Mężczyzna przez całe życie był skromny, a mimo to wyróżniał się wśród mieszkańców czterotysięcznego miasteczka Hinsdale w stanie New Hampshire (USA). Widzieli, że chodzi w znoszonych ubraniach i nie ma samochodu, ale wiedzieli, że radzi sobie sam, jak może. Do sklepu dojeżdżał kosiarką, nie miał telewizora, komputera, mebli, a jednak dobrze spędzał wolny czas w mieszkaniu na osiedlu domów zrobionych z przyczep kempingowych. Kolekcjonował modele samochodów, zestawów kolejowych i książki o historii i płyty. Słuchał m.in. Haendla i Mozarta. Łapał się dorywczych prac, był m.in. instruktorem nauki jazdy. Regularnie dozorował osiedle dla ubogich, gdzie mieszkał.
82-latek w testamencie przekazał fortunę miastu. Prawie nikt nie wiedział, że ma jakiekolwiek oszczędności
Nie miał dużej rodziny. Mieszkał sam. Zmarł w czerwcu tego roku, mając 82 lata, a wtedy całym Hinsdale wstrząsnęła jeszcze jedna wiadomość. W testamencie przekazał miastu wszystko, co miał: 3,8 miliona dolarów. Zastrzegł, że pieniądze mają zostać wykorzystane na edukację, zdrowie, rekreację i kulturę - podają amerykańskie media. Kilka lat przed śmiercią opowiedział o swoim bogactwie przyjacielowi. To była jedyna osoba, poza siostrą, która o wszystkim wiedziała.
Przyjaciel milionera: Pracował w młynie, a w przerwach studiował książki o finansach
- Geoffrey Holt, który zmarł 6 czerwca, zapisał swoją fortunę miastu Hinsdale, które graniczy z Massachusetts - powiedział CNN Edwin „Smokey” Smith, najlepszy przyjaciel Holta.
- Przyjaciel przekazał, że Holt zamieszkał w Hinsdale w 1968 roku i przez ostatnie 15 lat utrzymywał się z czeków z ubezpieczenia społecznego.
- Według relacji przyjaciela, milioner mieszkał w przyczepie kempingowej (na tzw. osiedlu domów przenośnych), miał krzesła ze sklejki. Żył bardzo prosto, nie wymagał wiele.
- Holt wcześniej pracował jako kierownik produkcji w młynie zbożowym w Brattleboro w stanie Vermont. W przerwach studiował publikacje finansowe, bo część swoich pieniędzy lokował w funduszach inwestycyjnych.
- Według Smitha prezent dla miasta pochodzi z funduszu powierniczego założonego w 2001 roku.
Siostra milionera, 81-letnia Alison Holt, po jego śmierci mówi w mediach o tym, jakie było jego dzieciństwo. Podobno czuł, że zawodzi ojca, bo jako dyslektyk nie radził sobie w szkole tak, jak chciałby tata - naukowiec. Rodzice posłali go do szkoły z internatem, a on był z tego powodu nieszczęśliwy, bo chciał uczyć się w publicznej placówce. Seniorka deklaruje, że wiedziała o inwestycjach brata, a on za życia troskliwie dopytywał, czy siostra niczego nie potrzebuje. Sam jednak nie pozwalał sobie nawet na najdrobniejsze przyjemności.
Majątek Holta trafił na konto fundacji. Mieszkańcy już wiedza, na co przeznacza fortunę
Według Kathryn Lynch, administratorki miasta, majątek Holta trafił do Fundacji Charytatywnej New Hampshire. Społecznicy, szkoły, organizacje lokalne i mieszkańcy będą mogli wnioskować o wsparcie swoich projektów. Dotacje wyniosą rocznie do 150 000 dolarów. Już teraz władze miasta rozmyślają, na co wydać spadek. Mówi się o wymianie zegara ratuszowego, ale i o zakupie nowoczesnej maszyny do liczenia głosów, bo milioner zawsze angażował się w wybory.
W oświadczeniu dla CNN Kristen Oliveri, rzeczniczka Fundacji Charytatywnej New Hampshire, stwierdziła, że hojność Holta może potencjalnie przekształcić małą społeczność taką jak Hinsdale. Dodała, że organizacja jest zaszczycona i nie może się doczekać, aby pomóc w dystrybucji tych funduszy w nadchodzących latach.
Holt nie byłby zadowolony z rozgłosu. Całe życie robił wszystko, by nikt nie dowiedział się o jego fortunie
Przyjaciel milionera cieszy się na myśl o korzyściach, jakie przyniosą pieniądze, ale podkreśla, że rozgłos wcale by się Geoffreyowi nie spodobał.
- Nie lubił znajdować się na czele tłumu – powiedział Smith CNN. - Lubił być z tyłu. I nie tylko jako naśladowca. Zrobił swoje - dodał.