Fabryka Lloyda w nocy doszczętnie spłonęła. Zostały tylko popękane ściany. Policjanci prowadzą postępowanie, które ma ustalić przyczyny tego pożaru. Najważniejsza będzie opinia biegłego. Oględziny rozpoczną się jeszcze w piątek – powiedziała w Radiu Eska kom. Lidia Kowalska z bydgoskiej policji.
Pożar był bardzo mocno rozwinięty. Strażacy błyskawicznie pojawili się na miejscu. Jednak ogień bardzo szybko trawił kolejne części obiektu.
- Zabytek ważny, bardzo zniszczony. To szokująca historia. Mamy nadzieję, że to, co pozostało, będziemy mogli uratować. Kolejne ekspertyzy powiedzą nam, jakie są zniszczenia. Budynek kiedyś pełnił funkcję magazynową, który był związany ze stocznią. Budynek, który pełnił funkcję magazynową, potem został zaadaptowany pod funkcję rozrywkową. To jest niepowetowana strata. Zniszczenia są straszne - mówi Sławomir Marcysiak, miejski konserwator zabytków.
„Najważniejsze jest dla mnie, by zadbać o załogę”
Nad ranem na miejscu pojawili się też pracownicy i szefostwo Fabryki Lloyda.
- Obiekt piękny był, już go nie ma. Zobaczymy, czy uda się go uratować. Teraz najważniejsze jest dla mnie, by zadbać o załogę. Dziewczyny płaczą, jesteśmy zdezorientowani. Chcemy tu razem posprzątać i pomyśleć, co możemy dalej zrobić - powiedział Radiu Eska Łukasz Gliński, właściciel Fabryki Lloyda. - Mieliśmy tyle imprez w przygotowaniu. Cała Polska wie, ile to kontraktów i artyści polubili to miejsce i zaczęli tu grać – dodaje.
Zbiórka dla Fabryki Lloyda
Bydgoszczanie są wstrząśnięci po tym pożarze. Ci, którzy często tu bywali organizują internetową zbiórkę na odbudowę tego miejsca.
- Jestem blisko zaprzyjaźniona z właścicielami obiektu, którzy stworzyli tak niesamowite miejsce. To był 130-letni budynek. Pięć lat trwała renowacja, ciężkie, długie lata. Miejsce historyczne, które tętniło życiem. Każdy, kto tutaj był, wie, jak było tu pięknie - mówi Malwina Sypniewska – Pietsch, organizatorka zbiórki.
Zbiórkę na rzecz Fabryki Lloyda można znaleźć TUTAJ