Co ustalono w śledztwie w sprawie śmierci 13-miesięcznego Grzesia z Fordonu?
Jak ustalił dziennikarz bydgoskiego Super Expressu, prokuratura nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Grześ nie trafił do rodziny zastępczej. Teraz śledczy są jednak przekonani, że pracownicy pomocy społecznej zrobili co w ich mocy i nie odpowiadają za tę tragedię. Grześ miał 13-miesięcy. Podejrzanymi po jego śmierci stali się matka i jej partner.
Kiedy Katarzyna B. rozmawiała z lekarzami, do których trafił jej synek, usiłowała przekonać ich, że nabił sobie guza, spadając z łóżeczka .Medycy nie dopuścili jej do dziecka, zamiast tego powiadomili policję, bo malec miał na ciele więcej siniaków. I matka i jej partner, 36-letni Fabian P., trafili do aresztu.
- W momencie zatrzymania byli pod wpływem środków odurzających, konkretnie: metaamfetaminy - mówił nam we wrześniu Dariusz Bebyn, szef prokuratury Bydgoszcz-Północ. - Nie znamy skutków, jakie zażycie tych środków wywarło na ich postępowanie, zbadamy to. Oboje byli wcześniej karani, część wyroków się zatarła, część nie - dodaje.
Grześ z Fordonu zmarł z powodu krwiaka mózgu. Ten powstał w czasie bicia
Grześ zmarł w bydgoskim szpitalu 19 września. Przyczyną śmierci okazał się krwiak mózgu. Prokuratura jest pewna, że chłopiec był regularnie bity przez swoją biologiczną matkę, Katarzynę oraz jej nowego chłopaka, Fabiana.
Prokurator ma wnioski o pracy bydgoskich pracowników pomocy społecznej
Prokurator Dariusz Bebyn na początku śledztwa prosił dziennikarza Super Expressu o czas na to, aby móc odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Grześ nie trafił do rodziny zastępczej. Po dwóch miesiącach mówi tak:
- Na takie pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Z akt sprawy wynika, że pracownicy pomocy społecznej w sierpniu 2024 roku poprosili sąd, żeby ten przyjrzał się tej rodzinie. Potem dosłownie kobieta zniknęła na miesiąc. Po przeanalizowaniu akt sprawy z całą stanowczością mówię, że pracownicy socjalni nie popełnili błędu. Nie ma w tej sprawie ich winy - podkreśla Bebyn.
- W sierpniu kobieta zmieniła adres zamieszkania.
- Pracownicy MOPS-u znaleźli ją dopiero pod nowym adresem na początku września.
Bydgoszcz przekazała Szpital Miejski Politechnice Bydgoskiej. Potrzebna była zgoda dwóch ministerstw. Zdjęcia.