi, z którymi będą mogli spędzić czas. - Często wpadamy na bardzo głupie pomysły, szukamy życzliwych osób, które - krótko mówiąc - wyjdą z nami po pracy i będą odwalać razem z nami - zaznaczyli. Mają po 22 lata, są z Bydgoszczy, są parą. Kiedy opowiedziałam o ich anonimowym ogłoszeniu, koleżanka z redakcji zapytała, czy na pewno chcę pisać o parze szukającej towarzystwa na randki. Niezrozumienie, tego bali się najbardziej. To, co wydarzyło się po publikacji ogłoszenia w mediach społecznościowych, bardzo ich jednak zaskoczyło.

Ogłoszenie, jakie anonimowo wrzuciła do sieci M., w imieniu ich obojga, było niecodzienne.

Jesteśmy parą z Bydgoszczy i szukamy ekipy/kumpli do spędzenia wspólnie czasu. Jakoś nie mieliśmy szczęścia do poznania ludzi w naszym wieku, których zainteresowaniem nie są drogie buty, alkoholizowanie się lub gorzej. Często wpadamy na bardzo głupie pomysły, szukamy życzliwych osób, które - krótko mówiąc - wyjdą z nami po pracy i będą odwalać razem z nami, towarzyszyć w podróżach czy wyjdą na kebaba. Cenimy sobie osoby życzliwe, z otwartymi głowami, szczere, a w szczególności z ciekawymi osobowościami - sami mamy raczej głębsze spojrzenie na świat. Mamy 22 lata, jesteśmy fanami przygód, spontanów, nocnych przejażdżek, podróży donikąd i urbexów. Moja lepsza połowa interesuje się motoryzacją i sportami ekstremalnymi. Ja jestem człowiek-orkiestra - interesuję się fotografią, rękodziełem, naturą, ale mój żywioł to też zbieranie kamyków, chwastów, łażenie po urbexach, łąkach. Długo by wymieniać.

Bydgoszczanie szukają znajomych w sieci

M. zaznaczyła, ze nie ma znaczenia wiek szukanej pary, zarobki, ale dobrze byłoby, gdyby zgłaszali się ludzie z Bydgoszczy.

Skąd pomysł na taką metodę szukania znajomych?

- Pomysł powstał podczas wieczornego wypadu z moją drugą połówką - mówi M. - Ostatnio często brakowało nam osób do wspólnego spędzania czasu, do tej pory byliśmy zdani na znajomych K. Były to osoby, z którymi kiedyś znajdował wspólne tematy. Z biegiem lat zaczęły tracić swoje zainteresowanie spędzaniem czasu inaczej niż na imprezowaniu. Można powiedzieć, że wraz z K. odstawaliśmy zawsze od reszty. Ja dużo wcześniej przesiałam swoje grono znajomych, u których zaobserwowałam podobne zjawisko. Nie został nikt. Podjęliśmy decyzję, że wolimy jakość nie ilość, więc zostaliśmy na dłuższy czas sami. Brakowało nam głębi w rozmowach z innymi, wspólnych zachwytów małymi rzeczami takimi jak zachody słońca, śpiew ptaków, piękny krajobraz, cisza lub galeria sztuki. Mam wrażenie, że mało ludzi czerpie z tego faktyczną przyjemność. Mają inne priorytety.

Brakuje w naszym otoczeniu ludzi życzliwych, szczerych i traktujących innych z szacunkiem

Chodziło o to, by znaleźć ludzi, z którymi można pobyć, poczuć się swobodnie, porozmawiać.

- Szukaliśmy ochotników do normalnego spędzania czasu - nie tak, jak narzuca nam dzisiejsza większość - wyjaśnia M. - Chodziło o zwykłe wyjście na spacer, zabawę przy ognisku czy grillu - bez alkoholu, wyjazd na rowery, spontaniczną wycieczkę zorganizowaną tylko po to, żeby zobaczyć jakiś ładny widok! Brakowało nam ludzi, z którymi moglibyśmy porozmawiać na tematy inne niż plotki o znajomych: co kto kupił i za ile, kto ile wypił. Brakuje w naszym otoczeniu ludzi życzliwych, szczerych i traktujących innych z szacunkiem. Człowiek może mieć mnóstwo zainteresowań, ale gdy nie ceni tych wartości, jest jakby mniej człowieczy. Szukaliśmy bardziej ludzkich ludzi - dodaje.

Jak przyznaje M./ bali się reakcji internautów, hejtu, niezrozumienia. Dlatego ogłoszenie wrzucili do sieci anonimowo.

- Żyjemy w czasach, kiedy ludzie za dużo pozwalają sobie w internecie i nie myślą o konsekwencjach swoich słów, o tym, ile krzywdy potrafią nimi wyrządzić - mówi M. - Swoją drogą: wokół pełno jest ludzi, którzy uznaliby nasz pomysł za żałosny. Niestety sama padałam w różnych grupach jak i w realnym życiu ofiarą hejtu czy plotek, dlatego woleliśmy zachować anonimowość - tłumaczy.

Reakcja internautów nie była taka, jaką zakładali. Dali się zaskoczyć, ale pozytywnie. Byli zszokowani, jak wiele osób się zgłosiło.

Zaskoczył ich brak hejtu. Ludzie są samotni, od razu chcieli się spotykać!

- Spodziewaliśmy się maksymalnie kilku, a zgłosiło się do nas jakieś 40 osób - mówi M. - To pokazuje, ilu ludzi czuje się samotnych. Najbardziej zaskoczył nas prawie całkowity brak hejtu czy wyśmiewających nas komentarzy. Zdarzyły się dwie osoby, które drwiły. Po krótkiej wymianie zdań z innymi internautami autorzy tych wpisów usunęli je. Ale odezwały się do nas też osoby, które raczej nie doczytały posta do końca, a samą informację, że szukamy znajomych. Proponowały zakrapiane spotkania w klubach, takie oferty padały także od osób młodszych od nas. To nie nasze klimaty! - dodaje.

Chętni pisali do M. i K. wiadomości, pytali m.in. o wiek, zainteresowania, ale też opisywali swoje (często przykre) doświadczenia. Niektórzy byli ostrożni, inni od razu proponowali spotkanie.

Powstała internetowa grupa ludzi szukających znajomych. Stworzyła ją bydgoszczanka

- Następnego dnia z powodu liczby zgłoszeń wpadłam na pomysł stworzenia grupy, na której zebrałabym wszystkich chętnych. Może uda się zrobić coś dobrego i przyczynić do powstania fajnych relacji - mówi M. - Odbyło się już nawet parę spotkań między uczestnikami, z czego bardzo się cieszę. Nie wiem, ile grupa przetrwa, ale cieszę się, że chociaż tak przyczyniłam się do tego, że ludzie mogą wartościowo spędzać ze sobą czas. W grupie jest pełna rozpiętość pod względem wieku i zainteresowań, zatem każdy może znaleźć kogoś dla siebie - dodaje.

Para, od której problemów towarzyskich wszystko się zaczęło też ma na koncie już parę spotkań z poznawanymi w ten sposób ludźmi.

- Byliśmy już z K. na paru spotkaniach - mówi M. - O ile pierwsze było mniej satysfakcjonujące ze względu na różnice charakterów, to nie straciliśmy zapału i następne zdawały się być super! Myślę, że w tym wszystkim bardzo ważne jest to, żeby być po prostu życzliwym i mieć nieco głębsze spojrzenie na świat. Nie oczekujemy, że będziemy się z wszystkimi zgadzać, natomiast nie wyjdziemy z osobą, której przeszkadza to, jak ktoś się ubiera lub, ile ma pieniędzy, nie o to tutaj chodzi! - zastrzega.

Jak podkreśla M., oboje mają za sobą trudne doświadczenia związane z nawiązywaniem i utrzymywaniem przyjacielskich relacji, doprowadziło to do tego, że w pewnym momencie oboje odcięli się od innych. Mają nadzieję, że internet pomoże im na nowo zbudować przyjaźnie, choć to nie będzie łatwe.

- Większość z nas boi się pokazać prawdziwą wersję siebie z obawy przed hejtem. Kiedyś sama bardzo z tego powodu cierpiałam - mówi. M. - Ludziom przeszkadzało choćby to, że miałam inny gust muzyczny lub inaczej się ubierałam. Teraz mam świadomość, że wiele wartościowych osób kryje się pod maskami, których nie chce, a internet pozwala zachować im anonimowość oraz się otworzyć. Jeśli coś tylko odstaje od ustalonej przez społeczeństwo normy, jesteśmy uważani za dziwadła. Zresztą trudno nam znaleźć podobne nam osoby, bo jesteśmy w mniejszości. Takie poszukiwania są wyzwaniem w dobie internetowych trendów, kiedy wielu próbuje być kopiami influencerów - dodaje.

Chabrowa łąka na Podkarpaciu