ASF w Kujawsko-Pomorskiem. Nie ma na to leku, ale ludzie są bezpieczni. Jak zadbać o zwierzęta?

i

Autor: Pexels

ASF w Kujawsko-Pomorskiem

ASF w Kujawsko-Pomorskiem. Nie ma na to leku, ale ludzie są bezpieczni. Jak zadbać o zwierzęta? [ROZMOWA]

2024-08-23 14:38

- Wirus ASF nie jest groźny dla człowieka, tylko dla trzody chlewnej - od tego naszą rozmowę zaczyna dr hab. inż. Mirosław Banaszak, prof. PBŚ, z Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt Politechniki Bydgoskiej. Rozmawiamy o sytuacji w województwie kujawsko-pomorskim po wykryciu ognisk zakażenia afrykańskim pomorem świń w gospodarstwach w powiecie chełmińskim. Zaczęło się od znalezienia martwego, zakażonego dzika, o którym Michał Sztybel, wojewoda kujawsko-pomorski, mówi, że nie znalazł się w regionie przypadkiem. Używa słowa sabotaż i przywołuje inspirowane przez służby obcych państw podpalenia, do jakich dochodziło na terenie kraju.

To pierwsze od dekady przypadki choroby ASF u świń w Kujawsko-Pomorskiem

Potwierdzono pierwsze od 10 lat ogniska afrykańskiego pomoru świń (ASF) u świń hodowlanych w województwie kujawsko-pomorskim.

  • Województwo kujawsko-pomorskie jest drugie pod względem liczby hodowanych świń w Polsce (ponad milion sztuk).
  • Oba ogniska są w powiecie chełmińskim, w dwóch gospodarstwach wybito całe stada świń.
  • Zgodnie z procedurami, wyznaczono strefę zapowietrzoną i zagrożoną, w których obowiązują restrykcje dotyczące przemieszczania zwierząt i produktów pochodzenia zwierzęcego.
  • Świnie z okręgu zagrożonego i zapowietrzonego przez 30 dni mogą trafić jedynie do wyznaczonych rzeźni, a mięso może być przeznaczone tylko na wytwory z obróbką termiczną. Świnie z ognisk przekazywane są do utylizacji.

Czy wirus ASF jest groźny dla ludzi?

- Wirus ASF nie jest groźny dla człowieka, tylko dla trzody chlewnej - mówi dr hab. inż. Mirosław Banaszak, prof. PBŚ, z Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt Politechniki Bydgoskiej. - Mimo sukcesywnej redukcji mamy w Polsce dużą populację dzików, to one rozprzestrzeniają chorobę po kraju. Aktualnie jest ona przytłumiona, ognisk chorobowych jest mniej, ale nie możemy o niej zapomnieć. Ogniska wykryte niedawno w województwie kujawsko-pomorskim nie są jednak związane z rozprzestrzenianiem się choroby w populacji dzików, raczej z niedokładnym przestrzeganiem zasad bioasekuracji przez rolników utrzymujących stada świń - dodaje.

Dlaczego bioasekuracja jest tak ważna w profilaktyce ASF?

Bioasekuracja zakłada, m.in. oddzielenie stada od środowiska zewnętrznego. Chodzi o to, by nie miały z nim kontaktu inne zwierzęta oraz osoby postronne, a jedynie właściciel stada, pracownik gospodarstwa, weterynarz. To też kwestia zachowania reżimu sanitarnego, mycia rąk, zmiany odzieży przed i po kontakcie ze zwierzętami, tworzenia stref czystej (wszystko, co w obrębie przebywania stada) i brudnej (wszystko, co poza nim). Wszystko to ma kluczowe znaczenie w profilaktyce chorób, w tym ASF.

- Wirus ASF przenosi się przez bezpośredni kontakt - mówi Mirosław Banaszak. - To oznacza, że jeśli np. rolnik jest także myśliwym i w lesie nadepnie na padlinę, a potem w tych samych butach wejdzie do zagrody i jego świnie zaczną je podgryzać, może zawlec chorobę do gospodarstwa. Ale może to zrobić też np. szczur, który przebiegł po martwym, zakażonym zwierzęciu gdzieś przy drodze czy w lesie, a potem dostał się na fermę i miał bezpośredni kontakt ze świniami. Dlatego bioasekuracja jest tak ważna! - dodaje.

Wojewoda Michał Sztybel mówi, że chorego dzika ktoś podrzucił, może celowo

Mieszkańców województwa zelektryzowała jeszcze jedna informacja przekazana przez wojewodę kujawsko-pomorskiego: 6 czerwca wykryto obecność wirusa ASF u padłego dzika w miejscowości Szabda (powiat brodnicki). Jak mówi, analizy wykazały, że szczep pochodzący z ogniska jest powiązany genetycznie ze szczepem typowym dla województwa wielkopolskiego, zachodniopomorskiego oraz lubuskiego.

- Podczas oględzin nie stwierdzono potrącenia zwierzęcia. Może to powodować hipotezę, że dzik miał się celowo znaleźć w naszym województwie i został do niego przywieziony – mówił Michał Sztybel.

Michał Sztybel dodał, że wojewodowie są uczulani przez służby takie, jak ABW do zgłaszania takich niejasnych przypadków, mogących mieć znamiona sabotażu. 

- To chyba zbyt daleko posunięta teoria. O ile przeprowadzono badania, które jasno potwierdziły pochodzenie konkretnego zwierzęcia, wytłumaczenie, skąd się tu wzięło, może być całkiem prozaiczne. Ktoś mógł go przewozić z terenu Wielkopolski i w Kujawsko-Pomorskiem wyrzucić, gdy przestraszył się ewentualnych kłopotów, bo pozyskał go nielegalnie. To jedna z chorób związanych z terytorium, bo jest przenoszona przez kontakt, dlatego jej pojawienie się - wyglądające na nagłe - może być odbierane jako dziwne. Tak czy inaczej, głównym wyzwaniem, jakie stoi przed hodowcami, jest dbałość o zachowanie zasad bioasekuracji. Tylko tak możemy pozbyć się choroby. Leku na nią jak dotąd nie ma, dlatego po stwierdzeniu przypadków chorych zwierząt, trzeba wyeliminować całe stado - mówi Mirosław Banaszak.

Jak jest badane mięso w rzeźniach?

Zakażone zwierzęta trafiają do utylizacji. Stada z terenów objętych wyznaczoną strefa ochronną do specjalnych rzeźni.

- Nie jemy żywych zwierząt, a produkt, jakim jest mięso, poddane obróbce termicznej. Kupując je w sklepie czy nawet jedząc tatar i inne wyroby jesteśmy całkowicie bezpieczni. Nie tylko dlatego, że ASF to nie choroba ludzi. W Polsce bardzo sprawnie realizowany jest urzędowy nadzór nad bezpieczeństwem żywności kierowanej na rynek konsumencki. Mięso jest gruntownie badane, w tym przede wszystkim mikrobiologicznie, a wieprzowe dodatkowo na obecność pasożytów. W pierwszym etapie przetwarzania ocenia się kondycję zdrowotną zwierzęcia, a następnie jego narządów wewnętrznych. W ostatnim mięso jest pakowane w atmosferze ochronnej, próżniowo, z wykorzystaniem specjalnych metod, w tym nowoczesnych z użyciem jonów srebra, których zadaniem jest uniemożliwienie rozwoju bakterii, a sam produkt jest przechowywany w warunkach chłodniczych, ograniczających rozwój zagrożeń biologicznych dla konsumenta - wyjaśnia Mirosław Banaszak.

Zawaliła się ściana kamienicy w Bydgoszczy

Biała puchata kulka bawi się z przechodniami w kotka i myszkę na ul. Gdańskiej w Bydgoszczy. Trzeba się nachodzić, by ją uchwycić. Zobacz galerię!