Mężczyzna irańskiego pochodzenia w piątek ok. godz. 11 wszedł do konsulatu Iranu w Paryżu. Według Reutera miał przy sobie granat i był ubrany w kamizelkę z materiałami wybuchowymi. Od początku incydentu francuska policja otoczyła konsulat Iranu.
Po paru godzinach mężczyzna opuścił konsulat, po czym został zatrzymany przez francuską policję. Służby poinformowały, że po przeszukaniu zatrzymanego okazało się, że nie miał przy sobie żadnych materiałów wybuchowych.
Jak podała gazeta "Le Parisien", według świadków zdarzenia mężczyzna w budynku ciągnął po ziemi flagi i powiedział, że chce pomścić śmierć swojego brata. Francuska telewizja BFM, powołując się na śledczych, poinformowała, że zatrzymany miał "stracić poczytalność".
Na razie nie wiadomo, czy incydent miał związek z konfliktem irańsko-izraelskim.
Wcześniej w piątek wybuchy słyszano w irańskim mieście Isfahan. Według licznych źródeł miał to być atak odwetowy Izraela, który miał być odpowiedzią na irański atak z nocy 13 na 14 kwietnia. Jak podkreśla Reuters, obie strony konfliktu nie eksponują informacji o wymianie ognia, aby nie eskalować konfliktu.