Nietuzinkowe stroje, jak najbogatsze przyjęcie w najdroższej restauracji, kosztowne prezenty i podjeżdżająca pod kościół limuzyna. To model idealnej Pierwszej Komunii Świętej w drugiej dekadzie XXI wieku. Jak zwracają uwagę niektórzy duchowni - w pogoni za idealnym przyjęciem komunijnym, po drodze gubi się zdrowy rozsądek. Jak zauważył ks. Rafał Główczyński w rozmowie z Onetem – na tym cierpią dzieci.
- Patrząc na te dzieciaki, można stwierdzić, że one same naprawdę są zadowolone z tego, co mają. Dopóki ktoś nie zacznie w to ingerować. A w niektórych parafiach widać już nakręcane przez rodziców "konkursy piękności". To tylko wpędza ich dzieci w kompleksy – powiedział ksiądz.
Chodzi oczywiście o niezdrowy wyścig, który rozpoczynają rodzice, lecz do mety muszą dobiec już dzieci. Pociechy z bogatszych rodzin mogą czuć się lepsze – ich przyjęcie przypomina scenę z filmu. Natomiast te, których rodzice nie mogą pozwolić sobie na tego rodzaju luksusy – będą czuć się gorsze, a ich poczucie własnej wartości może zmaleć. Jednak i te pierwsze nie mogą cieszyć się swoim świętem w pełni.
- Jednego dnia są księżniczkami, postawione w nietypowej, nowej roli, a zaraz potem wracają do szkoły i normalnej codzienności. A wtedy powtarza się to porównywanie prezentów i całej reszty i szybko może się okazać, że cały trud rodziców wcale nie przyniesie zadowolenia dziecka, bo inne "wypadło lepiej" — podał ks. Główczyński w rozmowie z Onetem.
Tę kwestię poruszyliśmy w rozmowie ze społecznikiem, ks. Sławomirem Barem, proboszczem Bazyliki pw. św. Wincentego a Paulo w Bydgoszczy.
- Z jednej strony faktycznie, tak jest. Z drugiej – są i tacy, którzy rezerwują u nas salkę i organizują tam komunię, żeby nie było pompatyczności lub, żeby było inaczej, tak rodzinnie, bo np. mieszkanie jest za małe. Mamy wiele pozytywnych oddźwięków – komentuje proboszcz.
Jak zwraca uwagę duchowny, wiele zależy od podejścia ludzkiego do komercji i reklamy. W dzisiejszych czasach coraz łatwiej przejść koło nich obojętnie. Jednak, w wirze przygotowań nietrudno o to, by dać się w nie wkręcić.
- Często nakręcają to media, sklepy, reklamodawcy, bo za tym idzie sprzedaż. Identyczna sytuacja ma miejsce od lat w przypadku Bożego Narodzenia. Żeby towar czy usługa się sprzedała, trzeba trochę pokusić społeczeństwo, to normalna rzecz w marketingu – dodaje ksiądz.
Proboszcz zwraca uwagę, by nie przywiązywać uwagi do ubrań, prezentów, bo to nie o to w tym święcie chodzi. Jest ono przygotowywane cały rok. Liturgia wstępna zaczyna się już wcześniej - spowiedź święta, wyznanie wiary, a tuż po komunii jest Biały Tydzień.
- Wszystko po to, by pokazać rangę i jakoś tego sakramentu, a nie żeby skupić się tylko na tej niedzielnej uroczystości i całej otoczce z nią związanej. Same przygotowania budują pewną świadomość. Zachęcanie, pokazywanie od wewnątrz, tłumaczenie, pokazują co jest najważniejsze i przygotowują do godnego przyjęcia Pana Jezusa. Oczywiście, komercja zawsze będzie. To nakręca współczesny świat, lecz wielu ludzi nadal wie, co jest ważne i istotne. Pamiętają, że jest to coś pięknego i wartościowego, bo sami to przeżyli – dodaje duchowny.