Była legendarną postacią w Bydgoszczy, choć znali ją również mieszkańcy innych rejonów Polski, których zaczepiła prosząc o parę złotych, gdy odwiedzili nasze miasto. Zazwyczaj tłumaczyła, że zabrakło jej na bilet na pociąg - miała ze sobą walizkę.
Jednak następnego dnia można ją było spotkać ponownie, w innym miejscu. Kobieta z walizką nie rozstawała się z przedmiotem na kółkach na krok i codziennie spacerowała ulicami Bydgoszczy. Dodatkowo, zazwyczaj nosiła na głowie charakterystyczną chustę. Ubrana była do tego zawsze niezwykle elegancko. Nie trzeba było czekać długo, a na Facebooku powstał fanpage poświęcony kobiecie. Później - następny. Z czasem było ich kilka.
Pojawiały się tam zdjęcia, filmiki, a także - na jednej ze stron poświęconej właśnie w tym celu - wiersze o bohaterce z walizką.
Jak zwrócił uwagę nasz czytelnik, pan Patryk - kobieta zmarła już kilka lat temu, a część ze stron dalej nie została usunięta, mimo że od lat nie pojawiają się na nich żadne nowe posty.
- Zgłosiłem te strony administratorom Facebooka. Mam nadzieję, że zrobi to więcej osób i te fanpage’e niebawem znikną. Uważam, że to trochę nie w porządku. Kiedy umiera nam bliski, zawsze znajdzie się ktoś, kto pomyśli o tym, by zlikwidować jego profile w social mediach. Zmarłemu należy się szacunek, a nie „internetowa broszura”, którą pośmiertnie będą oglądać ludzie - informuje pan Patryk.
Niestety, pani Jadwiga - bo tak miała na imię, nie miała rodziny, która mogłaby zająć się tematem „czyszczenia” na Facebooku stron przedstawiających jej wizerunek.
O historii Kobiety z Walizką od lat krążyły plotki. Jedną z nich miała być rodzinna tragedia, która wydarzyła się na chwilę przed wyjazdem. Kobieta miała czekać aż podjedzie po nią mąż z synem. Ci jednak zginęli w wypadku. Gdy wieści o tragedii dotarły do bydgoszczanki, trzymała w ręku bagaż - i tak już zostało.
Jak udało się ustalić w 2019 roku dziennikarzowi Gazety Wyborczej - pani Jadwiga rzeczywiście straciła rodzinę w tragicznych okolicznościach. Jednak dokładnych szczegółów nie znamy do dziś. Nie wiadomo, czy historia z wyjazdem i walizką była prawdziwa, czy ktoś „połączył fakty” i stworzył backstage do strasznej historii, która spotkała kobietę.
Traumatyczne wydarzenia pchnęły ją do wędrówek po ulicach Bydgoszczy. Kobieta zmarła w połowie listopada 2019 roku w w domu opieki społecznej. Dopiero po śmierci poznaliśmy jej imię. Nie brzmiało ono „Nina”, jak pisało wielu internautów, lecz - jak już wyżej podaliśmy - Jadwiga.