Krzyki, wyzwiska, trzaskanie drzwiami, a także problemy z dwoma agresywnymi psami – tak wygląda życie mieszkańców jednego z bloków na bydgoskich Wyżynach. Wszystko przez sąsiadkę. Kobieta jest wdową, ale od kilku lat mieszka u niej nowy partner. Para jest nie tylko niemiła, lecz zdaniem świadków – wręcz agresywna w stosunku do lokatorów.
- Zamienili nam życie w koszmar – powiedzieli sąsiedzi Gazecie Pomorskiej.
Awanturom nie ma końca! Jak poinformowali dziennikarzy sąsiedzi – policja jest wzywana do bloku regularnie od wielu miesięcy. Funkcjonariusze są jednak bezradni. Lokatorzy zauważyli, że sąsiadka ma problem z alkoholem. Kiedy jest po spożyciu – wszczyna awantury.
Kiedy mieszkańcy bloku myśleli, że gorzej już być nie może – w sierpniu zeszłego roku sytuacja się pogorszyła. Z relacji bydgoszczan wynika, że to wtedy policja odwiedzała ich blok najczęściej. Pewnego razu partnerzy pokłócili się do takiego stopnia, że kobieta wyrzuciła mężczyznę z domu. Ten jednak nie zgadzał się z jej decyzją i przeniósł się na klatkę schodową.
- Przeklinał, wyzywał, pił, palił. Załatwiał się na klatce. Wezwana policja wyprowadzała pijanego sąsiada z klatki. Po odjeździe radiowozu wracał i się awanturował. Niekiedy jednego dnia kilka razy prosiliśmy o interwencję funkcjonariuszy. W końcu sąsiadka wpuściła partnera do mieszkania. Awantury powróciły – opowiedziała dziennikarzom GP sąsiadka, pani Paulina.
W samym styczniu tego roku policja miała być wezwana do bloku aż siedem razy. To częściej niż raz na tydzień! 10 stycznia sąsiedzi mieli mieć też „powtórkę z rozrywki”, ponieważ kobieta ponownie wyrzuciła partnera ze swojego domu. Miał on ponownie przesiadywać na klatce, palić papierosy i pić alkohol. Ponadto krzyczał do swojej lubej, by wpuściła go z powrotem. Ta jednak tego nie zrobiła. Do czasu, aż ktoś nie wezwał służb.
- Po wezwaniu policji ta zabrała go i do końca dnia był spokój. Nazajutrz sąsiad wrócił i od razu zaczęły się kłótnie - relacjonują sąsiedzi.
Zgłoszenie w sprawie uciążliwej sąsiadki po raz pierwszy trafiło do spółdzielni jesienią zeszłego roku. Jak wytłumaczyła Administracja Osiedla "Na Skarpie" dziennikarzom Pomorskiej – po tym, jak kobieta została oficjalnie upomniana, sytuacja miała się polepszyć, lecz jak tłumaczą lokatorzy – tylko na chwilę.
Lokatorzy, z uzgodnieniem radcy prawnego, sporządzili pismo do wszystkich współwłaścicieli mieszkania i przedstawili jeszcze raz niecodzienną sytuację. Ze względu na rekordowo wysoką liczbę interwencji funkcjonariuszy w bloku, sprawą zainteresowała się również policja. Oba agresywne psy zostały już odebrane kobiecie i obecnie znajdują się w schronisku. Spółdzielnia przygotowuje obecnie pisma do policji i ośrodka pomocy społecznej.