Nad wszystkim czuwa Budda. Ogromny posąg przyjechał tu ze sklepu ze starociami i antykami we Francji. Tuż przy drzwiach wita nas bananowiec wysoki do sufitu. To prezent od przyjaciół na nowe otwarcie. Jest też sporo innych roślin, które wypełniają otwartą niedawno restaurację New China Town WOK-SUSHI & HOT POT w Bydgoszczy. A przestrzeni jest tu sporo.
- Potrzebowaliśmy miejsca, bo naszą pierwszą pracowniczką była Cam Ly. To robot, czy może lepiej: robotka. Podaje dania gościom i zbiera naczynia. Kiedy na jej drodze pojawia się jakaś przeszkoda, protestuje głośno i czeka, aż usunie się z przejścia, a ona będzie mogła swobodnie przejechać - żartuje Karolina Nguyen Canh. - Myśleliśmy, że będzie zwracała głównie uwagę najmłodszych i rzeczywiście, rodziny z dziećmi uwielbiają siadać przy stoliku blisko Cam Ly, ale to goście w wieku 50 plus częściej proszę: „Czy może nas obsłużyć robot?” i mają z tego wielką frajdę. Cam Ly jest z nami, bo podróżując po świecie, widzieliśmy, jak sobie radzą roboty w praktyce (choć na pewno nie chcemy tworzyć miejsca, w którym goście nie mają kontaktu z żywym człowiekiem, a wyłącznie z robotami!). Pomysł na jej zaangażowanie wydał się idealny, kiedy postanowiliśmy zaproponować gościom hot pot. Sosów, dodatków, talerzyków, miseczek jest do zaniesienia tyle, że kelnerka musiałaby przejść siedem razy, a z Cam Ly wystarczy, że przejdzie raz - dodaje.
Pierwszy hot pot w województwie kujawsko-pomorskim. Jak to się je w restauracji New China Town WOK-SUSHI & HOT POT przy ul. Łęczyckiej w Bydgoszczy?
To pierwszy hot pot w województwie kujawsko-pomorskim. Cała zabawa polega na tym, że goście siadają do stolików, w których są wmontowane płyty indukcyjne, a tam cały czas bulgoce bulion - łagodny lub ostry. Goście dostają surowe składniki dania: mięso (np. wieprzowinę czy kurczaka albo dwa rodzaje wołowiny - rostbef i ligawa), łososia, kalmary, krewetki, grzyby, warzywa, a nawet korzeń lotosu, którego nie można spróbować nigdzie indziej w naszym regionie. Sami wrzucają je do rosołu i komponują, jak chcą. Ukoronowaniem posiłku jest moment, kiedy wszystkie dodatki zostały już zjedzone, został bulion, który zmienił smak po tym, jak gotowano w nim kolejne składniki i można zalać nim makaron. Powstaje jedyna w swoim rodzaju zupa.
Azjaci celebrują wspólne posiłki. Top ważny punkt dnia
- Niektórzy palą się do tego, by wrzucić wszystko na raz, a to zupełnie nie o to chodzi - mówi Karolina. - Dla Azjatów posiłek nie jest tylko po to, by napełnić brzuch, zaspokoić pierwszą potrzebę. Chodzi o celebrację i o cieszenie się czasem spędzanym z rodziną czy przyjaciółmi. Dwie godziny przy hot pocie to optymalny czas. Co ciekawe, przy tych stolikach nie ma tego, co da się zaobserwować przy innych - w restauracjach, ale i w domach, kiedy siadamy do posiłku z telefonem w ręku, coś sobie przesyłamy, pokazujemy na ekranie. Przy hot pocie dzieje się tyle, że nie ma na to czasu. Goście jedynie na chwilę wyjmują telefony, by zrobić zdjęcie i wrzucić je potem do mediów społecznościowych. Dzięki temu przy stole są rozmowy, uśmiechy, ludzie stają się na siebie uważni, otwierają się, dyskutują. Dokładnie takie obrazki zobaczyłam, kiedy pierwszy raz pojechałam z mężem w jego rodzinne strony, do Wietnamu. Tam normalne jest to, że po całym dniu obowiązków, członkowie rodziny mieszkający na co dzień osobno, wsiadają na skutery i zjeżdżają się do jednego z domów na wspólną kolację (codziennie do innego). Taka celebracja trwa i trwa, a jedzenie jest tylko jednym z elementów. Zresztą, także do samego jedzenia w Azji podchodzi się inaczej. Tam każdy wie, co powinien jeść przy dolegliwościach, na które cierpi, wiedza na temat ziół i właściwości warzyw jest powszechna i stosowana w praktyce - dodaje.
Restauratorzy jeżdżą do Wietnamu. Szukają tam inspiracji i kucharzy
Rodzina Nguyen Canh na co dzień łączy to, co dobre w polskiej tradycji, z tym, co dobre w kulturze wietnamskiej.
- Wietnamczycy są bardzo rodzinni, a mnie od razu to urzekło. Staram się od lat przenosić ten zwyczaj do naszego domu. Każdy ma swoje zajęcia w ciagu dnia, dletgeo siadamy dopiero do wspólnej kolacji, więc nie wybieramy z reguły ciężkich dań tradycyjnej polskiej kuchni. W domu zwykle gotuje mąż - dania azjatyckie. Także w lokalach zależy nam na głębokich relacjach z pracownikami. Każdy dzień zaczynamy wspólnym śniadaniem. Nie raz to się sprawdziło, bo podczas jedzenia relaksujemy się, działają na nas endorfiny, dużo łatwiej jest wtedy poruszyć trudny temat i go przegadać - mówi Karolina Nguyen Canh.
Pani Karolina poznała teściów dopiero kilka lat po ślubie, bo podróż do Wietnamu to spore przedsięwzięcie, ale rodzina jeździ do bliskich, kiedy to tylko możliwe. Spędza tam 5-6 tygodni. To czas na budowanie relacji, ale i na poznawanie kolejnych smaków oraz poszukiwania kucharzy, których restauratorzy potem zapraszają do pracy w Polsce.
- Serwujemy tradycyjną kuchnię, ale w nowoczesnym wydaniu, mąż wciąż się dokształca, a nasz zespół kucharzy to osoby z Azji właśnie. Dzięki temu dobrze się ze sobą dogadują, wzajemnie uzupełniają - mówi Karolina Nguyen Canh.
Da się to zresztą zobaczyć na własne oczy, bo goście, jedząc, mogą przyglądać się wszystkiemu, co dzieje się w kuchni. Za barem jest bowiem ogromna szyba, a za nią nieustanna krzątanina. W wokach i piecach powstają potrawy kuchni wietnamskiej chińskiej, japońskiej czy tajskiej.
W Bydgoszczy można skosztować smaków Azji. Co warto zjeść w New China Town?
- Goście wracają tu najczęściej po kaczkę według oryginalnego przepisu, ale kolejnym hitem jest kurczak na chrupko z makaronem.
- Warto spróbować świeżych sajgonek, zup pho czy tom kha na bazie mleka kokosowego, czy sushi.
- A ci, którzy wolą na słodko mogą posmakować m.in. Caramel Creme. To dwuwarstwowy, kremowy deser z polewą karmelową, zbliżony w smaku do panna cotty.