Potomkowie mennonitów co roku wracają do gminy Świecie. Odwiedzają cmentarz
Co roku na początku czerwca do gminy Świecie z Ameryki Północnej przyjeżdżają potomkowie mennonitów, którzy wieki temu żyli na tym terenie. Odwiedzją cmentarz mennonicko-ewangelicki w Przechówku, dbając o pamięć swoich praprapraprzodków.
Lokali mieszkańcy dbają o to miejsce na co dzień, w porządkowanie cmentarza angażują się członkowie Stowarzyszenie Lapidaria oraz lokalny samorząd. Właśnie na krótko przed kolejną wizytą potomków mennonitów z dzisiejszego województwa kujawsko-pomorskiego, społecznicy dokonali kolejnego odkrycia w miejscu pochówków.
Ciekawe odkrycie na dawnym cmentarzu w opuszczonej wsi pod Świeciem
- To miała być kolejna tura porządków, w trakcie których nic poza złożeniem mogił kamiennych nie ma prawa się wydarzyć. A jednak cmentarz mennonicko-ewangelicki w Przechówku cały czas potrafi nas zaskoczyć. Poniekąd to przypadek, a poniekąd efekt ostatnich opadów deszczu, dzięki którym ziemia zmiękła, co umożliwia wbicie macki saperskiej na większą głębokość. W rzędzie VI, gdzie teoretycznie wszystko już było sprawdzone, na jaw wyszedł kamień z inskrypcjami. Poświęcony jest zmarłej w 1742 r. Dinie Thomsen, która odeszła w wieku 69 lat - czytamy w relacji na facebookowym profilu Pamięć Przechówka.
Jak mówi nam Michał Wiśniewski, prezes Stowarzyszenia Lapidaria, gratką dla historyków i społeczników jest to, że mennonici dbali o to, by wszystko było czarno na białym. Dzięki temu losy spoczywających tu ludzi można ustalić.
- Mennonickie księgi metrykalne podpowiadają, że Dina była córką Jacoba Thomsena z nadwiślańskiego Dorposza Chełmińskiego, położonego na prawym brzegu Wisły ok. 17 km na północny wschód od Przechówka. W ciągu swojego życia była dwukrotnie zamężana. Jej pierwszy mąż to Casper Schmidt z Konopatu, drugi nosił nazwisko Buller - relacjonują społecznicy.
Johann, ewangelik, mieszkał w Grudziądzu, zmarł w Świeciu. Właśnie znaleziono jego ślad
To nie koniec odkryć. Pod kamieniem zrzucone były fragmenty dwóch tablic marblitowych - Johanna Mielke (1824-1911) i jego żony Charlotty Mielke z domu Krause (1824-1900).
- Żonę poznaliśmy już dwa lata temu, znajdując już części jej tablicy. Teraz wydobyte brakujące fragmenty tablicy powinny zostać doklejone. Jej mąż Johann nie figurował w księgach kościelnych parafii ewangelickiej Świecie dla obszarów wiejskich. Treść aktu zgonu z USC Świecie tłumaczy, dlaczego tak było. Otóż Johann mieszkał w Grudziądzu, a zmarł w świeckim szpitalu, a zatem najprawdopodobniej jego zgon został zapisany przez pastora w księdze zgonów dla miasta Świecie. Na tutejszym cmentarzu spoczywa również brat Johanna, a zarazem szwagier Charlotty, Julius Mielke (1849-1901), którego tablicę wydobyliśmy już wcześniej - opowiadają.
W sumie w tym miejscu odkryto już 132 stanowiska nagrobne.
- Zależy nam, by cmentarz był dobrze zachowany. Odwiedzają go nie tylko potomkowie żyjących tu przed wiekami mennonitów ze Stanów Zjednoczonych, ale też z Holandii, Niemiec, Australii, Nowej Zelandii, Kanady. To ważne miejsce, cenne historycznie, unikatowe. Niespotykane, że tego typu kamienie znajdujemy po prostu na cmentarzu, a nie np. w muzeum, że są zachowane w całości, w tym miejscu, w którym je złożono. Z dokumentów wynika, że w Przechówku mennonici żyli jeszcze przed potopem szwedzkim, przed 1640 rokiem, a prawdopodobne jest, że przybyli tu ok. 1600 roku. Do dziś zachowały się nagrobki z XVII wieku. To nie są spektakularne, bogato zdobione płyty, raczej proste kamienie nagrobne, ociosane, zawierające inskrypcje: imiona, nazwiska, czasem inicjały, daty urodzin, śmierci, czasem dziennie, czasem roczne - opowiada Michał Wiśniewski.
Kamienie nagrobne były kilka metrów pod ziemią
Kamienie odkryto, chcąc uporządkować cmentarz. Czas sprawił, że leżały 3-4 m pod ziemią.
- Fascynujące, jak potomkowie mennonitów z USA przerobili swoją genealogię, dokładnie zbadali księgi metrykalne. Kiedy znaleźliśmy kamień nagrobny Diny z 1742 roku, odezwała się do nas Amerykanka. Wiedziała, że ta kobieta była z nią spokrewniona, to jej prababka w ósmym pokoleniu - mówi Michał Wiśniewski.
Menonici żyli według własnych zasad, tworzyli dość zamkniętą społeczność. Nie godzili się na angażowanie ich w militarne konflikty, nie zamierzali walczyć ani służyć w wojsku. Skupiali się na modlitwie i pracy, mówili w języku dolnoniemieckim.
- Prusakom taka postawa nie odpowiadała, chcąc przymusić ich do konkretnych zachowań, ograniczali ich prawa m.in. do zakupu ziemi. Atmosfera stała się wroga. Schronienie mennonitom z Przechówka zaoferował rosyjski car. Mówił, że ma dla nich miejsce - nieużytki w Rosji. Wyjechali, wszyscy razem, ale szybko okazało się, że wcale swojego losu tym nie poprawili. Szybko ruszyli w dalszą drogę i dotarli do Stanów Zjednoczonych - opowiada Michał Wiśniewski.
A w Przechówku życie toczyło się nadal. Cmentarz stał się miejscem pochówku ewangelików. W drugiej połowie XX wieku wieś zmieniła swoje oblicze. Rozbudowywał się w okolicy zakład celulozowy, a ludzie się wynieśli.
- Dziś to wieś w zasadzie tylko z nazwy. W dole pozostały pojedyncze zabudowania, na niewielkim pagórku jest tylko cmentarz - mówi Michał Wiśniewski.
Potomkowie mennonitów jak zwykle odwiedzili cmentarz, ale wcześniej mennonicką chatę w pobliskim Chrystkowie.
Chata w Chrystkowie. Tam żyli mennonici
Mennonici (grupa religijna pochodząca z Niderlandów i Niemiec) zapisali się w dziejach m.in. tym, że mieli świetne umiejętności gospodarowania na terenach zalewowych. Jednym z najlepiej zachowanych śladów ich osadnictwa jest właśnie chata mennonicka w Chrystkowie w woj. kuajwsko-pomorskim. To drewniany budynek z XVIII wieku, stanowiący unikalny przykład architektury olęderskiej.
- To parterowy budynek o konstrukcji zrębowej, z poddaszem użytkowym, które dawniej pełniło funkcję spichlerza.
- Dach jest dwuspadowy i pokryty grubą warstwą trzciny, co stanowiło skuteczną ochronę przed zmiennymi warunkami atmosferycznymi.
- Charakterystycznym elementem budowli jest przestronny podcień, wsparty na pięciu ozdobnych słupach.
- Podcień ten nie tylko dodaje uroku konstrukcji, ale także pełnił praktyczną funkcję – stanowił miejsce do przechowywania narzędzi rolniczych czy odpoczynku podczas pracy w gospodarstwie.
- Wewnątrz chaty znajdują się pomieszczenia mieszkalne oraz gospodarcze, które dawniej służyły mennonickim osadnikom.
Niezwykłe odkrycia archeologiczne w okolicy Świecia
Ta część województwa kujawsko-pomorskiego jest zresztą niezwykle interesująca dla badaczy i pasjonatów historii. Stosunkowo niedawno w Chrystkowie archeolodzy natrafili na domostwo z okresu neolitu. Prekursorzy rolnictwa osiedlili się w dolinie Wisły, zaledwie 50 m od obecnego nurtu rzeki. W takim miejscu domostwa sprzed 6 tysięcy lat nie spodziewali się nawet sami archeolodzy.
W okolicy Starej Rzeki koło Osia niedaleko Świecia archeolodzy prowadzili wykopaliska, mając nadzieję na odkrycie dawno opuszczonego obszaru, który mógł kryć w sobie tajemnice historyczne. Natrafiono tam na starożytne cmentarzysko, gdzie pod ziemią znajdowało się około 50 grobów Gotów. Artefakty ukryte pod ziemią czekały na odkrycie przez prawie dwa tysiące lat.