Raport o stanie jawności w Polsce. Bywa, że ludzie prosząc o dostęp do informacji publicznej słyszą, że paraliżuja pracę urzędów

i

Autor: Pexels

informacje

Raport o stanie jawności w Polsce. Bywa, że ludzie prosząc o dostęp do informacji publicznej słyszą, że paraliżują pracę urzędów [ROZMOWA]

- Najwięcej Polaków wie, gdzie wyszukać informacji na temat kultury, najmniej ludzi sprawnie znajduje dane, dotyczące wynagrodzeń urzędników. O ile sam Biuletyn Informacji Publicznej danej instytucji w sieci odnaleźć można łatwo i szybko, o tyle często odszukanie tam konkretnych danych jest karkołomne - mówi Marzena Błaszczyk z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, współautorka raportu o stanie jawności w Polsce. Jego publikacja zbiegła się akurat ze zmianą rządów w kraju.

- W innych krajach dyskusje na temat dostępu do informacji publicznej przebiegają odmiennie niż w Polsce, co pokazuje, że startujemy z taką rozmową z innego poziomu wiedzy, świadomości - mówi Marzena Błaszczyk z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, współautorka raportu o stanie jawności w Polsce (drugą autorką jest Paula Kłucińska). - Są oparte o zebrane dane na ten temat, zebrane przez instytucje wyspecjalizowane właśnie w kwestii jawności. U nas nie ma takich skoordynowanych działań, nie gromadzimy danych, więc też ich nie analizujemy. W Polsce nie ma wyznaczonej instytucji, która na bieżąco gromadzi dane o rozpatrywaniu wniosków o udostępnienie informacji i dokonuje przeglądu istniejących przepisów prawa, praktyki, a na tej podstawie proponuje zmiany. Przyjrzeliśmy się istniejącym sprawozdaniom sądów, które zajmują się konkretnymi sprawami z dostępu do informacji, wynikom kontroli Najwyższej Izby Kontroli i sami zebraliśmy dane w ramach monitoringu. Także podczas sporządzania raportu trudno było o informacje, które pozwoliłyby porównać, czy zainteresowanie dostępem do informacji publicznej Polaków wzrasta na przestrzeni lat, czy spada, czy też utrzymuje się na takim samym poziomie. Z badania przeprowadzonego przez IPSOS na potrzeby tego raportu dowiedzieliśmy się za to, że Polacy bardzo rzadko korzystają z prawa do informacji - dodaje.

Z Raportu o stanie jawności w Polsce (Watchdog Sieć Obywatelska):

  • Jedynie 3,9 proc. składało kiedykolwiek wniosek o informację publiczną do gminy lub miasta, 6,5 proc. zadawało pytania innym instytucjom.
  • 9,5 proc. ankietowanych korzystało z BIP-u.
  • 4,2 proc. respondentów brało udział w sesji rady gminy lub miasta.
  • Co 10 osoba deklaruje, że otrzymała pomoc urzędnika w sprawie odnalezienia interesującej ich informacji.
  • Nieco ponad połowa respondentów wiedziała, gdzie znaleźć informacje o remontach dróg w ich gminie czy mieście. Częściej wiedzieli to mężczyźni niż kobiety (57,5 proc. vs. 51 proc.)
  • 60 proc. respondentów wie, gdzie szukać informacji o wydarzeniach kulturalnych.
  • Tylko 33,7 proc. respondentów wie, gdzie szukać informacji o wynagrodzeniach władz i urzędników w ich gminie.
  • Nieco ponad 40 proc. Polaków wie, gdzie szukać informacji na temat inwestycji mogących oddziaływać na środowisko.
  • Niecałe 40 proc. Polaków wie, gdzie znaleźć informacje dotyczące budżetu gminy czy umów zawartych przez urząd.

Marzena Błaszczyk zauważa, że ci, którzy już o dostęp do informacji wnioskują, zderzają się ze ścianą. Czasem słyszą, że paraliżują pracę urzędów, kiedy po raz kolejny chcą skorzystać ze swoich praw w tym zakresie. A to dlatego, że w instytucjach (może poza dużymi miastami) brakuje specjalistów, którzy byliby oddelegowani konkretnie do udzielania odpowiedzi mieszkańcom, informowania ich w kwestiach, które daną społeczność interesują. Osoby, których praca polegałaby właśnie na tym, mieliby czas i przestrzeń, by rozwijali swoje kompetencje w tym zakresie. Administracja w Polsce się dygitalizuje, ale to proces. Nie brakuje miejsc, w których urzędnik wciąż musi przejrzeć kilka segregatorów i poskanować wiele dokumentów, by wyłuskać odpowiedzi na zadawane przez ludzi pytania. Brakuje też procedur, które by to wszystko usprawniały, np. tej, która mówi, że jeśli o daną kwestię zapyta konkretna liczba osób, informacje na ten temat zostają opublikowane w sieci np. na stronie miasta czy właśnie w BIP-ie.

- Budowanie świadomości o tym, że jako obywatele mamy prawo do dostępu do informacji publicznej to budowanie społeczeństwa obywatelskiego i demokratycznego - mówi Marzena Błaszczyk. - Dopiero ktoś, kto interesuje się sprawami, które go dotyczą, pyta o nie, może wyrazić swoje zdanie, także negatywną opinię, może zaprotestować. Dla urzędów i instytucji to także dobro, bo informacja zwrotna od mieszkańców pozwala na uniknięcie nietrafionych inwestycji czy rozwiązań - dodaje.

Niektóre samorządy informacje o tym, co dzieje się w mieście, umieszczają w wydawanych przez siebie gazetach czy własnych portalach. Media władzy - jak są nazwane w Raporcie o stanie jawności - to właściwy sposób informowania o działaniach urzędów?

- Informacyjną tak, ale bardzo niewiele z tych wydawnictw ma właśnie taki informacyjny charakter o miejskich imprezach czy inwestycjach - mówi Marzena Błaszczyk. - Przybierają często formę własnych wydawnictw, piszą tam dziennikarze zatrudnieni na urzędniczych stanowiskach, trudno więc powiedzieć, że te media pełnią jakąkolwiek funkcję kontrolną wobec władzy. Takie wydawnictwa raczej więc zaciemniają obraz tego, co dzieje się w mieście (bo dostajemy jednostronny przekaz) niż dostarczają pełen obraz sytuacji - dodaje.

To, że możemy wiedzieć o poczynaniach władzy, pytać, sprawdzać gwarantuje nam prawo.

Z Raportu o stanie jawności w Polsce (Watchdog Sieć Obywatelska):

  • W Konstytucji RP, Ustawie o dostępie do informacji publicznej oraz Regulaminach Sejmu i Senatu każdemu zagwarantowano możliwość wstępu na posiedzenia organów Sejmu, Senatu czy sesje rad gmin i powiatów, a także sejmików województw. W czasie pandemii realizacja tego prawa była bardzo ograniczona ze względu na zdalny tryb obradowania wielu organów – ten problem dotyczył zwłaszcza posiedzeń rad gmin.
  • W ostatnich latach regularnie pojawiały się także przypadki tymczasowego zawieszania prawa wstępu do Sejmu czy uniemożliwiania wejścia na obrady wybranym osobom. Dotychczas takie sytuacje miały miejsce w sprawach budzących istotny sprzeciw społeczny, jak w przypadku protestu kobiet uchwalania ustaw zmieniających wymiar sprawiedliwości czy protestu osób z niepełnosprawnościami. Z informacji medialnych wynika, że w poprzedniej kadencji Sejmu zakaz wstępu dotyczył blisko 100 osób. Jedna ze spraw dotyczących zakazu wstępu do Sejmu dotarła natomiast do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Autorki raportu zwracają uwagę także na inne ważne kwestie. W 2022 r. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła w jednostkach administracji rządowej nieprawidłowości dotyczące m.in. nierzetelnego publikowania informacji o wynikach kontroli, odpowiadania na wnioski po terminie czy uzależnienia rozpatrzenia wniosku od podania danych wnioskodawcy albo od wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych. Z jawnością za pan brat nie są też partie polityczne: od lipca 2022 r. partie polityczne muszą prowadzić, aktualizować na bieżąco oraz publikować rejestry wpłat i rejestry umów. Niestety rejestry prowadzone przez partie pozostawiają wiele do życzenia – często są publikowane w formacie trudnym do przeszukania i do porównania z rejestrami innych ugrupowań. 

Raport o stanie jawności w Polsce można przeczytać w sieci.