W zrewitalizowanym Starym Fordonie tłumy nie miały gdzie skorzystać z toalety. Są efekty
Wiosna przyszła w tym roku wcześniej i intensywniej, niż się spodziewaliśmy, a wraz z nią - otwarcie sezonu turystycznego. Tysiące osób z Bydgoszczy i innych miejscowości przyciąga nowe nabrzeże Wisły w Starym Fordonie ze wszystkimi atrakcjami jak skatepark, plac zabaw, ścianki wspinaczkowe, pumptrack, a w pobliżu - zrewitalizowany rynek z muzyczną fontanną i imponująco odnowiony budynek więzienia. Oficjalnie tereny nad rzeką nie zostały jeszcze oddane, ale są już od tygodni powszechnie dostępne i chętnie odwiedzane. I tak powstał problem.
Społecznicy ze Starego Fordonu mieli czekać na toalety do majówki
- Nasze nabrzeże odwiedzane jest przez tysiące mieszkańców - podkreślali na początku kwietnia społecznicy ze Stowarzyszenia Miłośników Starego Fordonu. - Obserwujemy was i cieszymy się niezmiernie, że tu jesteście. W tym wszystkim brakuje jednej, jakże istotnej rzeczy - wygódki. Dwa miesiące temu spotkaliśmy się w tej sprawie z władzami miasta. Rozmowa była konstruktywna. Szybko ustaliliśmy, że przenośne toalety ustawi Wydział Zieleni i Gospodarki Komunalnej UM w Bydgoszczy, a miejsca zabezpieczy ZDMKiP.
W ubiegłym roku wszystko odbyło się bez przeszkód. Na czas zapewniono ludziom dostęp do przenośnych toalet. Tym razem sprawa się opóźniała. Społecznicy usłyszeli, że może uda się je dostarczyć po majówce. Nie mogli się na to zgodzić.
- Wiosna przyszła, a ludzie szukają krzaków. Te jak raz zostały wycięte lub - co gorsza - nie mają jeszcze liści, nijak się schować na stronie nie można - komentowali społecznicy jeszcze kilka dni temu. - Mamy problem i to brzydko pachnący - dodali.
Nie tylko członkowie stowarzyszenia, ale i turyści narzekali na niewygody wynikające z tego braku.
Zrewitalizowany Stary Fordon przyciąga turystów. Czego jeszcze potrzeba?
- Dostajemy sygnały od ludzi: martwią, się, że przyjadą z drugiego końca miasta i zostaną w kropce - mówi Damian Amon Rączka, wiceprezes Stowarzyszenia Miłośników Starego Fordonu, przewodnik i regionalista. - Kawiarni ani restauracji w pobliżu nie ma, a nawet gdyby były - nie pełniłyby przecież funkcji publicznych szaletów. Podjęliśmy temat publicznie, bo ludzie do stowarzyszenia kierowali uwagi, komentują, że zadbaliśmy o rewitalizację, rządzimy terenem, a nie zorganizowaliśmy toalet. Przecież niczym nie rządzimy, jesteśmy społecznikami, zainicjowaliśmy proces rewitalizacji, jesteśmy w niego nadal włączeni, ale to teren miejski. Mimo to faktycznie czujemy się zobligowani do dbania o te rejony, dlatego i tym razem zadzialiśmy. W końcu zadziało się dobrze. 11 kwietnia stanęły już parawany przy ul. Frycza - Modrzewskiego, pojawią się też przy ul. Cierpickiej oraz najpewniej przy ul. Zakładowej. Ważne by były na nabrzeżu, ale i w pobliżu rynku, gdzie latem tłumy przychodzą na pokazy wody, światła i muzyki. Rynek przez dziesięciolecia był wygaszany, stopniowo uchodziło z niego życie. Zniknęły sklepy działające od czasów zaborów, restauracja. Teraz zostały praktycznie same zakłady pogrzebowe. Na szczęście powoli coś tu ożywa, jest lodziarnia. Brakuje ciągle handlu i miejsca, w którym można byłoby coś zjeść - dodaje.