Wybierasz się do Wielkiej Brytanii? Lepiej upewnij się, jakie przepisy występują na Wyspach. Możesz wrócić stamtąd bowiem z drogą pamiątką. Zacznijmy od rzeczy najbardziej absurdalnych.
Choć Brytyjczycy to niezwykle miły, szczególnie dla turystów naród, nie pozwolą sobie na… zniewagę nieżyjącej już królowej Elżbiety II. Pamiętaj zatem, by wysyłając pocztówkę z Wielkiej Brytanii - nie nakleić na kopertę znaczka z wizerunkiem monarchini do góry nogami. W oczach londyńskiego prawa zostanie uznane to za zdradę stanu.
Musisz być również uważny, jeśli jedziesz do Londynu, by trochę zarobić i podejmiesz pracę jako taksówkarz. Mają oni zakaz przewożenia wściekłych psów, a także… zwłok. Jeśli jednak jesteś osobą ciężarną to mamy dla Ciebie „niespodziankę”. Według angielskiego prawa, kobiety w ciąży mogą oddać mocz gdziekolwiek im się podoba, nawet na środku ulicy czy w autobusie. O ile zakaz przewożenia wściekłych psów czy zwłok, a także zniewagę nieżyjącej królowej możemy jakoś logicznie usprawiedliwić, kolejnego z obowiązujących praw – już niekoniecznie.
Chodzi o polskie ziemniaki. Zgodnie z tamtejszym prawem niedozwolone jest importowanie ziemniaków do Anglii lub Walii, jeśli istnieje podejrzenie, że mogą pochodzić z Polski. Przepis wszedł w życie w 2004 roku. Brzmi on następująco:
"Żadna osoba nie powinna w celach biznesowych importować do Anglii ziemniaków, o których wie lub co do których ma wiarygodne przesłanki, by przypuszczać, że są to polskie ziemniaki."
To nie żart! Rozmawiamy z panią Julią, która do 2008 roku mieszkała w Polsce niedaleko Bydgoszczy, a od wielu lat przebywa i pracuje w Gravesend koło Londynu.
- Nie raz wracając z wakacji przywożę do siebie polskie produkty, gdyż są zwyczajnie dużo lepsze i mniej sztuczne niż te angielskie. Szczególnie wędliny. Choć nie pokusiłam się nigdy, żeby przewieźć kartofle, znajomi zawsze się śmieją, że na bramkach na lotnisku skończyłabym w kajdankach. To oczywiście żart. Jednak faktycznie – polskich ziemniaków u nas nie ma. W centrum miasta jest dosyć duży polski sklep. Są tam produkty przywożone z Polski. O dziwo cieszy się on ogromnym zainteresowaniem wśród Anglików i Hindusów, których można spotkać w sklepie częściej niż samych Polaków. Można tam kupić ziemniaki, ale nie są one sprowadzane z Polski – informuje nas pani Julia.
Dlaczego wprowadzony został ten zakaz? Już tłumaczymy. Otóż 19 lat temu Wielka Brytania borykała się z problemem plagi pierścienicy w ziemniakach z importu. Wówczas uznano, że bezkręgowce przedostały się na tereny Anglii właśnie wraz z polskimi kartoflami. Ograniczono wtedy kupno tego warzywa z Polski, a następnie wprowadzono zakaz jego importu. Od tamtego czasu minęło już prawie 20 lat, a powyższego, dziwnego prawa nikt nie zdjął, choć pobudki do jego wprowadzenia są już dawno nieaktualne.
Przypomnijmy, że graniczące z absurdem prawa występują również w innych europejskich krajach, o czym pisaliśmy jakiś czas temu. Na przykład w Eraclei we Włoszech można zostać surowo ukaranym za… budowanie zamków z piasku. Natomiast w Szkocji, zgodnie z prawem, obywatele muszą przyjąć do swojej prywatnej toalety, we własnym domu każdego, kto przechodząc obok ich miejsca zamieszkania doznał nagłej potrzeby.