Simona Kossak intryguje kolejne pokolenia, Torunian właśnie spełnia związane z nią marzenie
Simona Kossak to sławna biolożka, pierwsza polska ekolożka, obrończyni przyrody, autorka licznych książek i audycji radiowych. To legendarna badaczka przyrody, która żyła w otoczeniu zwierząt w Puszczy Białowieskiej. Choć mogła żyć w otoczeniu sztuki i osnuta legendą przodków w Krakowie: była córką Jerzego Kossaka, wnuczką Wojciecha Kossaka i prawnuczką Juliusza Kossaka. Była prekursorką w podejściu do ochrony przyrody. Jej bezkompromisowość i odwaga, determinacja i chęć odcięcia się od krakowskiego życia w cieniu mistrzów - Kossaków do dziś budzą ciekawość i szacunek.
Intryguje wielu i to od pokoleń. Niedawno znów znalazła się na ustach wszystkich, a to po sukcesie filmu fabularnego opowiadającego o jej losie (film "Simona Kossak" w reżyserii Adriana Panka z 2024 roku do obejrzenia na platformie Netfliks).
Simona Kossak była bezkompromisowa w walce o swoje ideały. Miała coś, czego brakuje dzisiejszym politykom
- Urzekła mnie jej bezkompromisowość w walce o przyrodę. Miała to coś, czego brakuje np. naszym dzisiejszym politykom, którzy są świetni w układaniu się i rezygnowaniu z ideałów na rzecz czyichś interesów. Ona taka nie była, a przez to bywała trudna w odbiorze, w kontaktach z innymi, bo przyroda, zwłaszcza Białowieży, zawsze była dla niej na pierwszym miejscu. Miała niesamowitą charyzmę, była mistrzynią słowa, gawędziarką z niesamowitym talentem do snucia opowieści. Ktoś powie - czym tu się zachwycać, byli naukowcy wybitniejsi od niej?! Zgodzę się, nie dokonała wielkich odkryć, ale pasją zarażała dzieisątki jeśli nie setki tysięcy osób. Po lekturze jej ksiażek, nawet tych prostych dla dzieci, ludzie stawali się wrażliwi na przyrodę i zaczynali angażować się w jej ochronę. To największy sukces pani profesor - mówi Bartek Guentzel, przyrodnik i edukator z Torunia. - Sam zajmuję się edukacją przyrodniczą, wiem, ile wysiłku kosztuje barwne przekazywanie swojej wiedzy innym. Jedni to mają, inni nie. Ona miała na pewno! - dodaje.

Bartek Guentze, przyrodnik z Torunia, jest zafascynowany życiem Simony Kossak. Kupił od jej spadkobierców malucha pani profesor
Bartek Guentzel życiem i dokonaniami Simony Kossak interesuje się od lat. Po obejrzeniu filmu dokumentalnego Natalii Korynckiej-Gruz pt. "Simona" z 2022 roku w jego głowie narodziło się marzenie. Zobaczył na ekranie rozczulającą scenę z udziałem Idy Matysek, ciotecznej wnuczki Simony, spadkobierczyni testamentu Lecha Wilczka (partnera profesorki) i... maluchem.
To z filmu toruński miłośnik przyrody dowiedział się, że na podwórku małej chatki w Białowieży stoi sobie stary maluch. Ten sam, którym jeździła Simona Kossak. Stoi i niszczeje.
- Nie jestem fanem motoryzacji, ale jestem wielkim fanem Simony Kossak. Pomyślałem, że taka pamiątka nie może niszczeć, a to się przez ostatnie lata dzieje. Auto stoi przykryte dziurawą plandeką, jest otwarte. Powoli wtapia się w białowieską zieleń... - mówi Bartek Guentzel. - Po śmierci Simony malucha użytkował do 2017 roku jej życiowy partner, Lech Wilczek, ale kiedy i jego zabrakło, samochód popadł w niełaskę. Nieużywany zaczął rdzewieć, uszkodzenia powstałe na wyboistej drodze na Dziedzinkę, a także działania wandali zrobiły swoje i dziś to legendarne autko stanowi smutny widok. Złamał się spróchniały próg. Przez wybity szyberdach leje się woda, a kultowy zielony lakier zaczął odpadać - dodaje.
Simona Kossak kazała przemalować malucha pod kolor swojego swetra z lumpeksu
Lakier jest kultowy, bo dobierała go sama profesor Simona Kossak. Pod kolor sweterka kupionego w lumpeksie.
- Kupiła auto prosto z salonu, miało wciąż folie na siedzeniach, kiedy ruszyła nim do lakiernika i poprosiła o pomalowanie całego pod kolor swetra, który zresztą też miała przy sobie. Podobno fachowiec pukał się w czoło czoło, powtarzał, że takich rzeczy się nie robi, ale zrobił. Tak samo jak inny mechanik, który na prośbę pani profesor w nowiutkim aucie wyciął dziurę w dachu i wstawił uchylnie otwierające się okno. Tak powstał w maluchu szyberdach. Simona Kossak potrzebowała go, bo bardzo dużo paliła, a oddychać czymś musiała i współpasażerów potruć nie mogła - opowiada Bartek Guentzel
Co się stanie z maluchem, którym jeździła Simona Kossak? Odkupił go przyrodnik z Torunia
Torunianin postanowił odkupić malucha i odrestaurować go. Udało mu się zaangażować w ten pomysł sporo osób.
- 15 marca 2025 roku spadkobierczyni spuścizny po Simonie i Lechu zgodziła się sprzedać mi autko za symboliczną kwotę pod warunkiem przywrócenia mu dawnego blasku i zachowania dla przyszłych pokoleń. 15 marca to również data śmierci pani profesor… - mówi Bartek Guentzel.
Trwa zbiórka na remont legendarnego malucha Simony Kossak
Auto zostanie sprowadzone z Białowieży i wyremontowane. Chodzi o to, by zachować jak najwięcej oryginalnych elementów.
- Mamy już dla niego miejsce - maluch stanie w powstającej izbie pamięci Prof. Simony Kossak i Lecha Wilczka w Republice Ściborskiej (we wsi Ściborki w woj. warmińsko-mazurskim - przyp. DW), gdzie otrzyma dach i fachową opiekę, a chętni będą mogli je tam odwiedzać - zapewnia Bartek Guentzel. - To niby tylko maluch, ale to też niezwykła pamiątka i symbol nietuzinkowości Simony. To mój hołd dla Simony Kossak, osoby, która swoimi książkami i opowieściami wywarła duży wpływ na budowanie mojej wrażliwości i zaangażowania w ochronę przyrody. - dodaje.
Kajakiem dookoła Wielkiej Brytanii. Sebastian Szubski z Bydgoszczy spróbuje pobić rekord Guinnessa. Zobacz zdjęcia