Protestujący rolnik zastawił strażakom drogę na węźle S5 w Białych Błotach
21 lutego w województwie kujawsko-pomorskim trwały jeszcze protesty rolników. Blokowali m.in. odcinki drogi ekspresowej S5. Około godz. 17 strażacy z OSP w Białych Błotach dostali zgłoszenie o wypadku. Dwa samochody osobowe zderzyły się w Lipnikach przy ul. Różanej. Na ratunek ruszyły też dwa wozy z Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy. Ratownicy wybrali najkrótszą z istniejących dróg dojazdowych. Wiedzieli o protestach, ale znali też zapewnienia rolników - że służby ratunkowe będą przepuszczane. Okazało się jednak, że ciągnik rolniczy postawiony (podobno chwilowo) bez kierowcy na zjeździe z trasy skutecznie tarasuje przejazd. Strażacy musieli pojechać dłuższą drogą. Po wszystkim druhowie z OSP Białe Błota w sieci opublikowali zdjęcie i zaapelowali do rolników.
Strażacy z Białych Błot apelują do rolników
- W wyniku waszego braku organizacji mogło dojść do tragedii. Służby ratunkowe na naszym węźle powinny mieć swobodny przejazd. W wyniku blokady dwa samochody straży pożarnej nie mogły dostać się najkrótszą drogą do poszkodowanych, mało tego w ciągniku, który zastawił bardzo ważny zjazd na pobliskie miejscowości, nikogo nie było. Wiemy, że walczycie o lepszą przyszłość, ale życie ludzkie jest najważniejsze! - piszą na facebookowym profilu OSP Białe Błota.
- Niestety to, że pojazdy w różnych miejscach utrudniają służbom przejazd, to codzienność - mówi nam prezes OSP Białe Błota Krzysztof Kościelniak. - Strażacy zwykle próbują taką przeszkodę objechać inną drogą, tak było i w tym przypadku. Rozumiemy protestujących rolników, walczą o swój byt i innej możliwości niż głośne protesty nie mają, bo nikt nie słucha ich argumentów. Mimo że blokując drogi w całym kraju, tworzą korytarze życia, co jakiś czas słychać np. o przyblokowaniu karetki. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, z jakiego zjazdu będziemy musieli skorzystać, dlatego w każdej chwili może skończyć się tragicznie. W naszym przypadku obyło się bez ofiar, ale jadąc do akcji, nie wiedzieliśmy, co dokładnie zastaniemy na miejscu. W traktorze powinien być kierowca. Ale podkreslam - rozumiemy ten protest - dodaje.
Policjanci z Bydgoszczy mandatu najpewniej rolnikowi nie wystawią, ale sprawy nie odpuszczą
Strażacy nie zgłosili sprawy na policję. Wygląda na to, że kary dla rolnika nie będzie. Mimo to bydgoscy mundurowi zareagują.
- Porozmawiamy z organizatorem protestów, uczulimy, by zwracał szczególną uwagę na to, by w pojazdach byli kierowcy i mogli reagować w takiej sytuacji jak ta, a jeśli z przyczyn losowych rolnik musi wyjść z traktora, powinien poprosić kogoś o zastąpienie za kierownicą, bo nigdy nie wiadomo, kiedy służby będą musiały przejechać, a taka akcja to przecież kwestia sekund i minut - mówi mł. asp. Krzysztof Bratz z KMP w Bydgoszczy.