Nie mają żadnego wsparcia i nie wiedzą, co będzie dalej. Taksówkarze protestowali dziś w wielu miastach, również w Bydgoszczy. Domagają się finansowego wsparcia, bo ograniczenia związane z epidemią ich wykańczają. Ruszyli na ulice, by wspólnie pojawić się przed siedzibą PiSu, tam zostawili symboliczną trumnę i petycję do rządzących.
Senat zajmie się dziś projektem tzw. tarczy 6.0, która ma przeciwdziałać skutkom pandemii. Taksówkarze liczą, że ich branża zostanie w niej uwzględniona.
Jest bardzo ciężko. Trzeba jeździć po 16 godzin, żeby była ta dniówka. Teraz ominęła nas tarcza. Bez pomocy państwa będzie nam ciężko przeżyć. Jak tu utrzymać rodzinę? W niektórych miastach obroty spadły o 90 procent. Albo możemy zarazić się koronawirusem albo umrzeć z głodu. Musimy zapłacić ZUS, eksploatacja auta kosztuje. Oczekujemy pomocy, żeby dopisali nas do tarczy. Przy 10 godzinach zarobimy grosze, które są na dwudniowe utrzymanie
- mówią kierowcy w Bydgoszczy.
Taksówkarze przyznają, że problemy są związane z obostrzeniami - są zamknięte kina, teatry, szkoły, uczelnie, wiele osób pracuje zdalnie.
W Bydgoszczy protestowało kilkudziesięciu taksówkarzy.