Ekstremalna wyprawa bydgoszczanina
Bydgoszczanin Sebastian Szubski chce w mniej niż 40 dni opłynąć kajakiem Wielką Brytanię. Łączny dystans jego morskiej trasy to aż 3000 kilometrów. Kajakarz chce pobić nowy rekord Guinnessa.
Wyprawa bydgoszczanina rozpoczęła się w czwartek, 15 czerwca. Szubski wyruszył z północnej Irlandii, a jego plan zakłada m.in. przepłynięcie wzdłuż wybrzeża Szkocji, dotarcie do południa Anglii, pokonanie trudnego kanału Bristol oraz przeprawę z Anglii na zachodnie wybrzeże Irlandii.
– Szacuję, że codziennie będę płynął od 12 do 16 godzin. Będzie kilka noclegów w namiocie, ale tam, gdzie to możliwe, będzie mi towarzyszyło wsparcie z lądu. Mamy do dyspozycji vana – mówił przed startem w rozmowie z Radiem Eska.
Z Astorii do Guinnessa
Sebastian Szubski urodził się w 1981 roku w Bydgoszczy. Z kajakarstwem związany jest od dzieciństwa – jego ojciec, Zdzisław Szubski, reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie w 1980 roku.
Sebastian zaczynał sportową karierę w bydgoskiej Astorii, ale w wieku 16 lat przeprowadził się z rodziną do Brazylii. To właśnie w barwach tego kraju wystąpił na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach w 2004 roku.
Choć zakończył zawodową karierę sportową, nie przestał szukać ekstremalnych wyzwań. Ma na koncie triathlon Ironman i udział w jednym z najtrudniejszych tego typu zawodów – Swissman. Jest również trzykrotnym rekordzistą Guinnessa.
Pogoda zdecyduje o wszystkim
W trakcie wyprawy Sebastian zmierzy się z nieprzewidywalną pogodą, silnymi prądami i wiatrem, które mogą znacznie utrudnić codzienne etapy trasy.
– Najtrudniejszym elementem jest niewiadoma. Pogoda będzie dyktowała tempo. Wiatr, prądy, wysokość fal – tego nie da się zaplanować – podkreślał Sebastian Szubski.
W rywalizacji o rekord Guinnessa bierze udział również Brytyjczyk Billy Butler, który płynie równolegle z Szubskim. Obecny rekord wynosi 40 dni, a obaj zawodnicy próbują zejść poniżej tej granicy.
- Celem jest pobić Anglika, który płynie ze mną. Aktualny rekordzista przepłynął tę trasę w 40 dni. Najtrudniejszym w tym wyzwaniu będzie niewiadoma. Pogoda będzie dyktowała, ile kilometrów tak naprawdę przepłynie się w dobę. Wiatr, prądy i wielkość fali – zaznaczał bydgoszczanin.
Sportowy duch i ambicja
Wyprawa Sebastiana Szubskiego to nie tylko walka o rekord – to także test wytrzymałości, hartu ducha i sportowej pasji. Codzienny wysiłek, nieprzespane noce i morska niepewność wymagają ogromnej determinacji. Czy bydgoszczaninowi uda się zapisać na nowo kartę w Księdze Rekordów Guinnessa? Trzymamy kciuki.