- Krzysztof Szczepanek z Bydgoszczy wraz z synami Wiktorem i Igorem, którzy są w spektrum autyzmu, zdobywają szczyty Korony Gór Polski.
- Mimo początkowych obaw, wspólne wędrówki okazały się sukcesem, a ich historia inspiruje innych rodziców osób z niepełnosprawnościami.
- Rodzina wspiera Fundację Dom Niebieskich Tulipanów i planuje stworzyć kalendarz z wizerunkami członków grupy "Wędrówki z Niebieskimi Tulipanami".
- Chcesz dowiedzieć się, jak pokonują trudności i jakie szczyty jeszcze przed nimi? Przeczytaj artykuł!
Krzysztof Szczepanek z Bydgoszczy razem z synami Wiktorem i Igorem zdobywa kolejne szczyty
Krzysztof Szczepanek z Bydgoszczy razem z synami zdobywa kolejne szczyty Korony Gór Polski. Wiktor i Igor to 18-letni bliźniacy ze spektrum autyzmu. Udowadniają, że niepełnosprawność nie jest przeszkodą w spełnianiu marzeń. Przed nimi do zdobycia jeszcze 20 szczytów.
- Kiedy chłopcy się urodzili, planowałem, że będziemy chodzić razem po górach, a gdy pojawiła się diagnoza, moje marzenia legły w gruzach, bo było dla mnie oczywistym, że nigdy nie damy rady tego zrealizować. Kiedy skończyli 8 lat, udało się zebrać ich w góry i to był nasz pierwszy raz. Okazało się, że funkcjonowali bardzo dobrze w tych górach. Chodziliśmy więc przez trzy albo cztery lata pod rząd - mówi Krzysztof Szczepanek.
Jak się podróżuje z osobami z niepełnosprawnościami? Tata podjął wyzwanie
Na pomysł zdobywania Korony Gór Polski pan Krzysztof wpadł kilka miesięcy temu.
- Na początku miało to być wyzwanie dla mnie, a przy okazji chłopcy mieli inaczej niż zwykle spędzić czas. Pod wpływem chwili wstawiłem zdjęcie na stronie Korona Gór Polski Forum. Okazało się, że bardzo dużo osób z niepełnosprawnością również zdobywa te szczyty. Nasze zdjęcie wzbudziło spore zainteresowanie. To mnie zmobilizowało, żeby po kolejnej wycieczce, po kolejnym szczycie, wstawić kolejne zdjęcie - opowiada pan Krzysztof.
Każdy szczyt i kolejne słowa otuchy od forumowiczów dodawały panu Krzysztofowi skrzydeł. Wątpliwości pozostawały:
- Czy to będzie taki urlopowy wyjazd? Czy to będzie ciężka praca, żeby z nimi na jakikolwiek szczyt wejść? Chłopcy są też nieprzewidywalni. Nie wiedziałem, co się zadzieje w połowie drogi na szczyt. To były tego rodzaju obawy - wpsomina tata chłopców. - Jeden z synów zupełnie bez problemów wchodził na każdy szczyt. Drugi rzeczywiście miał kryzysy i te kryzysy objawiały się tym, że się zatrzymywał, odwracał w stronę, z której przyszliśmy, często prosił o wodę. To był taki swojego rodzaju bunt z jego strony. To nie trwało długo. Po godzinie jakby się przełamywał i bez najmniejszego problemu szedł razem z nami w górę - dodaje.
Tata z synami w spektrum autyzmu zdobyli już Wysoką Kopę, Śnieżkę, Skalnik, Skopiec, Wielką Sowę
Pan Krzysztof z Igorem i Wiktorem byli w górach dwa razy, za każdym razem na cztery dni. W tym czasie zdobyli: Wysoką Kopę, Śnieżkę, Skalnik, Skopiec, Wielką Sowę.
- Jesteśmy na początku tej drogi. Wbrew pozorom to wcale nie jest prosta sprawa, tym bardziej że mieszkamy w Bydgoszczy i musimy dojechać na południe Polski. I to wiąże się z urlopami, z pogodzeniem z pracą zawodową, czasem również z finansami. Natomiast jestem pewien, że jeśli nie w przyszłym roku, to za dwa lata na pewno 28 szczytów zdobędziemy - zapowiada pan Krzysztof.
Najbliższy wyjazd już za dwa tygodnie, celem jest albo Kotlina Kłodzka, albo Beskid Wyspowy.
Podróżnicy łączą swoje wspinaczki z pomaganiem Fundacji Dom Niebieskich Tulipanów, która chce stworzyć miejsce dla dorosłych ludzi z niepełnosprawnościami.
- Otworzyła się jakby kolejna furtka w postaci zainteresowania w internecie. I wtedy do głowy przyszedł mi pomysł, że można byłoby stworzyć oddzielną grupę facebookową. Nazwaliśmy ją Wędrówki z Niebieskimi TuliPanami. Skupia ludzi z niepełnosprawnością oraz opiekunów osób niepełnosprawnych. Okazało się, że to bardzo potrzebne. Rodzice dzielą się tam swoimi doświadczeniami, swoją codziennością. Nasz wyjazd, wyjście w góry, otworzyło mi oczy na pewne rzeczy. Mnie się wydawało, że niewielu rodziców dzieci z niepełnosprawnością idzie w góry. A jak wrzuciliśmy pierwszy post, pod nim zaczęły pojawiać się komentarze głównie osób, które mają pod opieką osoby z niepełnosprawnością. Okazało się, że jest ich bardzo dużo - mówi pan Krzysztof.
Prawdziwe szczyty - i to te najtrudniejsze - zdobywamy każdego dnia - czytamy w jednym z postów pana Krzysztofa.
- Jako rodzice osób z niepełnosprawnością każdego dnia wędrujemy i to w nieznane. Nigdy nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień - dodaje tata bliźniaków. - Cieszymy się chwilą, zdobywamy swoje szczyty i staramy się robić to, co przynosi nam satysfakcję, a dzieciom odrobinę radości - dodaje.
"Nikt nie chce usłyszeć takiej diagnozy"
Wiktor i Igor urodzili się w terminie, dostali po dziewięć punktów w skali Apgar, nic nie wskazywało, że może być jakiś problem.
- Kiedy mieli dwa lata, zaczęliśmy zauważać rzeczy, które nas niepokoiły. Pół roku później dostaliśmy diagnozę: autyzm dziecięcy. Nikt nie chce usłyszeć takiej diagnozy. Początki były bardzo trudne i te początki - mam wrażenie - trwały latami. Wiele rzeczy trzeba było sobie poukładać, wiele rzeczy przewartościować, wiele rzeczy zmienić w życiu prywatnym, osobistym. W tej chwili chłopcy nie są samodzielni, nie mówią, nigdy też nie będą samodzielni, ale jestem z nich bardzo dumny, bo wielokrotnie przełamują własne bariery - opowiada pan Krzysztof.
Wyprawy w góry każdemu z podróżników dają co innego.
- Chłopcy sprawiają wrażenie, jakby im się tam podobało, bo oni mi nie powiedzą, nie pokażą. Kiedy jesteśmy na szlaku, kiedy maszerują, to wyglądają na zupełnie zdrowe osoby. Rozglądają się po drzewach, patrzą w niebo, kiedy jesteśmy na ekspozycji, która pokazuje nam bardzo ładny widok, oni też go chłoną i to rzeczywiście widać. Natomiast myślę, że jednak najbardziej z wypraw cieszę się ja i ta satysfakcja jest nie do opisania - mówi pan Krzysztof.
Powstanie kalendarz ze zdjęciami z wędrówek osób z niepełnosprawnościami. Potrzebna pomoc
Pan Krzysztof ma jeszcze jedno marzenie - chciałby, żeby członkowie grupy Wędrówki z Niebieskimi Tulipanami mieli swój kalendarz na 2026 rok. Byłyby w nim zdjęcia grupowiczów. Szuka pomocy w zorganizowaniu tego przedsięwzięcia.
- Próbujemy poszukać sponsora w postaci wydawcy lub kogoś, kto może za wydanie kalendarzy zapłacić, aby egzemplarze bezpłatnie mogły trafić do szerokiego grona odbiorców, w szczególności członków grupy - mówi pan Krzysztof.