"Niebezpieczna książka". Tulia odeszła z organizacji Świadków Jehowy i odkrywa kulisy życia w zborze. Jej historia porusza do głębi

2025-12-05 14:51

Ścisła kontrola, strach przed armagedonem, lęk przed wykluczeniem, zerwaniem kontaktu i osamotnieniem – to, zdaniem Tulii Topy, codzienność, z którą muszą mierzyć się Świadkowie Jehowy w Polsce. Kobieta kilka lat temu odeszła z organizacji. Jako córka starszego ze zboru miała jeszcze trudniej niż inne dzieci. Oczekiwano od niej nienagannego zachowania, a każdy błąd mógł rzutować na pozycję jej ojca. Choć była nastolatką i – jak każdy w tym wieku – przeżywała własne rozterki, nie zgłaszała swych przewinień starszym. Nie chciała narażać na karę ani siebie, ani ojca. Takie działanie - jak tłumaczy - miało jednak swoje konsekwencje. W społeczności Świadków tłumaczy się bowiem, że jeśli nie wyznasz grzechów starszym, Jehowa nie wysłuchuje twoich modlitw. To z kolei oznacza wyrok śmierci w nadchodzącym armagedonie.

Niebezpieczna książka. Tulia odeszła z organizacji Świadków Jehowy i odkrywa kulisy życia w zborze. Jej historia porusza do głębi

i

Autor: Freepik.com

Wszystkie poruszane w artykule zagadnienia nie mają na celu atakowania organizacji Świadków Jehowy. Materiał przedstawia problemy opisane w książce z perspektywy autorki oraz przywołuje fragmenty wywiadów byłych członków organizacji.

Świadkowie Jehowy w szkole i w domu. Jak zrozumieć ich zasady?

We wrześniu bieżącego roku ukazała się książka Tulii Topy „Jak rozbiłam szkło: Moje dorastanie wśród Świadków Jehowy”. To przede wszystkim opowieść o odwadze. Trzeba jej naprawdę wiele, by przedstawić światu własną historię. Historię trudną, pełną bolesnych doświadczeń, których opisywanie było dla autorki z pewnością wymagającym powrotem do traum, nad którymi – jak podkreśla – wciąż musi pracować.

Niejeden z nas miał w klasie kolegę lub koleżankę ze zgromadzenia Świadków Jehowy. Do wielu domów członkowie zboru pukali z wizytą. Dzięki tej książce możemy lepiej zrozumieć, jak się w takich sytuacjach zachować. Cenną wiedzę mogą z niej wynieść także nauczyciele. Dzieci Świadków nie obchodzą urodzin, dlatego gdy uczeń przynosi do klasy cukierki, dziecko ze zboru nie może przyjąć upominku ani zaśpiewać „Sto lat”. Nie może też wraz z innymi uczniami przygotować laurki na Dzień Mamy czy Dzień Babci, ani zaśpiewać hymnu podczas szkolnego apelu.

To niezgodne z ich wyznaniem. Jednak czy wobec dziecka, które często nie rozumie zakazów i przeżywa je bardzo boleśnie, właściwą reakcją jest naśmiewanie się z niego? Albo wykluczanie go przez nauczyciela? A gdy Świadkowie zapukają do naszych drzwi – czy sensowne jest ich wyzywanie i pogardliwe traktowanie?

Były Świadek Jehowy ujawnia. Tak członkowie organizacji zareagują na twoje wyzwiska

Jak podkreśliła Ola, były Świadek Jehowy (w organizacji używa się wyłącznie męskiej formy), w rozmowie z Dmitrem Błaszczykiem na kanale „Bez Tajemnic”, członkom zboru tłumaczy się, że negatywne reakcje otoczenia są czymś normalnym. Uczy się ich, że skoro z Jezusa szydzono, to i oni będą wyszydzani. Ostre słowa czy wyzwiska jedynie utwierdzają Świadków w przekonaniu, że ich działalność – w tym głoszenie od domu do domu – jest słuszna.

A Świadkowie i tak będą odwiedzać ludzi w domach, ponieważ jest to ich obowiązek jako członków zboru. Muszą rozliczać się z godzin poświęconych na „głoszenie” prawdy. Wyzwanie ich czy potraktowanie z pogardą w niczym im nie przeszkodzi – jedynie utrudni sytuację, choć obowiązek i tak będą musieli wypełnić.

"Jak rozbiłam szkło" – książka zakazana dla Świadków Jehowy. Dlaczego?

Jak możemy przeczytać w książce „Jak rozbiłam szkło”, wystarczy spokojnie poinformować, że nie życzymy sobie wizyt Świadków Jehowy. Taka informacja zostanie odnotowana, a to najwłaściwsze i najskuteczniejsze rozwiązanie.

Książka Tulii Topy to lektura zakazana dla ponad stu tysięcy osób w Polsce. Tylu bowiem członków liczy organizacja Świadków Jehowy. Taki tekst uznawany jest za „materiał odstępczy”. Czym właściwie charakteryzuje się taki materiał? Najpierw warto wyjaśnić, kim jest sam „odstępca”. Zdaniem byłych Świadków, m.in. sposób definiowania tej osoby pokazuje, że organizacja funkcjonuje jak grupa destrukcyjna. To środowisko zamknięte. Nawet pomimo braku oficjalnego zakazu utrzymywania przyjaźni z ludźmi spoza wspólnoty, takie relacje są niemile widziane.

Autorka książki pokazuje to na własnym przykładzie: gdy jako nastolatka zaprzyjaźniła się z rówieśniczką „ze świata”, była tak mocno przekonywana, że to niewłaściwe towarzystwo, iż ostatecznie sama zerwała z nią kontakt, wierząc, że to jej własna decyzja, za którą Jehowa ją wynagrodzi. W efekcie Świadkowie Jehowy mają zazwyczaj przyjaciół wyłącznie w obrębie organizacji.

"Komitet sądowniczy" i publiczne upomnienia. Sekrety Świadków Jehowy

Choć i o przyjaźnie w tej społeczności bywa trudno. Jak tłumaczy autorka, członkom wpaja się konieczność „zawiadamiania” o niewłaściwym zachowaniu innych – nawet współmałżonków. Co właściwie oznacza takie „zawiadomienie”? Warto zaznaczyć, że to słowo nie pojawia się w książce. Używam go jedynie po to, by lepiej zobrazować sytuację. Chodzi przede wszystkim o to, że jeśli ktoś zauważy, iż jego „brat” postępuje niezgodnie z zasadami, powinien poinformować o tym starszych. Według Ciała Kierowniczego ma to być wyraz miłości do bliźniego.

W takiej sytuacji członek zboru zostaje upomniany – czasem nawet publicznie. Podczas zebrania prowadzący informuje, że dana osoba otrzymała upomnienie, jednak nie podaje powodów. To z kolei wywołuje lawinę domysłów i plotek. Jeśli natomiast przewinienie uznane zostanie za poważniejsze, zwoływany jest samozwańczy sąd, czyli „komitet sądowniczy”, obecnie funkcjonujący pod nazwą „komitet starszych”. Podczas takiego spotkania trzech starszych (Świadków, którzy pełnią wyższą funkcję w zborze) obraduje niczym na mini rozprawie, przesłuchując i oceniając „oskarżonego”.

Wykluczenie ze wspólnoty za grzech. Co czeka Świadków Jehowy, którzy zbłądzą?

Warto zwrócić uwagę, że zanim komitet zostanie zwołany, przewinienie musi zostać potwierdzone przez dwóch świadków. Podczas takiego posiedzenia zadawane są niezwykle szczegółowe pytania. Autorka książki przywołuje przykład osoby, która stanęła przed samozwańczym sądem za „niemoralność” (np. stosunek przedmałżeński, czy samodzielne zaspokajanie potrzeb seksualnych). Wówczas pytano ją m.in. o stosowane zabezpieczenie, kto je kupował, jak przebiegało współżycie i czy sprawiało przyjemność.

Jeśli komitet uzna, że członek organizacji okazuje skruchę, wymierza mu stosowną karę. Jeśli jednak w ich ocenie skrucha jest niewystarczająca – osoba zostaje „wykluczona”. Z kimś takim nie wolno utrzymywać żadnych więzi. Jeszcze do niedawna nie można było nawet odpowiedzieć mu na „dzień dobry”. W tym miejscu pojawia się pytanie: jak głęboka może być przyjaźń, skoro wiesz, że każde zwierzenie może skończyć się twoim wykluczeniem? Konsekwencje są poważne – pozostajesz sam, bez przyjaciół, bez wsparcia. A jeśli w ciągu kolejnych miesięcy lub lat nie zrobisz wszystkiego, by zborowi udowodnić „nawrócenie”, by ponownie cię przyjęto, musisz budować życie zupełnie od nowa.

Wykluczeni ze zboru. Muszą postarać się o ponowne przyjęcie, albo nauczyć się żyć od nowa

Musisz znaleźć nowych znajomych i nauczyć się samodzielnie organizować swój czas – a to nie jest proste, ponieważ wśród Świadków każdy dzień jest ściśle zaplanowany. Jest czas na głoszenie, studium, zebrania i inne obowiązki. Po latach życia w takim systemie trudno funkcjonować bez narzuconego grafiku; trzeba uczyć się tego od nowa. Szczególnie, że wielu ze Świadków nie ma nawet własnego hobby, by zorganizować sobie czas. Członkom tłumaczy się, że pasje należy odłożyć na życie po armagedonie, czyli w raju na ziemi. Grupa wierzy, że powoli zbliża się armagedon, w którym umrą wszyscy, oprócz Świadków Jehowy. To właśnie „głoszenie”, które ma na celu wprowadzenie kolejnych osób do organizacji, ma być ratunkiem dla wielu żyć. Dzięki temu osoby te przetrwają armagedon i będą mogli cieszyć się tysiącem lat życia w raju w wiecznej młodości, bez chorób, smutku i problemów.

Odejście od Świadków Jehowy oznacza utratę rodziny i przyjaciół

Jeszcze trudniejsza sytuacja dotyczy osób, które odchodzą z organizacji z własnej woli. Takie osoby określane są jako „odstępcy”. Utrzymywanie z nimi kontaktu jest zakazane – nawet jeśli to matka, córka czy najlepsza przyjaciółka. Odejście z tej grupy staje się więc niezwykle trudnym doświadczeniem, znacznie bardziej skomplikowanym, niż wielu mogłoby sobie wyobrazić. Bez względu na to, czy odejście będzie twoim własnym wyborem, czy przymusem.

- Gdy będziesz utrzymywać kontakt z osobą wykluczoną, ciebie najpewniej też wykluczą. Wtedy stawiasz na szali całe swoje życie. Wszystkich swoich znajomych, przyjaciół, całe życie, które ułożyłeś. Stawiając za przykład moją mamę. Jej całe życie to głoszenie. Ona chyba nigdy nie pracowała. Od kiedy była panienką, całe życie poświęciła służbie. Nie zna nikogo spoza zboru. Wszystkie jej przyjaciółki, cała jej rodzina jest w zborze. Teraz, gdyby nagle została wykluczona, ona musi nauczyć się żyć od nowa. Musi się odnaleźć w społeczeństwie, musi nauczyć się żyć z innymi ludźmi, musi znaleźć pracę. Nie będzie miała zajęcia na całe dnie, czyli chodzenia do służby – tłumaczyła Ola, były Świadek Jehowy w rozmowie na kanale „Bez Tajemnic”.

Tulia Topa i inni "odstępcy". Dlaczego ich historie są zakazane dla Świadków Jehowy?

Z podobnymi wyzwaniami musiała zmierzyć się Tulia Topa. Jak tłumaczy w książce, jej odejście nie było nagłym wyborem. To był proces, podczas którego powoli odrywała się od organizacji. W decyzji pomagały jej relacje byłych Świadków Jehowy. Takie relacje nazywane są przez organizację materiałami odstępczymi.

Materiał odstępczy to materiał zakazany. Świadkowie nie mogą zapoznawać się z relacjami ani odczuciami osób, które odeszły ze zboru – niezależnie od tego, czy zrobiły to same, czy zostały wykluczone. Według Ciała Kierowniczego odstępcy to ludzie zwerbowani przez Szatana, a ich świadectwa mogą rzekomo utrudniać członkom utrzymanie właściwej relacji z Jehową. W oczach organizacji to poważne zagrożenie duchowe.

Jak jednak możemy dowiedzieć się z licznych rozmów i podcastów na kanale „Światusy”, prowadzonym przez Sarę i Edwina – małżeństwo, które odeszło ze zboru w 2016 roku – zdaniem byłych Świadków materiały odstępcze są niebezpieczne z innego powodu (oczywiście niewspominanego w organizacji). Jeśli ktoś odejdzie ze wspólnoty i publicznie opowie, dlaczego to zrobił, może wzbudzić pytania u tych, którzy wciąż w niej pozostają. A gdy członkowie zaczną samodzielnie szukać odpowiedzi, mogą dojść do wniosku, że także chcą odejść.

To nie tylko książka. To wstrząsająca opowieść o życiu i budowaniu swojej tożsamości

Książka „Jak rozbiłam szkło” jest zatem typowym materiałem odstępczym, o czym dowiadujemy się już z informacji zawartej na pierwszej stronie.

- To niebezpieczna książka. Ponad sto tysięcy osób w Polsce i łącznie osiem milionów na świecie nie ma prawa jej przeczytać. Nigdzie nie znajdziesz oficjalnego zakazu, a mimo to jestem niemal pewna, że ci znany z pukania do drzwi i głoszenia swoich przekonań wierni wyznawcy Świadków Jehowy posłusznie spalą tę książkę, jeśli trafi w ich ręce, a w księgarni przejdą obok niej z wymalowanym na twarzy soczystym obrzydzeniem – czytamy.

To jednak nie tylko książka edukacyjna. To również opowieść o dorastaniu, nastoletnich trudnościach, problemach w małżeństwie i życiu w grupie, w której ścisła kontrola jest codziennością. Na przykładzie autorki widać, jak szczegółowa potrafi być ta ingerencja: kontrolowane jest to, w co się ubierasz, ile masz kolczyków czy pierścionków, co wisisz na ścianie w swoim pokoju, z kim utrzymujesz kontakt, jakiej muzyki słuchasz i po jakie książki sięgasz (fantastyka jest całkowicie zakazana, Jehowa nienawidzi czarów). Jak dowiemy się z lektury, nawet to, z kim rozmawiasz, spędzasz czas może zostać poddane ocenie.

Zostawiła wszystko, by odnaleźć siebie. Ta historia chwyta za serce!

Jak trudne jest takie życie? Z jakimi problemami mierzy się osoba wychowana w takiej społeczności i jak wygląda zaczynanie wszystkiego od nowa – tego wszystkiego dowiadujemy się z relacji 30-latki. Muszę przyznać, że podczas lektury sam chwilami odczuwałem podobne emocje. Czytelnik może naprawdę zrozumieć, jak wymagające potrafią być podejmowane decyzje i z jakimi konsekwencjami mogą się one wiązać.

To książka pełna dylematów. Można żyć wśród ciepłych ludzi i odnaleźć tam szczęście, jednak trzeba przestrzegać zasad i nieustannie kontrolować swoje zachowanie. Dla wielu taki wybór jest słuszną drogą – misją, w której właśnie dzięki określonemu schematowi odnajdują poczucie spełnienia. Jednak wcale nie musi tak być. Możesz równie dobrze żyć nieszczęśliwie, bez wolnej woli, w ramach ściśle wyznaczonych zasad, ograniczeń i restrykcji, pozbawiony wsparcia psychologicznego. Albo możesz spróbować ułożyć sobie życie na nowo – po swojemu. Jednak odbywa się to na zupełnie innych zasadach niż w przypadku nastolatka, który wyjeżdża na studia do innego miasta i rozpoczyna dorosłość. Tu „czysta karta” ma zupełnie inne znaczenie. Zaczynasz od zera: bez przyjaciół, bez rodziny i często bez świadomości własnej tożsamości. To, kim jesteś, co cię interesuje i jaki masz charakter, odkrywasz dopiero z czasem. Od nowa budujesz relacje z innymi.

Jej odwaga inspiruje!

To, że Tulia Topa zdołała przeskoczyć ten mur, jest w moim odczuciu ogromnym osiągnięciem – takim, którego wielu z nas być może nigdy nie będzie miało okazji doświadczyć. Cieszę się, że autorka zdecydowała się podzielić swoimi przeżyciami. Gorąco polecam tę lekturę. Być może dzięki niej inaczej spojrzysz na wiele spraw, zaczniesz bardziej doceniać to, co masz. Może stanie się impulsem, by okazać więcej wyrozumiałości wobec ludzi, których nie rozumiesz, albo spróbować zrozumieć tych, którzy dotąd wydawali ci się bardzo dalecy.

Rz czy ż? Ó czy u? To największe pułapki w polskiej ortografii
Pytanie 1 z 25
Pióro czy piuro?
Barwy szczęścia. Ohydne plotki po aresztowaniu Soni