Samochody jadące w stronę ulic: Kamienna (przy cmentarzu), Pileckiego, Zaświat, czy w stronę osiedli Jachcice, Piaski, Smukała, Czyżkówko, Osowa Góra, zmierzające w stronę ul. Pileckiego muszą jechać naokoło odkąd ul. Bocianowo stała się jednokierunkowa. Nie ma żadnej uliczki, którą można by było ominąć ten fragment i wjechać bezpośrednio na Rycerską.
Korki tworzą się już od ul. Pomorskiej. Stojąc w kolejce można by było obejrzeć odcinek serialu na telefonie
Od kilku miesięcy kierowcy narzekają na powroty (z dojazdami nie ma problemu, bo w tę stronę można jechać ul. Bocianowo) z osiedla Bocianowo (gdzie znajduje się wiele firm) do domu. Trzeba przejechać kawałek ul. Pomorskiej i wcisnąć się na ulicę Hetmańską. W godzinach szczytu stanowią wówczas ogromny wkład do tworzenia się korka w stronę dworca.
Kobieta czekała na przystanku 50 minut. Autobus stał w korkach
Ulica Hetmańska przy dużym obciążeniu jest nieprzejezdna. Jest to jezdnia jednokierunkowa. Drogowcy zabrali lewy pas ruchu. Jest przerobiony na ścieżkę rowerową, jednak i na tym pasie po którym poruszają się auta jest też rowerowa ścieżka. Mamy dwie ścieżki dla rowerów, jedną dla pojazdów.
- Tą ulicą poruszają się autobusy, które muszą zatrzymywać się na przystankach. Autobus tamuje ruch, bo zatrzymuje się centralnie na środku jezdni, tak jest to skonstruowane. My musimy czekać aż pasażerowie wysiądą i wsiądą do autobusu, bo nie możemy go wyminąć lewym pasem, gdyż ten już nie istnieje. Gdy stojąc w ogromnym korku widzę przed sobą autobus, po prostu chce mi się płakać. Płakać też się chce pasażerom, którzy na autobus czekają czasem do 50 minut, bo ten stoi w korku i nie może do nich dojechać. Wiem, bo rozmawiałem z koleżanką, która ma ten problem – zaznacza jeden z kierowców.
„Musiałem wybrać czy potrącić młodego mężczyznę czy starszą panią – na rowerach”
Gdy obiema ścieżkami rowerowymi poruszają się jednoślady (z dwóch stron) auto jadące środkiem musi się zatrzymać, by nie zabrać ze sobą któregoś z rowerzystów. Z taką sytuacją spotkał się nasz czytelnik.
- Wtedy akurat była taka godzina, że ulica nie była zakorkowana. Jechałem prosto Hetmańską, a w moją stronę z prawej strony jechał rowerzysta. Z lewej strony jechał drugi, ale zgodnie z moim kierunkiem jazdy. Nie wiedziałem, w którą stronę zjechać. Mogłem wybrać czy potrącić młodego chłopaka czy starszą panią – na rowerach. Zahamowałem, żeby mnie wyminęli, ale za mną był autobus, który już musiał zahamować gwałtowanie. Trąbił na mnie w niebo głosy, ale to nie moja wina. Współczuję pasażerom, którzy na pewno się nieco poturbowali – opowiada.
Nie tylko na Hetmańskiej zniknął lewy pas ruchu
Jedziemy dalej! Ulica Hetmańska się kończy i zaczyna Jana Sobieskiego, która również jest już pozbawiona drugiego pasa. Ten „wyłania się” dopiero na samym końcu i przeznaczony jest już tylko i wyłącznie do jazdy prosto.
Z ul. Sobieskiego, jeśli nie jedziemy prosto, trzeba skręcić w prawo w ul. Warszawską - też jednokierunkową. W tym miejscu były 2 pasy ruchu i buspas, a teraz jest jeden.
Lewy pas został przerobiony na płatny parking. Prawy, który bliżej sygnalizacji zamieniał się w buspas, wyłączono z ruchu. Tuż przy światłach parking zamienia się w pas do lewoskrętu, a wyłączona prawa część (na wysokości przystanku) tak jak wcześniej - w buspas.
Kierowcy wymyślili sposób, jak ominąć korki. Przejeżdżają jedną ulicę pod prąd
- Trasę, którą można było przejechać od strony ul. Bocianowo i rycerskiej w 7 minut trzeba teraz pokonać tymi trzema zakorkowanym ulicami w 45 minut! Taka sytuacja. Przykra. W wakacje zauważyłem jednak, że część kierowców przejeżdża kawałek ul. Bocianowo pod prąd i skręca sobie w Racławicką omijając korki. Poszedłem w ślady tych kierowców – zaznacza bydgoszczanin.
Jednak tylko do czasu – jak dodaje. Z powodu budowy zbiornika retencyjnego ul. Racławicką zablokowali wodociągowcy, a patent kierowców na nielegalne ominięcie korków można było wyrzucić do kosza.
- Niedawno koleżanka z firmy obok sprzedała mi jeszcze jeden patent! Jest jedna ulica - jednokierunkowa. Na nią trafimy od drugiej strony. Jeśli przejedziemy nią pod prąd możemy wyjechać na naszą dawną trasę, czyli od ul. Pileckiego, nie od strony dworca. Ostatnio poszedłem w ślady za koleżanką i wykorzystałem ten manewr. Zamiast 45 minut wracałem 11! - dodaje.