- Sztaby kryzysowe zajmują się kryzysami - mówi prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski. - Powinny zajmować się uprzedzaniem nieco sytuacji, uprzedzaniem kryzysu. Stąd dzisiejsze spotkanie, na które zaprosiłem wszystkich tych, od których i miasto, i mieszkańcy, i firmy zakupują energię, bądź nośniki energii. Wszystko po to, aby poinformowali, czy starczy prądu, czy starczy ciepła, czy mają dosyć paliwa, aby w sposób bezpieczny dla wszystkich przejść przez zimę.
Bydgoski magistrat pyta – na ile zabezpieczeni będą mieszkańcy i lokalne firmy w ciepło i prąd na nadchodzący sezon. Prezydent zaznacza, że w niektórych miastach już teraz pojawił się kryzys związany z niedoborem energii i ciepła na zimę.
- Chciałem się dowiedzieć, czy mieszkańcy będą mieli ciepło, prąd i gaz – dodaje Rafał Bruski. - Sytuacja, którą możemy oglądać w różnych miejscach w kraju wskazuje, że nie jest to takie pewne i przesądzone.
W przyszłym roku Bydgoszcz ma zapłacić o 600 procent więcej za dostarczenie energii elektrycznej. Otwarto oferty w przetargu. Była tylko jedna propozycja.
- Mamy propozycję od grupy Enea z cenami, które znacznie, bo o ponad 150% przewyższyły nasze szacunki - mówi Tomasz Bońdos z bydgoskiego Zespołu ds. Zarządzania Energią. - W związku z tym, tyle nam środków teraz brakuje. Cena na budynki za megawatogodzinę wzrosła o 600%. Analogicznie – na tramwaje i analogicznie na oświetlenie. Jeszcze nigdy w historii miasta nie było tak wysokich cen za energię.
Decyzja, co zrobić z tą ofertą należy do Grupy Zakupowej, którą Bydgoszcz tworzy z innymi ościennymi gminami. Po spotkaniu w bydgoskim ratuszu już wiadomo, że samorządowcy zdecydowali o unieważnieniu przetargu.