- Nie ukrywam, że bardzo liczyłem na to spotkanie – informuje Andrzej Arndt, szef Forum Związków Zawodowych w regionie. - Dzisiaj nie mamy 30 kierowców, więc braki na liniach będą, bo kończą się limity nadgodzin, więc 15 autobusów na zmianie po prostu będzie stało. Nie będą wyjeżdżały, bo nie będzie ich kto miał obsługiwać.
Kierowcy zasugerowali więc alternatywne rozwiązanie – zmniejszenie liczby kursów na poszczególnych liniach autobusowych.
- My dzisiaj wiemy, że mamy takie linie, gdzie jeździmy co 5 minut, a autobusy jeżdżą puste – dodaje Andrzej Arndt. - Czasami lepiej jest odstęp pomiędzy kursami o te 3-4 minuty wydłużyć, pomniejszyć o jeden autobus. Wtedy nie musimy sięgać do budżetu miasta, możemy zagospodarować kwotę na wyższe pensje dla kierowców we własnych środkach.
Strajk kierowców MZK trwa już od 24 czerwca. Na chwilę obecną w mieście kursuje 70 autobusów zastępczych obsługiwanych przez dwóch prywatnych przewoźników. Jest to obsługa na poziomie ok 1/3. Przepełnione pojazdy, brak połączeń i zbyt rzadkie kursy – to nadal codzienny problem bydgoskich pasażerów.
- W ciągu dnia na różnych bydgoskich drogach ciągle brakuje ludziom dojazdu do pracy, powrotu z niej, starsze osoby nie mogą na czas dojechać do placówek służby zdrowia, a o powrocie z nich już nawet nie wspomnę – komentuje na Facebooku jeden z internautów. - To jest kpina, co się dzieje w środkach transportu. Władze miasta obudźcie się ze snu, bo ludność naszego miasta już dłużej tej parodii nie wytrzyma.
Nad rozwiązaniem problemu pracuje powołana przez radę miasta ośmioosobowa komisja, która ma doprowadzić do porozumienia pomiędzy protestującymi pracownikami MZK a władzami spółki i miasta. Wypracować porozumienie pomóc miało również wtorkowe spotkanie w ratuszu. Jak się jednak okazało, propozycja kierowców w sprawie ograniczenia liczby kursów nie została rozważona przez zarząd spółki.
- No przecież to jest chore – komentuje Andrzej Arndt, szef Forum Związków Zawodowych w regionie. - Brak rozmów, szukanie winnych, wydawanie dużo większych pieniędzy na prywatnych przewoźników, gdzie ludzie wypadają przez drzwi na ulice [ZOBACZ: strajk MZK. Pasażer wypadł z autobusu zastępczego], dużo gorsza jakość komunikacji miejskiej, chaos, bałagan w całym mieście – musimy z tym skończyć. Albo miasto poważnie podejdzie do tematu, albo dalej będziemy bawić się w przedszkole.
Kolejne spotkanie w sprawie bydgoskiego MZK z udziałem prezydenta miasta ma się odbyć w czwartek. Jak zaznaczają przedstawiciele związków zawodowych – podczas spotkania po raz kolejny przedstawiona zostanie propozycja ograniczenia kursów autobusowych. Jeśli zostanie zaakceptowana - kierowcy natychmiast wyjadą na ulice.