Grzegorz J. i Agnieszka S. rozwiedli się. Ona była pracownikiem cywilnym Zespołu Profilaktyki Społecznej, Nieletnich i Patologii Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. W październiku 2019 roku rodzina zgłosiła zaginięcie kobiety. 37-latka wyszła z domu, jednak już do niego nie wróciła.
W trakcie poszukiwań, policjanci odnaleźli samochód zaginionej porzucony w okolicy Brdy. Poszukiwania 37-latki nie przyniosły jednak skutków. A odnaleziony pojazd tylko zmylił funkcjonariuszy.
Dopiero po 5 dniach okazało się, że kobieta została zamordowana przez byłego męża – Grzegorza J. 44-latek przyznał się do uduszenia Agnieszki i zakopania jej ciała w garażu, co stało się jeszcze dziwniejszą sprawą.
Pomieszczenie to było już bowiem wcześniej przeszukiwane przez kryminalnych, jednak nie odnaleziono w nim żadnych śladów obecności kobiety. Po przyznaniu się do winy, garaż został ponownie sprawdzony. Była tam Agnieszka S. Mężczyzna tak starannie zamaskował zbrodnię, że zwłok nie udało się wtedy wykryć.
Za zabójstwo byłej żony sprawca został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Jednak i wtedy doszło do niecodziennych zdarzeń. W trakcie procesu Grzegorz J. zasłabł i trafił do szpitala, skąd później próbował uciec.
W trakcie nieudanej ucieczki z lecznicy mężczyzna złamał nogę. W trakcie postępowania wyszło na jaw, że Grzegorz J. napadł w szpitalu na funkcjonariusza, który pilnował mężczyzny, gdy ten korzystał z toalety. Mąż policyjnej psycholog uciekł następnie przez okno łazienki.
Kilka miesięcy później, gdy mężczyzna przebywał już za kratami zdarzył się kolejny wypadek. Grzegorz J. spadł ze schodów i połamał sobie kończyny. Do końca życia musiał poruszać się o kulach.
W 2021 roku sprawa odżyła ponownie. Mężczyznę znaleziono martwego w celi więziennej. Okoliczności jego śmierci badała prokuratura. We wrześniu 2021 roku do wiadomości publicznej podano wyniki sekcji zwłok żonobójcy, które jednoznacznie wskazywały na samobójstwo. Mężczyzna powiesił się w celi.