Aktualizacja
Służby opuściły już las w Zamościu. Nie ma już po nich śladu. Obiekt został wywieziony. Pozostał okrąg z piasku o średnicy kilkunastu metrów. Teren jest już dostępny.
Pocisk został znaleziony przedwczoraj, jednak spadł na ziemię już jakiś czas wcześniej. Znaleziska dokonał jeden ze spacerowiczów. Według oficjalnych informacji - znaleziony obiekt był nieuzbrojony. Wjazdu do lasu pilnuje Żandarmeria Wojskowa. Tematem żyją okoliczni mieszkańcy.
- Wszyscy żyją tym. Przyjeżdżają samochody, policja. Wszyscy idą do lasu. Obawiamy się naprawdę. Nic nie wiemy, nie wiadomo, co to jest, w jakim zasięgu, na ile kilometrów. Wczoraj w pracy po południu widzieliśmy, że ruch się robi. Zaczęły zjeżdżać się samochody. Niedaleko są wykopy na kanalizację i pomyśleliśmy, że coś wykopano. Klienci przychodzą i pytają się. Niestety nie mogę powiedzieć nic, bo sama nie wiem – mówi jedna ze sklepikarek.
- Trudno powiedzieć, co to może być, ale tutaj niedaleko jest lotnisko, zakłady lotnicze – Bydgoszcz i siedziba NATO, więc różne rzeczy tu mogły się wydarzyć – dodaje drugi z mieszkańców.
Jedni się boją, drudzy do tematu podchodzą spokojnie. Jak ustalono do tej pory - obiekt to prawdopodobnie pocisk powietrze-ziemia i nie ma w nim głowicy. Aktualnie trwają poszukiwania jej szczątków.
- Wczoraj byłem na spacerze i widziałem Żandarmerię. Było widać, że cały czas czegoś szukali, nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze czego – mówi nam okoliczny mieszkaniec.
- Widzieliśmy już tyle saperów, straży pożarnej, krótko mówiąc - działo się. Działo się już od wczoraj. My słyszeliśmy, że to dron rosyjski. Jeśli okaże się, że to prawda to pojawi się inne pytanie: jak on tu się znalazł? Tego moim zdaniem nie dowiemy się nigdy – dodaje drugi.
Jak informował MON - na ten moment sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu okolicznych mieszkańców. Według nieoficjalnych informacji - na obiekcie znaleziono napisy w języku rosyjskim.
- Siostra mówi, że to na pewno coś rosyjskiego. Jakiś strach jest, bo niedaleko mieszkamy. Nic nie było słychać! Dopiero dziś słyszeliśmy sygnały policji.
- Mieszkam tutaj obok. Nie słyszeliśmy nic! Ani w nocy, ani za dnia. Żadnej rakiety, obiektu. Pewnie, że jest strach. Szczególnie, że niedaleko są wojska NATO. Pewnie, że się boimy. Córka dopiero się wybudowała. Jest wojna, nie trzeba dużo, żeby coś na nas napuszczono – mówi kobieta, która mieszka kilometr od miejsca gdzie spadł obiekt.
W sprawie szczątków powietrznego obiektu wojskowego znalezionego w lesie postępowanie wszczął Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
- Wystarczy wyobrazić sobie, że byłaby to jakaś głowica nuklearna. Jedna chwila i Zamościa już nie ma. Wybuchu żadnego nie słyszeliśmy, więc wszyscy spokojni są. Na razie. Słuchy chodzą tutaj, że to jednak było uzbrojone – dodaje kolejny z mieszkańców.