Funkcjonariusze z Komisariatu Policji Bydgoszcz-Śródmieście jechali na interwencję i zauważyli samochód, z którego wydobywał się dym. Podjechali, by sprawdzić, co się stało i czy ktoś potrzebuje pomocy. W środku zauważyli mężczyznę, który dziwnie się zachowywał. Na widok policjantów zrobił się agresywny i naciskał pedał gazu, usiłując odjechać z miejsca.
Mężczyzna nie słuchał poleceń policjantów, którzy chcieli, by wyłączył silnik. Kurczowo trzymał się kierownicy i nie chciał wysiąść ani poddać się kontroli trzeźwości.
- Policjanci postanowili wyciągnąć mężczyznę z pojazdu. Wówczas na jednym z siedzeń auta zauważyli strzykawki. Wtedy domyślili się, że mają do czynienia z osobą chorą, potrzebującą pomocy. Natychmiast wezwali karetkę. Po chwili na miejscu zjawił się również kolega 41-latka, który potwierdził przypuszczenia policjantów – relacjonuje mł. asp. Krzysztof Bratz z Zespołu Komunikacji Społecznej KMP w Bydgoszczy.
Po interwencji ratowników można było sprawdzić trzeźwość kierowcy. Okazało się, że nie ma on w organizmie ani grama alkoholu. Sytuacja była spowodowana tym, że choruje na cukrzycę. Mężczyzna przyznał, że niczego nie pamięta.
- Za to my musimy pamiętać, aby nigdy nie być obojętnym na los drugiego człowieka. Często z powodu zaburzeń świadomości i specyficznego zapachu z ust, co jest charakterystyczne w tej chorobie, osoby z tą przypadłością są ignorowane. Dzieje się tak, ponieważ objawy są podobne do symptomów upojenia alkoholowego i w efekcie pomoc nie jest wzywana – dodaje Bratz.
Policjanci przypominają, że telefon pod numer alarmowy 112 nic nas nie kosztuje, a może uratować ludzkie życie.