Titan

i

Autor: mmeksa 9:36 AM Daly Paul/CP/ABACA/Abaca/East New

wydarzenia

Eksperci oceniają wyłowione szczątki Titana. Ile potrwa śledztwo w sprawie?

2023-07-11 15:11

W niedzielę, 18 czerwca utracono kontakt z łodzią podwodną „Titan”, która od 2021 roku organizuje wycieczki do wraku słynnego Titanica. Już po paru dniach zarejestrowano fragment obiektu niedaleko wraku statku. Doszło do implozji, która pozbawiła życia pięciu członków załogi. Fragmenty Titana udało się częściowo odzyskać. Wrak oceniają eksperci. Co do tej pory udało się ustalić? O szczegółach piszemy poniżej.

Jeszcze tego samego dnia, gdy firma OceanGate poinformowała o śmierci piątki pasażerów, eksperci ocenili, że implozja, która zabiła członków załogi Titana, musiała nastąpić w ułamku sekundy. Ich zdaniem stało się to tak szybko, że mózg człowieka nie był nawet w stanie zarejestrować tego zdarzenia. Dlatego można przypuszczać, że osoby znajdujące się na pokładzie łodzi zginęły błyskawicznie i w bezbolesny sposób. Czy to samo potwierdzą fragmenty wydobytej łodzi?

Jeden ze specjalistów, który miał okazję przyjrzeć się wrakowi zaznaczył w rozmowie z Daily Mail, że ocalały większe części statku, niż na początku oczekiwano. To zasadniczo ułatwi dochodzenie w sprawie katastrofy łodzi podwodnej.

Jak zwrócił uwagę Tom Maddox, dyrektor Underwater Forensic Investigators, większe części Titana, które udało się odzyskać zwiększą szansę na to, by otrzymać odpowiedź na najważniejsze pytanie – co tak naprawdę doprowadziło do implozji.

- Wielu z nas podejrzewało, że w przypadku tej katastrofalnej awarii, implozji wiele części uległo dezintegracji, zwłaszcza części nietytanowych, co oczywiście znacznie utrudniłoby dochodzenie – zaznaczyć Maddox cytowany przez portal Na Temat.

Ekspert nawiązał tutaj do rozbitej szklanki, którą można z powrotem złożyć kawałek po kawałku. W przypadku Titana zadziała to nieco inaczej. Nie wiadomo, czy wszystkie jego części zostaną odzyskane, a nawet jeśli – nie ma pewności, do jakiego rodzaju uszkodzeń doszło. Śledztwo będzie trudne – zaznaczył w rozmowie – i może potrwać rok lub dłużej.

Jak informowano ostatnio – istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że załoga próbowała ratować się z łodzi. Jak przekazał Rob McCallum, były doradca OceanGate w rozmowie z "The New Yorker" – Titan miał próbować przerwać opadanie na dno, a łódź zrzuciła balast, by z powrotem wynurzyć się na powierzchnię. Mimo, że później utracono kontakt z łodzią, załoga musiała wiedzieć, że z Titanem dzieje się coś niepokojącego.

– Raport, który otrzymałem natychmiast po zdarzeniu, na długo przed tym, jak uznano łódź za zaginioną, mówił o tym, że Titan schodził na głębokość 3,5 tys. metrów – poinformował McCallum cytowany przez Na Temat.

O tym, że na pokładzie „Titana” może dojść kiedyś do katastrofy, specjaliści informowali jeszcze przed 2021 rokiem, gdy ruszyła pierwsza wyprawa do wraku Titanica zorganizowana przez OceanGate. Mimo jednogłośnych obaw, szef firmy, Stockton Rush nie zdecydował się na to, by uwzględnić wskazówki i branżowe standardy wyznaczone przez ekspertów, a podwodna łódź stała się hitem wśród milionerów, których było stać na wycieczkę.

Ostatnia z nich miała miejsce w niedzielę, 18 czerwca. Jednak kilka godzin po rozpoczęciu rejsu (kontakt z łodzią utracono po 105 minutach), na skutek implozji zginęli wszyscy pasażerowie: brytyjski miliarder i podróżnik Hamish Harding, pochodzący z jednej z najbogatszych pakistańskich rodzin Shahzada Dawood i jego syn Suleman, współzałożyciel OceanGate Stockton Rush oraz francuski nurek Paul-Henry Nargeolet.

Dzięki wywiadzie z żoną i matką dwóch pasażerów - Christine Dawood, wiemy, że ostatnie chwile pasażerów mogły przebiec w ciszy. Załoga miała zabrać ze sobą ulubioną muzykę, by przetrwać rejs w ciemności. Łódź podwodna miała oszczędzić baterie na czas włączenia reflektorów na wraku Titanica. Dlatego też większość wyprawy, członkowie wyprawy mieli spędzić w ciemności.

Gdy Titan zanurzał się pod powierzchnię wody, nic nie wskazywało na to, że mogłoby dojść do awarii lub, że z łodzią dzieje się coś złego.

Andrzej Fonfara szczerze o walce z Marcinem Najmanem. Zarobi jak za walkę o tytuł mistrza świata