Maciej wraca do Polski z ciepłych krajów na osiedle Łęgnowo-Wieś w Bydgoszczy, jako jeden z pierwszych bocianów w sezonie. Zazwyczaj jest to luty, choć raz był widziany tutaj już na koniec stycznia. Po raz pierwszy pojawił się w Bydgoszczy w 1993 roku. Od tamtego czasu przylatuje do swojego gniazda regularnie – rok w rok.
- Zauważyłam go w poniedziałek (19 lutego) wieczorem, choć przyleciał tu w okolicach 15 lutego. Niektórzy twierdzą, że widzieli go nawet kilka dni wcześniej. Mija 31 rok od kiedy Maciej przylatuje do Bydgoszczy. Czy to ciągle ten sam bocian? Prawdopodobnie. Tak przyjęliśmy, choć prawda jest taka, że nie jest on zaobrączkowany, nie ma też czipa, więc tej pewności nie będziemy mieli nigdy – mówi Renata Włazik, mieszkanka os. Łęgnowo w rozmowie z naszą redakcją.
Maciej obecnie czeka na swoją partnerkę, która przylatuje zazwyczaj po kilkunastu dniach po nim. Dwa lata temu przeprowadzono konkurs na imię dla pani bocianicy. Wybrano imię Stefania.
Mieszkańcy Łęgnowa wielokrotnie apelowali o to, by zamontować w gnieździe kamerę. Dzięki niej każdy mógłby podejrzeć w internecie, jak ma się bocian i jego rodzina, która zazwyczaj powiększa się w maju. Do tej pory kamery nie udało się jednak zamontować.
- Patrząc na zainteresowanie Polaków tym fenomenalnym bocianem, byłaby to wspaniała i darmowa reklama dla Bydgoszczy. Niestety władze miasta, jak do tej pory, nie poparły tego pomysłu – dodaje Renata Włazik.
Mieszkańcy os. Łęgnowo apelują do bydgoszczan, by nie wyrzucali niedopałków, papierków, sznurków i gum do żucia. Maciej myśli wówczas, że to jedzenie i konsumuje śmieci. Bocian, a także każdy inny ptak, może przez to zachorować. To natomiast skończyć się może dla niego śmiercią.