Pożar kamienicy pod Więcborkiem wybuchł, bo butla gazowa była nieszczelna
24 kwietnia chwilę przed godziną 18 do mieszkania wynajmowanego przez panią Angelikę na pierwszym piętrze kamienicy przy ul. W. Witosa w Wituni (powiat sępoleński) przyszedł pan Andrzej. Miał wymienić butlę gazonową w kuchni córki. Była nieszczelna, wybuchł pożar. Mieszkanie doszczętnie spłonęło.
- W drugim lokalu w tym budynku udało się uratować wyposażenie.
- Strażacy ocenili, że budynek nie nadaje się do zamieszkania. Wstępnie oszacowali straty na 700 tys. zł.
- Burmistrz Więcborka zaoferował poszkodowanym mieszkania zastępcze, pomoc finansową i psychologiczną.
- W sieci trwa zbiórka na rzecz pogorzelców.
Samotna matka straciła wszystko w parę chwil
- Nasze życie zmieniło się na zawsze. Mój tata odwiedził mieszkanie, które wynajmowałam, by wymienić butlę gazową. Niestety, była ona rozszczelniona, co doprowadziło do tragicznego pożaru. W wyniku tego dramatu tata trafił do szpitala z oparzeniami I i II stopnia, a ja razem z moimi córkami w wieku pięciu i czterech lat straciłyśmy wszystko - opowiada pani Angelika. - Chociaż doznałam oparzeń nóg i jestem zaniepokojona stanem zdrowia mojego taty, jestem ogromnie wdzięczna, że moje córeczki są całe i zdrowe - dodaje.
Znalazły schronienie u siostry pani Angeliki, ale to tymczasowe rozwiązanie.
- Musimy stworzyć dla siebie nowe, bezpieczne miejsce do życia. Bez wsparcia od i ludzi o dobrym sercu, nie damy rady - mówi pani Angelika.
Ogień zajął całą kamienicę. Sąsiednie mieszkanie należało do pani Patrycji i pana Łukasza. W czasie pożaru ich dzieci w wieku 5 i 3 lat były tam z babcią, ale na szczęście nic im się nie stało. Rodzina nie może na razie wrócić do zniszczonego mieszania.
Rodzinom można pomóc, dołączając do zbiórek.
W drugim mieszkaniu płonącej kamienicy dzieci były same z babcią, na szczęście nic im nie jest
- Cała ta tragedia działa się pod naszą nieobecność, kiedy byliśmy na wizycie stomatologicznej. Nasze dzieci znajdowały się w mieszkaniu pod opieką babci. Na szczęście nikt z naszych bliskich nie ucierpiał w pożarze. Jednak wraz ze stratą naszego mieszkania, straciliśmy poczucie bezpieczeństwa, nasze centrum życiowe. Musimy zacząć wszystko od nowa. Państwa wsparcie pomoże nam stanąć choć trochę na nogi i uwierzyć, że jeszcze może być normalnie - tak o pomoc proszą pani Patrycja i pan Łukasz.