Pani Bogumiła właśnie wyszła z oddziału covidowego. Przez trzy tygodnie była leczona w Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką w Bydgoszczy. Bydgoszczanka na własne oczy widziała, jak praca medyków wygląda od środka. Dziękuje im za opiekę i uratowanie życia.
Chciałam tym ludziom serdecznie podziękować. To są ludzie z powołania, pracują ciężko. Trzeba mieć cierpliwość do ludzi. Jedno wyzywają, krzyczą. Myją, karmią, to bardzo ciężka praca. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak ciężko przejść tę chorobę. Jestem jeszcze słaba, biorę leki. To jest naprawdę ciężka choroba. Miałam wysoką gorączkę, kaszel, jakby ktoś mnie dusił
- mówi pani Bogumiła.
Bydgoszczanka w tym tygodniu straciła męża, który w innym bydgoskim szpitalu zmarł na Covid-19. Ma apel do wszystkich, by nie lekceważyli niepokojących objawów i nie zwlekali ze zgłoszeniem się do lekarza.
Maż pojechał do szpitala tydzień po mnie. Za długo był w domu, nie chciał jechać. Upierał się, ale miał niedotlenione płuca. Jak są jakiekolwiek objawy, to trzeba jak najszybciej zgłosić się do lekarza. Im dłużej się czeka, tym choroba postępuje coraz bardziej
- dodaje.
Pani Bogumiła po trzech tygodniach wróciła już do domu. Jej stan zdrowia się poprawia, choć nadal odczuwa dolegliwości po zakażeniu koronawirusem.