Chory na nowotwór zrezygnował z chemioterapii, ale nie namawia do tego innych
To miał być primaaprilisowy żart. Rankiem 1 kwietnia wrzucił post na facebookowej grupie Pasażer na gapę - rak. Prowadzi ją, odkąd zachorował. W jednym z pierwszych wpisów wyjaśnił, że to nowotwór, bo miał dość pytań znajomych o to, dlaczego nagle schudł 18 kg i czemu tak źle wygląda. Chciał to opowiedzieć raz, ale okazało się, że ludzie potrzebują jego opowieści. Z czasem stworzył społeczność (prywatną grupę na Facebooku), w której chorzy i ich bliscy szukają pocieszenia, przestrzeń, w której można wymienić się doświadczeniami, pogadać bez skrępowania. Tamtego dnia napisał dla żartu: wydaję książkę o mojej walce z chorobą. Ludzie się nabrali, bo wielu dawno już mówiło mu, że ma lekkie pióro i potrafi opowiedzieć nawet najtrudniejszą historię.
- Miałem wkręcić znajomych, a wyszło na to, że sam sobie wykręciłem numer - mówi Paweł Gackowski. - Ludzie zaczęli pisać, że czekają na książkę, bo moje pisanie na Facebooku daje im ukojenie, nadzieję, wsparcie, jakiego potrzebują. Zrobiło mi się głupio, a że wiele rzeczy robię w życiu spontanicznie, powiedziałem sobie: dasz radę! - odpowiada.
Po leczeniu oddał głos innym pacjentom. Te historie dodają wiarę, że z chorobą da się wygrać
Powstała książka „Pasażer na gapę - rak”. Pan Paweł opisuje w niej swoje doświadczenia, ale i historie, jakie opowiedzieli mu inni pacjenci. Każda jest inna, z każdej można wysnuć inne wnioski. Z jego dowiadujemy się, że odrzucił propozycję leczenia.
Alternatywne leczenie medyczną marihuaną było możliwe w Wielkiej Brytanii, wszystko pod kontrolą specjalisty!
- Od kilku lat mieszkam w Wielkiej Brytanii, tu poszedłem do lekarza, kiedy zaczęło dziać się ze mną coś złego - opowiada Paweł Gackowski. - Byłem bardzo śpiący, bez sił do życia. Mocno schudłem. To był koniec 2020 roku, pandemia. Dopiero w lutym 2022 r. usłyszałem diagnozę. Nowotwór złośliwy. Z czasem lekarze zaproponowali chemioterapię. Coś we mnie krzyczało: nie. Wcześniej na złośliwy nowotwór chorował mój ojciec i kuzynka. U obojga agresywna chemia miała poważne skutki uboczne. Opowiedziałem o wszystkim lekarzowi, widział mój strach przed tym, że podzielę ich los. Wszystko było przygotowane do chemii, ja szczegółowo czytałem całą listę możliwych działań niepożądanych. Nie jestem przeciwnikiem chemioterapii i nie wykluczam, że gdyby mój stan był inny, sam bym się na nią zdecydował, ale w tamtym momencie wiedziałem, że moja psychika i nastawienie zrobią swoje, a przez to leczenie może nie zadziałać, a ryzyko powikłań mnie przerosło. Czy to nie tak właśnie powinno wyglądać, że pacjent sam wybiera sposób leczenia, znając wszystkie alternatywy i możliwe scenariusze? Trafiłem na otwartego lekarza, który ma ogromną wiedzę. Każdy krok konsultowałem z nim, to on podrzucał mi nowe propozycje. Moje leczenie opierało się na olejku z medycznej marihuany, choć nie tylko. Dziś mam dobre wyniki, jestem zdrowy, choć jak w przypadku wszystkich chorych na nowotwory o pełnym wyleczeniu będę mógł powiedzieć za pięć lat - dodaje.
Pan Paweł podkreśla, że nie jestem przeciwnikiem chemioterapii i nie twierdzi, że alternatywne leczenie, jakie stosował w ścisłej współpracy z lekarzem, jest dla każdego.
- Wiem jednak, że moja historia daje nadzieję i jest wsparciem dla innych, a w walce z chorobą to najważniejsze - mówi Paweł Gackowski.
W książce „Pasażer na gapę - rak” (autor wydał ją i dystrybuuje własnym sumptem) opisał nie tylko swoją drogę do zdrowia. Oddał też głos innym chorym, przedstawił 10 historii osób zmagających się z nowotworem.
- Książkę można zamówić, pisząc do autora w mediach społecznościowych.
- Jeśli ktoś nie może jej kupić z powodu złej sytuacji materialnej, może dostać ją w prezencie.
- Przynajmniej 10 proc. dochodu trafi na cele charytatywne - tak deklaruje autor.