36-latek powiedział obsłudze Lotniska Chopina w Warszawie, że wiezie ze sobą bombę. Służby dokładnie sprawdziły jego bagaż i nic nie znalazły. Mieszkaniec Bydgoszczy przeprosił za swoje zachowanie. Przyznał, że niefortunnie zażartował.
Jednak pracownikom warszawskiego lotniska nie było do śmiechu. Głupi żart sporo kosztował. Mężczyzna dostał mandat i został wycofany z rejsu. Nowy Rok zamiast na Dominikanie powitał w Polsce.
- Żarty o bombach i ładunkach wybuchowych w bagażach wydają się śmieszne? Nie dla nas! Apelujemy o powstrzymanie się przed takimi "żartami" i przypominamy, że traktujemy wypowiadane groźby wyłącznie poważnie, a każdy sygnał o możliwości stworzenia zagrożenia jest natychmiast sprawdzany – informuje Straż Graniczna.
Na chwilę przed sylwestrem trzech podróżnych nie odleciało też z gdańskiego lotniska. Jeden wypił za dużo alkoholu, a pozostali chcieli zabłysnąć "bombowymi" żartami.
56-letni mieszkaniec Warszawy chciał spędzić Sylwestra w Egipcie, ale został wycofany z lotu. Na pokład został wezwany Zespół Interwencji Specjalnych Straży Granicznej. Mężczyzna był pijany i trafił do Pogotowia Socjalnego dla Osób Nietrzeźwych.
Do Irlandii z gdańskiego lotniska nie odleciał też 62-letni mieszkaniec województwa pomorskiego. Zdecydował o tym kapitan samolotu po tym, jak dowiedział się, że pasażer mówił o broni w swoim bagażu. Na pokład nie wszedł też 34-latek z województwa pomorskiego. Podczas odprawy zażartował, że w bagażu trzyma bombę. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy dokładnie sprawdzili bagaż.